Z kart historii: Na szczycie z JP II

Z kart historii: Na szczycie z JP II
Wanda Rutkiewicz (zdjęcie pochodzi z książki Barbary Rusowicz "Wszystko o Wandzie Rutkiewicz" (1992), autor nieznany)
inf. wł. / ŁK

Na najwyższym ziemskim szczycie - Mount Everest - stanęła w dniu, w którym Karol Wojtyła zasiadł na tronie Piotrowym. Papież Jan Paweł II po latach skwitował tę zbieżność dat słowami „Tego dnia Pan Bóg postawił nas oboje bardzo wysoko”. 4 lutego 1943 roku na świat przyszła Wanda Rutkiewicz, najwybitniejsza polska himalaistka.

Urodziła się w Płungianach na Litwie. Po zakończeniu II wojny światowej rodzina Błaszkiewiczów (panieńskie nazwisko Wandy) dotarła - przez Łańcut - do Wrocławia, gdzie zamieszkała. Już w szkole średniej przyszła himalaistka wyróżniała się spośród rówieśniczek zamiłowaniem do sportu. Była świetną lekkoatletką i siatkarką. Występowała w pierwszoligowej Gwardii Wrocław, brała udział w Uniwersjadzie w Budapeszcie, uczestniczyła też w przygotowaniach do Olimpiady w Tokio. W późniejszych latach z dobrymi wynikami startowała w rajdach samochodowych. Ale w 1961 roku zainteresowała się wspinaczką i to właśnie góry stały się jej sposobem na życiem. Od Gór Sokolich, gdzie zaczęła górską przygodę przez Tatry, Alpy, Pamir, Hindukusz dotarła wreszcie na szczyty najwyższe - w Himalaje.

Rutkiewicz do 1992 roku zdobyła osiem spośród 14 istniejących "ośmiotysięczników". Była trzecią kobietą na  Mount Everest i pierwszą na K2. Na najwyższy szczyt świata weszła jako pierwszy Polak. Do zdobycia Korony Himalajów, czyli wszystkich "ośmiotysięczników" pozostało jej zaledwie sześć szczytów. Sześć lub pięć - tego nie dowiemy się nigdy. Ale osiągnięte przez Polkę sukcesy sprawiły, że na stałe została zaliczona do najwybitniejszych postaci światowego ruchu himalaistycznego.

W środowisku himalaistów mówiło się o  Kanczendzondze, że nie lubi kobiet. Wiele himalaistek próbowało ją zdobyć, ale sukces odniosła dopiero Ginet Harisson w 1998 roku. Być może wcześniej na górze stanęła Rutkiewicz, która nad ranem 12 maja wraz z Carlsonem Carsoliio ruszyła do ataku szczytowego. Meksykanin dotarł na wierzchołek po dwunastogodzinnej wspinaczce. Schodząc spotkał Polkę na wysokości 8200 metrów. Rutkiewicz mimo namów nie chciała zawrócić. Nie wróciła do obozu, a ciała nigdy nie odnaleziono. Wśród licznych hipotez na temat powodów, dla których Rutkiewicz nie zdecydowała się na odwrót, przeważało zdanie, że doświadczona himalaistka zachowała się irracjonalnie z powodu tzw. euforii wysokościowej, spowodowanej niedotlenieniem mózgu.

DEON.PL POLECA

Rutkiewicz miała świadomość specyficznej gry podejmowanej ze śmiercią, zdawała sobie sprawę że może nie wrócić z gór, choć rzecz jasna nie miała mentalności samobójczyni. Godziła się z ryzykiem, jakie towarzyszyło wyprawom. Już w bazie pod Kanczendzongą, przed wyruszeniem w ostatnią trasę powiedziała ponoć: "Dla mnie umrzeć tam na górze nie byłoby niczym niezwykłym. To byłoby całkiem proste. Ostatecznie większość moich przyjaciół czeka na mnie tam, wysoko." Dołączyła do nich na zawsze.

Zobacz fragment filmu z serii "Polskie Himalaje"
w reżyserii Anny Marii Filipow i Krzysztofa Wielickiego

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Z kart historii: Na szczycie z JP II
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.