Korwin-Mikke: żyjemy w państwie niewolniczym

Korwin-Mikke: żyjemy w państwie niewolniczym
(fot. Jakub Bułas)
PAP / mik

Żyjemy w państwie niewolniczym - mówił kandydat na prezydenta Janusz Korwin-Mikke (Wolność i Praworządność) w czwartek na wiecu wyborczym, podkreślając, że - jeśli zostanie prezydentem - każdy będzie decydował sam o sobie i swoich pieniądzach.

- Macie państwo dziesięciu kandydatów na prezydenta. Dziewięciu mówi tak: "dajcie mi wasze pieniądze, a my już je wydamy odpowiednio". (...) I jednego kandydata, który mówi (...): "zostawię wam wszystkie pieniądze poza tymi na wojsko i policję (...) jakąś tam administracją, a całą resztą rządźcie się sami" - mówił Korwin-Mikke podczas wiecu na Pl. Zamkowym w Warszawie.

DEON.PL POLECA




Jak tłumaczył kandydat na prezydenta zgromadzonym na placu "człowiek jest kompetentny do decydowania o swoim losie, a nie jest kompetentny do decydowania o losie innych". - Jest dokładnie odwrotnie niż głosi dzisiejsza lewicowa doktryna - podkreślił.

- Żyjemy w państwie niewolniczym, w ustroju, w którym ludzi traktuje się jak kompletnych idiotów. (...) Wy jesteście jedyni kompetentni do decyzji o sobie, swoich dzieciach, swoich pieniądzach - mówił.

Jego zdaniem, ludzie są przekupywani, by myśleli, że pewne rzeczy są dla nich dobre, np. przymus ubezpieczeń. - Oni traktują ludzi jak bydło, jak niewolników. Bo oczywiście każdy właściciel niewolników ma prawo powiedzieć niewolnikowi: "niewolniku, ty musisz się w samochodzie zapiąć pasem, bo ty mi się zabijesz" (...) Ty swoje dziecko musisz zaszczepić - tłumaczył.

Według Korwin-Mikkego, w wyniku podpisania Traktatu Lizbońskiego, Polska jest "czymś na kształt stanu Stanów Zjednoczonych". - Z tą różnicą, że stan Minnesota może wprowadzić karę śmierci albo ją znieść, a my nie możemy - dodał.

Jak mówił Korwin-Mikke, armia polska powinna liczyć 120-130 tysięcy żołnierzy. Polska potrzebuje sprawnych okrętów - tłumaczył - a żołnierze "muszą dostawać żołd, a nie obietnicę żołdu".

Jeśli chodzi o politykę zagraniczną Korwin-Mikke zapowiedział, że - jeśli zostanie prezydentem - będzie "politykiem realnym". "Polska musi mieć wolne ręce zawarcia dowolnego układu" - mówił. - Państwa nie mają przyjaźni, państwa mają interesy. I tak właśnie należy prowadzić politykę zagraniczną - zaznaczył.

Jeśli zostanę prezydentem - mówił - nie będę prowadził polityki ułaskawień. - Ułaskawić mogę tylko kogoś, kogo zobaczę osobiście, jego akta przeczytam i nabiorę przekonania, że nie jest to bandzior - podkreślił.

Jak zaznaczył, jeśli zostanie wybrany, będzie często wetował ustawy. - Jeżeli ustawy są na ogół złe, to lepiej je zawetować od razu - uważa. Jednocześnie podkreślił, że zamierza składać "liczne" projekty ustaw, po pierwsze "w sprawach podatków".

Kandydat na prezydenta wypowiedział się także na temat systemu podatkowego. - Od utworzenia III Rzeczypospolitej zrobiono 2330 zmian podatków. (...) W tych warunkach naprawdę ciężko jest prowadzić działalność gospodarczą - powiedział.

- Albo chcecie, żeby oni rządzili waszymi pieniędzmi, albo chcecie, żeby każda rodzina rządziła się sama swoimi pieniędzmi. Wybór należy do państwa - powiedział kandydat na prezydenta na zakończenie swojego przemówienia.

Po wiecu, w którym wziął udział także Stanisław Michalkiewicz, Korwin-Mikke podpisywał książki swojego autorstwa i plakaty, rozmawiał także ze swoimi zwolennikami.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Korwin-Mikke: żyjemy w państwie niewolniczym
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.