Dymisje we wrocławskiej policji po śmierci podejrzanego

Dymisje we wrocławskiej policji po śmierci podejrzanego
(fot. shutterstock.com)
PAP / psd

Komendant dolnośląskiej policji, jego zastępca ds. prewencji i komendant miejski zostali odwołani ze stanowisk przez szefa MSWiA w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka. Powodem utrata zaufania i niedopełnienie obowiązków - poinformował w poniedziałek rzecznik KGP mł. insp. Mariusz Ciarka.

Odwołana została także osoba, która była komendantem miejskim we Wrocławiu rok temu. O dymisje wniósł Komendant Główny Policji.

"Przepraszamy za takie zachowania polskie społeczeństwo" - mówił Ciarka. "Przepraszamy za te sceny (...) na nagraniu, które my przekazaliśmy prokuraturze. Na coś takiego nie ma przyzwolenia. Jeden taki przypadek (...) może zaważyć na wizerunku całej 130-tysięcznej formacji policji, mimo że codziennie polscy policjanci uczestniczą w 15 tys. interwencji" - oświadczył rzecznik KGP. Dodał, że w 99 proc. są one prowadzone w sposób należyty.

Ciarka podkreślił, że policja działa transparentnie i "już rok temu oficerowie Biura Spraw Wewnętrznych i Biura Kontroli przekazali całość materiałów do prokuratury". "Nic nie było tutaj tuszowane, nie było nic ukrywane" - powiedział. Podkreślił, że także te materiały filmowe, które są obecnie emitowane w mediach zostały przekazane prokuraturze przez policję. "Nie chcemy być sędzią we własnej sprawie. Zawsze robimy tak, aby w przypadkach wątpliwych - jaki mamy tutaj - czynności wykonywała prokuratura" - mówił.

DEON.PL POLECA

Zastrzegł, że nie zna materiałów, jakimi w ramach śledztwa dysponuje prokuratura. "Nic mi nie wiadomo o tym, by jakiekolwiek nagranie zniknęło" - powiedział pytany o brak nagrania z kamer monitoringu wrocławskiego komisariatu.

Rzecznik KGP powiedział, że powodem odwołania komendanta wojewódzkiego we Wrocławiu i jego zastępcy oraz pozostałych osób jest utrata zaufania i niedopełnienie obowiązków przez osoby, które były przełożonymi dyscyplinarnymi policjantów podejmujących interwencję w komisariacie. "Mimo wydanych wyraźnie poleceń przez Komendanta Głównego Policji, nie wszystkie polecenia zostały należycie zrealizowane, stąd utrata zaufania do tych osób. Minister spraw wewnętrznych i administracji uznając, że ta sytuacja wpływa negatywnie na wizerunek policji, przy ciężko pracujących polskich policjantach i pracownikach polskiej policji, zaakceptował wszystkie wnioski przedstawione przez Komendanta Głównego Policji, stąd te decyzje personalne" - powiedział Ciarka.

"Powodem odwołania jest utrata zaufania; to, że nie potrafili dopełnić swoich obowiązków i należycie nadzorować i przeprowadzić czynności wyjaśniających i postępowania dyscyplinarnego" - dodał.

Pytany o to, czy nie popełniono błędu, nie prosząc o zbadanie Stachowiaka przez lekarza, rzecznik KGP powiedział, że te wszystkie okoliczności bada prokuratura. "Każdą sytuację należy oceniać indywidualnie. Są sytuacje, gdy pomoc fachowa, lekarska jest potrzebna. Są sytuacje, gdzie policjanci mogą udzielić pomocy we własnym zakresie" - mówił. Przypomniał, że zatrzymany, co wykazała sekcja zwłok, był pod wpływem narkotyków; znaleziono je przy nim.

Ciarka przypomniał, że ustawa o modernizacji policji, która weszła już w życie, przewiduje zakup dla policjantów m.in. kamer, które będą używane podczas pełnienia służby. Dodał, że jest to również polecenie szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka. Rzecznik mówił, że funkcjonariusze chcą używać takich kamer, aby w przypadku wątpliwych interwencji czy skarg, można było zobaczyć, jak interwencja wyglądała. "Z jednej strony będzie to materiał szkoleniowy dla policjantów a z drugiej strony będzie to ewidentny materiał dowodowy, który będzie wskazywał od początku do końca jak przebiegała interwencja podejmowana przez policjantów" - podkreślił.

Wyjaśnił, że paralizatory są stosowane w polskiej policji od kilku lat. "Jest to narzędzie, którego skutki użycia są mniejsze niż broni palnej" - mówił Ciarka. Dodał, że policjanci są szkoleni w zakresie stosowania paralizatorów.

Stachowiak w połowie maja ubiegłego roku został zatrzymany na wrocławskim rynku. Policja poszukiwała go za oszustwa. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu sobotniego reportażu w TVN, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dymisje we wrocławskiej policji po śmierci podejrzanego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.