W wolontariuszach nie zgasł ogień olimpijski

PAP / ŁK

Wielu wolontariuszy wspierających organizatorów 5. Europejskich Igrzysk Olimpiad Specjalnych chce dalej pracować przy innych imprezach. W niedzielę pomagali w stolicy maratończykom, a 3 października przyjdą na kolejny bieg w Warszawie.

"Dziękuję za namówienie mnie do udziału w Igrzyskach - naprawdę coś niebagatelnego. Dziękuję, że mogłem sędziować piękne zawody i robić coś, co autentycznie sprawiało mi ogromną radość. Od tych zawodników niejeden z naszych sportowców mógłby się nauczyć waleczności. Fantastyczni ludzie. Szkoda tylko, że AWF jest taki zaniedbany" - przekazał jeden z wolontariuszy Maciej Jałoszyński.

Jak wspomniał w rozmowie wiceprezes PZLA, sędzia IAAF, od 15 lat związany także z ruchem Olimpiad Specjalnych Janusz Rozum, listów podobnych do napisanego przez syna czołowego w latach 70. oszczepnika Zygmunta Jałoszyńskiego (12. na świecie w 1970 i 1971 roku, brązowy medalista Uniwersjady Turyn 1970), otrzymał wiele.

"Bycie sportowcem, to jest bycie ambasadorem swojej dyscypliny" - podkreślił sprinter warszawskiej Polonii 22-letni Marcin Strzelczyk, który sędziował zawody lekkoatletyczne.

DEON.PL POLECA

Z takim samym nastawieniem zgłosiła się do pracy przy Igrzyskach zawodniczka Warszawianki, 24-letnia Iwona Brzezińska, dwukrotna mistrzyni Europy juniorek na 100 m i w sztafecie 4x100 m (Kowno 2005), brązowa medalistka młodzieżowych ME na 4x100 m (Debreczyn 2007).

"W zawodach lekkoatletycznych, w których wystartowało ok. 370 sportowców z 56 krajów, działało tylko 13 licencjonowanych sędziów, a wspomagało ich 26 arbitrów będących zawodnikami oraz 90 wolontariuszy" - poinformował Rozum.

Dodał, że w grupie profesjonalnych sędziów był jeden zagraniczny - Holender Jan Blaauw, który przed laty biegał na 400 m. Kiedy dowiedział się, że jego kraj zrezygnował z uczestnictwa w Igrzyskach, przyjechał na własny koszt do Warszawy. "Wracał do domu wielce szczęśliwy, był zachwycony wszystkim, z czym spotkał się podczas zawodów" - zaznaczył wiceprezes PZLA.

Chociaż ogień 5. Europejskich Igrzysk Olimpiad Specjalnych zgasł 23 września, wielu wolontariuszy, którzy pracowali za koszulkę i czapeczkę, minionej niedzieli stanęło na trasie Chopin City Marathon, by wspomagać zawodników. Wybierają się również w niedzielę na masową imprezę "Biegnij Warszawo", w której wystartuje 10 000 osób.

"To bardzo pozytywny objaw, że młodzi zazwyczaj ludzie ofiarowują bezinteresownie swą pomoc, że udział w Igrzyskach Olimpiad Specjalnych był dla nich inspiracją. My tworzymy dopiero przy naszej imprezie wolontariat, ale wszyscy chętni są mile widziani" - powiedział PAP dyrektor "Biegnij Warszawo" Bogusław Mamiński, wicemistrz świata na 3000 m z przeszkodami z Helsinek 1983.

"Od pięciu lat wspomaga nas stu harcerzy, głównie w szatniach, gdzie trzeba przyjąć i wydać kilka tysięcy worków z ubraniami startujących. A zaczęło się od tego, że przyszli na pierwszy bieg w 2005 roku, zobaczyli i chcą nadal być przy tych zawodach. Pracują fantastycznie, jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś zgłosił reklamację" - dodał Mamiński.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

W wolontariuszach nie zgasł ogień olimpijski
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.