Partie stawiają na kampanię wyborczą w sieci

Partie stawiają na kampanię wyborczą w sieci
(fot. cheetah100/flickr.com)
PAP / apio

W związku z wprowadzeniem zakazu reklamowania się przez partie na billboardach i w ramach płatnych spotów telewizyjnych w tej kampanii wzrośnie rola internetu. Przygotowania do internetowej kampanii idą pełna parą.

PO przygotowuje nowy serwis internetowy, m.in. o kandydatach tej partii w jesiennych wyborach parlamentarnych - poinformowała PAP posłanka Agnieszka Pomaska. Nowy serwis jest na etapie testów. PO liczy, że zostanie uruchomiony jeszcze w lipcu.

- Strona platforma.org w najbliższym czasie zdecydowanie się zmieni, to będzie nowa odsłona naszej działalności internetowej. Uruchomimy nowy serwis Platformy, m.in. pod kątem wyborczym, gdzie będzie można znaleźć na przykład wszystkich kandydatów i informacje o nich. To będzie taka specjalna strefa dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o planach PO i o kandydatach Platformy - powiedziała PAP Pomaska, która zajmuje się w PO internetem.

Oceniła, że w tej kampanii rola internetu wzrośnie, w związku z wprowadzeniem zakazu reklamowania się przez partie na billboardach i w ramach płatnych spotów telewizyjnych. Pomaska dodała jednak, że mimo zmiany przepisów nie przecenia roli internetu w wyborczej rywalizacji.

DEON.PL POLECA

- Uważam, że główna walka nie rozegra się w internecie, tylko tradycyjnie w mediach, m.in. poprzez debaty, czy zwykłą wymianę zdań. Natomiast na pewno w internecie można inspirować pewne zadania, uzyskać szybki przekaz - myślę tu zarówno o całej Platformie Obywatelskiej, jak i poszczególnych kandydatach - tłumaczyła Pomaska.

W internecie aktywnie działają - nie tylko w czasie kampanii - przede wszystkim młodzi posłowie PO. - Oczywiście można robić sobie strony internetowe specjalnie na wybory, ale ja staram się utrzymywać stały kontakt z wyborcami przez całą kadencję. Tego się nie da nadrobić przez miesiąc. My jesteśmy non stop on-line na smartphone'ach. Nie siadamy tylko do internetu wieczorem, telefon to dla nas komputer - powiedział  rzecznik klubu PO Krzysztof Tyszkiewicz, który - jak wyliczył - działa na dwunastu portalach społecznościowych.

- Jestem m.in. na Twitterze, Facebooku, naszej-klasie, Goldenline, czy MySpace. Można powiedzieć, że to takie wirtualne biuro poselskie, ja to tak traktuję - deklaruje Tyszkiewicz.

Jak ocenił polityk PO, wobec zakazu płatnych spotów w radiu i telewizji przed wyborami wzrośnie liczba filmów umieszczanych np. na You Tube. - To łatwa droga dotarcia do wyborców - zaznaczył Tyszkiewicz, który raz w tygodniu właśnie na You Tube odpowiada (jako rzecznik klubu) na pytania zadawane na profilu Platformy na Facebooku, Twitterze oraz naszej-klasie.

Popularność portali społecznościowych rośnie również wśród członków rządu. Szef MSZ Radosław Sikorski udając się do Libii pisał na Twitterze, że leci "w ciepłe miejsce". - Kołujemy wojskową CASĄ w Palermo, nad samym morzem. Grzeje słońce południa. Lecimy gdzie jest jeszcze goręcej. Twitter może nie działać - pisał Sikorski. Rzecznik rządu Paweł Graś informował na Twitterze m.in. jak długo premier będzie się zapoznawał z raportem Jerzego Millera, a także dementował doniesienia mediów o planowanej dymisji ministra infrastruktury.

Na początku czerwca Platforma uruchomiła stronę zapytajplatforme.pl, na której internauci zadają pytania politykom PO. Szeroka gama pytań dotyczy m.in. tego, czy Warszawa zdąży z budową Stadionu Narodowego do wrześniowego meczu z Niemcami, możliwości choćby częściowej legalizacja konopi, a także opodatkowania kościoła.

W internecie aktywny jest m.in. Barack Obama, który - jak piszą media, zaczął niedawno osobiście wysyłać wiadomości do swoich sympatyków. Obamę na Twitterze śledzi już ponad 8,6 miliona osób, a na Facebooku "polubiły" go już 22 miliony użytkowników (dane z czerwca br.).

O rosnącej roli portali społecznościowych świadczą m.in. ataki hakerów, których te stają się coraz częstszym obiektem. 4 lipca hakerzy włamali się na profil FoxNews.com z informacjami politycznymi na Twitterze - FoxNewspolitics - i zamieścili tam kilka mikroblogów z wiadomością, że Barack Obama został zastrzelony. FoxNews.com natychmiast zdementował te informacje, podkreślając, że prezydent spędza Dzień Niepodległości z rodziną.

PiS zapowiada, że w nadchodzącej kampanii wyborczej partii internet odegra znacznie większą rolę niż poprzednio. Politycy PiS nie zdradzają szczegółów kampanii, ale zapowiadają niespodzianki - chcą m.in. wykorzystać popularność Jarosława Kaczyńskiego w sieci.

Posłowie PiS zapowiadają, że zabiegając o wyborców będą wykorzystywać możliwości internetu. Zamierzają promować się m.in. przez prowadzenie wideoblogów czy za pomocą telewizji internetowej.

- Niewątpliwie internet to ważne medium, które umożliwi bezpośrednie dotarcie do milionów wyborców. Nie chcę jeszcze mówić o szczegółach. Poczekajmy na początek kampanii wyborczej - powiedział PAP szef klubu i członek sztabu wyborczego PiS Mariusz Błaszczak.

Również Mariusz Kamiński, który zajmuje się w PiS-ie internetem, zapowiada, że w nadchodzącej kampanii sieć będzie odgrywała większą rolę niż przy poprzednich wyborach. - Ale nie można jej traktować w oderwaniu od innych elementów kampanii - podkreślił.

- Nie będę ujawniał wszystkich szczegółów naszej kampanii internetowej, mamy to wszystko bardzo dokładnie zaplanowane. Zawsze byliśmy pod tym względem pionierami, ale nie chcę ułatwiać życia konkurencji, w związku z tym nie będę wdawał się w szczegóły - zaznaczył Kamiński.

Jak dodał, PiS na pewno będzie wykorzystywać portal społecznościowy ugrupowania, czyli mypis.pl. - Tam jest już 18 tys. użytkowników, którzy aktywnie angażują się w kampanię wyborczą, w pomoc w zbieranie podpisów, organizowanie spotkań itd. Będziemy chcieli rozwijać tę formę i przez to mieć bezpośredni kontakt z wyborcami - mówił Kamiński.

Według niego istotnym punktem w kampanii będzie "prawicowa blogosfera".

- Chcemy wykorzystać potencjał i popularność Jarosława Kaczyńskiego w sieci. Najlepszym przykładem na nią jest to, że kiedy założył bloga, pierwszy jego wpis pobił od razu rekord Polski - nigdy wcześniej w historii Polski tak wiele osób nie weszło na jeden wpis na blogu - podkreślił poseł PiS.

- Mamy zaplanowany szereg akcji, na pewno będziemy też wprowadzać nowatorskie metody, które nie były dotąd wykorzystywane w kampaniach internetowych. Jeszcze nie raz zaskoczymy ciekawymi pomysłami - zapowiedział.

Kamiński podkreślił także, że PiS jest bardzo aktywne na Facebooku i Twitterze.

- Rozwijamy naszą społeczność. Bardzo wielu naszych zwolenników jest obecnych na tych portalach, odgrywamy tam dominującą rolę, ale będziemy chcieli się umocnić - podkreślił.

Pytany, czy zakazane w telewizji płatne spoty pojawią się teraz w internecie, Kamiński zaznaczył, że będzie to zależeć od strategii wyborczej. - Nie będę ujawniał szczegółów, ale akurat przenoszenie spotów telewizyjnych do internetu to żadna nowość - dodał. Według niego, rekord popularności w sieci pobił chyba spot Jarosława Kaczyńskiego "Do przyjaciół Rosjan" sprzed roku.

Zdaniem Kamińskiego, praca w sferze internetu nie angażuje wielkich zasobów ludzkich w partii. - Chciałbym, aby to było więcej - żartował. Podkreślił, że nie jest to również działalność "zbyt kosztowna".

Błaszczak zastrzegł, że jego ugrupowanie będzie korzystać z internetu głównie po to, aby dotrzeć do młodszych osób. - Wśród starszych ludzi internet tak popularny nie jest. Będziemy koncentrować się na wszystkich możliwych formach rozmowy z opinią publiczną - podkreślił.

Poseł PiS Tomasz Latos zaczął walkę o głosy zakładając kanał LatosTV na portalu You Tube i poselskiej stronie internetowej. - Moi współpracownicy, kilkanaście lat młodsi ode mnie namówili mnie do tego rodzaju działania. W telewizji będę pokazywał konferencje prasowe, spotkania w terenie, relacje z pracy w Sejmie, komentarz do bieżących wydarzeń - zapowiada.

Latos dodał, że nie zaniedba popularnych portali społecznościowych. - Działam na Facebooku. Mam ponad 2000 znajomych. To jest też jedna z form dotarcia z informacją o sobie - mówi.

Poseł Maks Kraczkowski powiedział, że będzie korzystał z najważniejszych portali społecznościowych. Poseł będzie też prowadził wideobloga. - Wpadliśmy również na pomysł projektu odnotowywania na mojej stronie wszelkich miejsc, do których jeździmy. Każda osoba, która weźmie udział w spotkaniu wyborczym z moim udziałem, będzie miała możliwość obejrzenia swojego zdjęcia - podkreśla.

- Oprócz tego przy użyciu Google maps będziemy wskazywać miejsca, gdzie byliśmy - dodaje Kraczkowski.

SLD przygotowuje kampanię wyborczą w internecie, która tym razem ma być wyjątkowo intensywna. Sojusz ma być obecny na portalach społecznościowych, studenckich i You Tube. W przygotowaniu jest też strona internetowa poświęcona programowi SLD i wirtualne biuro Sojuszu na portalu Second Life.

Każdy z kandydatów SLD na posła, czy senatora ma mieć swoją wizytówkę w sieci - stronę, albo przynajmniej profil na portalach typu Facebook, nasza-klasa, czy Twitter. Sojusz ma też w planach uruchomienie kolejnej, dostępnej w internecie, gry komputerowej.

- Jesteśmy nowoczesną partią, więc internet będzie jednym z filarów naszej kampanii wyborczej. Pracujemy nad specjalną strategię naszej obecności w sieci - powiedział rzecznik SLD Tomasz Kalita.

 

W ramach tej strategii, Sojusz ma w ciągu kilku najbliższych dni uruchomić nową stronę internetową poświęconą programowi wyborczemu, a także ma wystartować z serią blogów programowych, których autorami będą tzw. partyjni "liderzy tematów".

Blogi mają dotyczyć m.in. takich obszarów jak: infrastruktura (Wiesław Szczepański), gospodarka i finanse (Marek Wikiński), obronność (Stanisław Wziątek), prawa człowieka i sprawy społeczne (Katarzyna Piekarska), edukacja (Artur Ostrowski), sport (Tomasz Garbowski), media (Tomasz Kamiński), innowacyjność (Łukasz Naczas), relacje państwo-Kościół (Sławomir Kopyciński).

Swoje blogi publikują już od jakiego czasu szef SLD Grzegorz Napieralski i wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich. Sojusz jest również obecny na You Tube, portalach społecznościowych i portalach studenckich. - Na portalach dla studentów promujemy nasz program skierowany do młodego pokolenia - zaznaczył Kalita.

Według Naczasa, który kieruje biurem medialnym Sojuszu, program SLD będzie też dystrybuowany za pomocą akcji banerowej (wirtualnych reklam). - Banery będą wesołe, będą kierować odbiorców do strony programowej naszej partii - powiedział Naczas.

Na początku sierpnia ma zostać z kolei uruchomione wirtualne biuro SLD na portalu Second Life. - Obsługą biura zajmie się prawdziwy pracownik - będzie on odpowiadał na pytania i próbował zachęcać ludzi do głosowania - dodał Naczas. "Dyżury" w biurze ma pełnić m.in. wirtualna postać Napieralskiego.

Second Life (ang. drugie życie) to darmowy, wirtualny świat 3D. Użytkownik może stworzyć w nim swojego wirtualnego odpowiednika (avatara) oraz wirtualne otoczenie: dom, przyjaciół.

W sieci pojawi się też seria spotów wyborczych Sojuszu. - Internet daje taką delikatną furtkę do emisji tego typu filmów, zakazanych przecież przez ostatnią nowelizację prawa wyborczego. Przypominam, że my robiliśmy już podobne kampanie z różnych okazji, np. Dnia Kobiet, gdzie pojawił się Grzegorz Napieralski, czy w czasie tegorocznych podwyżek cen, kiedy specjalny spot na ten temat nakręciła nasza młodzieżówka. To będzie kontynuowane - zaznaczył Naczas.

Sojusz szykuje też kolejną, dostępną w internecie, grę komputerową. - Nasza pierwsza gra została bardzo pozytywnie odebrana - mamy informacje, że zagrało w nią już ponad 30 tysięcy osób, dlatego planujemy uruchomić kolejną - podkreślił szef biura medialnego Sojuszu.

Nie chciał na razie zdradzić, co będzie jej tematem. - Zastanawiamy się jeszcze nad tym. Na pewno będzie dotyczyła jakiś działań rządu. Gabinet Donalda Tuska jest takim naturalnym celem naszego +ataku+, ale ten atak ma być pozytywny. To jest zresztą cała nasza ideologia w sieci - nie stosować czarnego PR-u, tylko ewentualnie PR kolorowy, przyjazny - zaznaczył.

Pierwsza, zaprezentowana przez polityków Sojuszu w ostatni wtorek gra, polega na tym, by w krótkim czasie umieścić jak największą liczbę ludzi w pociągu. Gra jest nawiązaniem do ubiegłorocznego chaosu na kolei, który wywołała grudniowa zmiana rozkładu jazdy.

Kampanię SLD mają wspierać też w sieci tzw. e-wolontariusze. - Chcemy zamiast takiego standardowego wolontariatu, który będą wykorzystywać poszczególni kandydaci, stworzyć naprawdę dużą bazę e-wolontariuszy. Mamy już po poprzednich kampaniach wyborczych około 5 tysięcy takich osób, a teraz chcemy podwoić tę liczbę, tak by dojść do 10 tysięcy młodych ludzi, aktywnych w sieci - powiedział Naczas.

Wielu posłów PSL będzie zachęcać do głosowania na siebie poprzez internet, aktywnie angażując się w dyskusje m.in. na portalach społecznościowych, forach dyskusyjnych. Niektórzy jednak nie zamierzają prowadzić kampanii wyborczej w internecie, bo taki kontakt z wyborcą ich nie przekonuje.

W związku ze zmianami w prawie wyborczym, które zakazują w kampanii wyborczej emitowania płatnych spotów w radiu i telewizji, kampania zapewne w dużej mierze przeniesie się do internetu. Posłowie PSL, którzy jesienią będą walczyć o mandaty poselskie, są podzieleni jeśli chodzi o skuteczność i celowość prowadzenia kampanii w sieci.

Jednym z najbardziej aktywnych ludowców w internecie jest Janusz Piechociński. Prowadzi bloga, gdzie codziennie zamieszcza informacje o swojej działalności, komentuje bieżące wydarzenia, działa na Twitterze, blipie. Ponad 5 tys. osób polubiło jego stronę funpage na Facebooku, ponad 2,5 tys. znajomych ma na swoim facebookowym profilu, i blisko 10 tys. znajomych na naszej-klasie.

Piechociński będzie startował z pierwszego miejsca listy PSL w okręgu podwarszawskim. Chcąc być na bieżąco na temat problemów i spraw interesujących jego wyborców poseł aktywnie angażuje się w dyskusje na 160 forach internetowych. Jak mówił, wszystkie informacje na stronach, na których działa wpisuje sam i choć pochłania to trochę czasu, kluczem jest sprawna organizacja oraz samodyscyplina.

- Tak jestem zaprogramowany, że wstaję i wpisuję na swojego bloga informację, co danego dnia planuję robić. A w sobotę, żeby ze wszystkim zdążyć, wstaję o godz. 6 rano, chyba, że jest sezon na grzyby, to wtedy o tej porze jadę do lasu - żartuje Piechociński.

Poseł nie zamierza podczas kampanii wyborczej wzmagać swojej aktywności w internecie. - Skoro byłem aktywny na swoim blogu 4-6 razy dziennie przez ostatnie cztery lata, to teraz nie muszę tej aktywności pod wybory kreować na nowo" - mówił. Jak dodał jego kampania nie będzie polegała na agitacji, tylko na "potwierdzaniu osoby, którą na co dzień jest.

Na internet stawia także Tadeusz Sławecki. O swojej działalności poselskiej oraz w terenie informuje na swojej stronie internetowej oraz blogu już od dłuższego czasu. Myśli także nad stworzeniem swojego profilu na portalach społecznościowych oraz nie wyklucza wykupienia dodatkowych reklam na różnych stronach internetowych.

Natomiast kampania wyborcza w internecie nie przekonuje posła Franciszka Stefaniuka, który dotychczas nie angażował się w działalność w sieci. - Zamierzam tylko uzupełnić swoją stronę internetową, gdyż ostatnio ją zaniedbałem, będę umieszczał na niej komentarze dotyczące bieżących spraw i na tym koniec" - powiedział PAP. Jak mówił, pojawią się pewnie tacy, którzy będą opowiadać niestworzone rzeczy i trzeba je będzie prostować.

Stefaniuk podkreślił, że podczas kampanii wyborczej nie zamierza pokazywać "innej twarzy, niż tę, którą ma". Jak mówił, ludzie wiedzą, czego mogą się po nim spodziewać i wiedzą, że mogą na niego liczyć.

Podobne podejście do prowadzenia kampanii w internecie ma Józef Racki. Wprawdzie zamierza nadal działać na blogu, gdzie na bieżąco umieszcza m.in. informacje dotyczące swojej działalności poselskiej, ale chce przede wszystkim skupić na kontaktach bezpośrednich z wyborcami. Jego zdaniem, każdy może się skryć za monitorem i pisać co tylko sobie wymyśli. A przecież nie o to chodzi - zaznaczył Racki. Podkreślił, że zawsze starał się pomagać ludziom tak jak swojej rodzinie i chce to robić nadal.

Kampanii w internecie nie zamierza prowadzić poseł Eugeniusz Kłopotek. Planuje tylko kontynuować to, co robił dotychczas, czyli prowadzić swoją stronę internetową i zamieszczać na bieżąco na swoim blogu wywiady z nim przeprowadzane.

- Mam duży dystans do internetu, a zwłaszcza do nawiązywanych przez sieć relacji z wyborcami, szczególnie z tymi, którzy są nieodpowiedzialni, niepoważni. Gdy czasami czytam wpisy na blogach, czy forach, to mam wrażenie, że są to osoby niespełna rozumu - mówił poseł. Według niego, w internecie jest obecnie zbyt dużo obelg i inwektyw, co powoduje, że sieć jest zaśmiecana.

Dlatego - jego zdaniem - warto skupić się na kontaktach bezpośrednich z wyborcami w terenie.

PJN

Europoseł, wiceprezes PJN Marek Migalski będzie koordynował kampanię ugrupowania w internecie; zapowiada "ciekawe, inspirujące i dowcipne" niespodzianki, m.in. filmiki internetowe. PJN będzie prowadził kampanię pozytywną, od negatywnej są PiS i PO - zaznacza Migalski

- Dwie rzeczy skłaniają nas do tego, by uznać, że dla PJN internet będzie kwestią kluczową, być może decydującą w zwycięstwie i zapewnieniu dobrego wyniku - przyznał Migalski w rozmowie z PAP. Z jednej strony - tłumaczył - chodzi o znowelizowany Kodeks wyborczy, wprowadzający zakaz wykorzystywania billboardów i płatnych spotów w radiu i telewizji, co - według Migalskiego - w naturalny sposób kładzie nacisk na działalność internetową.

- A druga rzecz - już specyficzna dla PJN - że my po prostu nie mamy pieniędzy. Wobec tego chcemy być obecni przede wszystkim w tej sferze, która jak gdyby kosztowo jest najniższa - zaznaczył.

Wiceprezes PJN zwrócił uwagę, że partia ma nowoczesną stronę internetową www.stronapjn.pl, aktywnie działa na Facebooku i Twitterze, a jej zwolennicy stanowią "jedną z najbardziej aktywnych społeczności internetowych". - I nie chodzi o to, że przerzucają się epitetami, tylko po prostu bardzo chętnie odpowiadają na apele, akcje, włączają się do sensownej, merytorycznej pracy - podkreślił.

Migalski zapowiada jeszcze większą aktywność w internecie podczas kampanii. - Mamy kilka niespodzianek, naprawdę ciekawych, inspirujących i chyba dowcipnych, takich pozytywnych pomysłów na naszą obecność w internecie - powiedział. Nie chciał jednak zdradzać szczegółów.

Zaznaczył, że PJN chce prowadzić "kampanię pozytywną". - Uważamy, że od negatywnych kampanii są PiS czy PO. Nasi wyborcy oczekują od nas fajnej, kolorowej, przyjemnej, ale merytorycznej i optymistycznej kampanii wyborczej. Na taką się szykujemy - podkreślił.

Pytany, czy PJN będzie prezentował podczas kampanii filmiki internetowe, potwierdził. - Ale w jakiej konwencji, formacie, jak długich i o jakiej tematyce, to pozostaje słodką tajemnicą" - zastrzegł. Na pytanie, kiedy można spodziewać się większej aktywności partii w internecie, odparł, że "to już raczej się powinno liczyć w dniach niż w tygodniach.

Na to, że w nadchodzącej kampanii wyborczej to właśnie internet ma szansę stać się "nośnikiem informacji i prawdziwego programu", zwraca uwagę także rzecznik klubu PJN Jacek Pilch. Jego zdaniem, billboardy i spoty "przekazywały uproszczone schematy".

Jak mówił, w internecie, na portalach społecznościowych można inicjować debaty programowe, dyskusje, w które aktywnie włączają się internauci. Daje to możliwość "przegadania programu". - Społeczność w internecie nie jest ograniczona terytorialnie - może się spotkać w jednym miejscu człowiek ze Szczecina i z Tarnowa. Takie przedyskutowanie w realu byłoby dużo trudniejsze - stwierdził.

Poseł PJN Lucjan Karasiewicz zapowiedział, że w kampanię PJN w internecie będą mogli włączyć się także sami internauci; zwrócił uwagę na to, że w internecie wiele filmików powstaje spontanicznie. - Liczymy, że internauci włączą się w naszą kampanię, że sami też będą coś tworzyli, a treści nas promujące nie będą wyłącznie wygenerowane przez sztab - zaznaczył.

Karasiewicz podkreślił, że PJN włączając w kampanię internautów pokaże, że jest nowoczesną partią, która nie boi się nowych technologii.

Migalski zapowiedział, że z internautami konsultowane będzie najprawdopodobniej hasło wyborcze PJN. Jak mówił, na razie propozycji haseł jest kilka i "trwa burza mózgów".

- To jest tak, że dziś wielkie partie mogą sobie wynająć wielkie firmy PR-owskie, które tę robotę zrobią za nich. My będziemy wykorzystywać inteligencję, błyskotliwość, kreatywność naszych zwolenników i będziemy w internecie testować z ich pomocą, nasze pomysły, będziemy też otwarci na ich pomysły - powiedział.

Migalski, pytany o sztab i szefa kampanii PJN, zapowiedział, że decyzje w tej sprawie zapadną "w jak najkrótszym czasie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Partie stawiają na kampanię wyborczą w sieci
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.