LM: Drugi mecz, druga porażka VIVE Kielce

inf.wł/PR

W drugiej kolejce Ligi Mistrzów piłkarze ręczni VIVE Kielce przegrali na wyjeździe z francuskim zespołem Chambery-Savoie 26-27 (12-16). Jest to druga porażka kieleckiej drużyny w tegorocznych rozgrywkach LM.

Szczypiorniści VIVE Kielce po porażce we własnej hali ze słoweńską Celje Pivovarną w drugiej kolejce, by zachować relane szanse na wyjście z grupy powinni wygrać w drugiej kolejce z francuskim Chambery Savoie. Ekipę z Francji kielczanie znają bardzo dobrze. Oba zespoły spotkały się m.in. również w ubiegłorocznych rozgrywkach LM. Wtedy dwukrotnie zwyciężyli mistrzowie Polski.

Niedzielny mecz rozpoczął się bardzo nerwowo. Przez cztery minuty obie drużyny nie potrafiły trafic do bramki rywali. Dopiero w 4 min. 13 sek. gola zdobył Tomasz Rosiński. Po chwili po rzucie Michała Jureckiego było już 2-0. Ale od tego momentu gra polskiego zespołu była cora gorsza. W 12 minucie gospodarze prowadzili dwiema bramkami. Jeszcze w 20 min. kielczanie doprowadzili do remisu, lecz w ostatniej części pierwszej połowy popełnili całą masę prostych błędów i na przerwę schodzili przegrywając 12-16.

Na początku drugiej części gry wydawało się, że jest po meczu. Kielczanie grali ospale, bez pomysłu, a Chambery zwiększyło przewagę nawet do 6 bramek (20-14 w 25 minucie). W pewnym momencie gospodarze chyba jednak za szybko uwierzyli w koncówy sukces. Zaczęli grać nonszalancko i szczypiorniści VIVE odrabiali straty. Dwukrotnie doprowadzali do sytuacji, gdy przergywali już tylko jednym "oczkiem". Niestety, zamiast wykorzystać rozluźnienie rywali, sami ponownie zaczęli popełniać błędy.

DEON.PL POLECA

Na trzy minuty przed końcem VIVE przegrywało 24-27. Udało się odrobić dwie bramki. Była okazja na wyrównanie, lecz atakując w przewadze Tomasz Rosiński trafił w poprzeczkę. VIVE przegrało z Chambery-Savoie po bardzo słabej grze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

LM: Drugi mecz, druga porażka VIVE Kielce
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.