Dowódca U.S. Army: Sojusz musi ćwiczyć

Dowódca U.S. Army: Sojusz musi ćwiczyć
(fot. Defence Images / Foter / CC BY-NC)
PAP / ptsj

Wspólne ćwiczenia sojuszników i brak wątpliwości wokół zasady wspólnej obrony każdego z członków NATO to najlepszy sposób odstraszania - powiedział w środę w Warszawie dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie, gen. broni Frederick "Ben" Hodges.

"Najlepszym środkiem odstraszania zawsze są wyszkolone siły gotowe do działania oraz sojusz, który jest zjednoczony" - powiedział dziennikarzom gen. Hodges. "Na szczycie w Walii Sojusz był bardziej jednomyślny niż kiedykolwiek widziałem, a służę jako żołnierz NATO od 35 lat" - dodał.

Dowódca U.S Army w Europie wyraził przekonanie, że w przyszłym roku NATO wypracuje pierwsze, tymczasowe rozwiązania dotyczące "szpicy" - sił natychmiastowego reagowania, o których powołaniu postanowiono na szczycie w Newport.

Przypomniał, że wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego Sojusz zapewnił, że kraje członkowskie położone blisko Rosji mogą liczyć na pozostałych sojuszników; na szczycie zastanawiano się też, jak dostosować struktury dowodzenia, kalendarz ćwiczeń i zdolności, by "odstraszyć potencjalną rosyjską agresję".

DEON.PL POLECA

Hodges podkreślił, że "nawet przed nielegalną rosyjską aneksją Krymu, presją na Ukrainę i Gruzję, i przed wzmożonymi naruszeniami przestrzeni powietrznej" amerykańskie siły lądowe planowały ćwiczenia ciężkich wojsk na wschodzie Europy. Dodał, że już wtedy przewidywano wysłanie do Polski pododdziału kawalerii pancernej z Teksasu, który obecnie ćwiczy w Drawsku Pomorskim. Dodał, że takie działania wpisują się w koncepcję, która zakłada zdolność do wysłania w razie potrzeby sił wsparcia, a nie stałe stacjonowanie dużych jednostek.

"Ćwiczenia, centra szkoleniowe, wsparcie logistyczne, wypracowanie zrozumienia i zaufania między sojusznikami to nasz wkład w to, co nazywamy silną Europą" - powiedział. "Szkolenie z naszymi sojusznikami Polakami przynosi korzyści zarówno nam, jak i Polsce" - zaznaczył. Zastrzegając, że nie może podać liczb, zapowiedział, że w najbliższym czasie Amerykanie utrzymają rotacyjną obecność swoich wojsk ćwiczących w Europie na co najmniej obecnym poziomie.

Nawiązał do zapowiedzianego na szczycie w Walii podniesienia gotowości i rangi szczecińskiego dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północ Wschód, które ma się stać regionalnym centrum dowodzenia NATO. Zapowiedział "znaczące zwiększenie" obecności oficerów z USA w dowództwie Korpusu, jeżeli planowane zmiany zostaną dokonane. "Jeśli tak się stanie, jestem pewny, że Stany Zjednoczone znacznie zwiększą obecność swojego personelu w dowództwie. Obecnie mamy sześciu oficerów i sierżanta. Spodziewałbym sie, że będziemy mieli 25-30 oficerów, w tym generała brygady" - powiedział. Wyraził przekonanie, że państwa ramowe Korpusu - Polska, Dania i Niemcy - podejmą się zadania zwiększenia jego roli. Zdaniem Hodgesa do dowództwa powinni wejść także przedstawiciele Norwegii, Finlandii i Szwecji.

Według generała w pierwszej połowie przyszłego roku zostanie wypracowana tymczasowa koncepcja funkcjonowania sił natychmiastowego reagowania, które mają zostać wydzielone z sił odpowiedzi NATO (NRF) i być zdolne do działania w ciągu kilkudziesięciu godzin, zwłaszcza na obrzeżach NATO.

Pytany, jaka powinna być odpowiedź NATO na politykę Rosji, Hodges wyraził przekonanie, że łatwiej byłoby identyfikować klasyczne zagrożenia, np. naruszenie terytorium. "Tego (Putin - PAP) nie zrobi, ale jestem pewien, że jego celem jest spowodowanie rozłamów w Sojuszu, zasianie wątpliwości u tych sojuszników, którzy są blisko Rosji. A jeżeli jest wątpliwość, czy artykuł 5 o kolektywnej obronie będzie przestrzegany, to Sojusz przestaje istnieć. Myślę, że najlepszy sposób odstraszania to wyraźny sygnał, że nie będzie rozłamu w Sojuszu" - powiedział.

W programie wizyty Hodgesa, który przed Polską odwiedził kraje bałtyckie, znalazły się spotkania z szefem Sztabu Generalnego gen. Mieczysławem Gocułem oraz dowódcami generalnym i operacyjnym - generałami Lechem Majewskim i Markiem Tomaszyckim, a także spotkanie z amerykańskimi żołnierzami ćwiczącymi w Drawsku Pomorskim.

W trakcie podróży po Litwie, Estonii i Polsce Hodges wspomniał o możliwości rozmieszczenia w regionie - w Polsce, państwach bałtyckich, a także w Bułgarii i Rumunii - sprzętu, dzięki czemu żołnierze przybywający na rotacyjne ćwiczenia nie musieliby go za każdym razem transportować. Inicjatywa nazwana European Activity Set przewiduje na razie bazowanie sprzętu w sile ciężkiego batalionu. Według ambasady USA w Warszawie dowódca wojsk lądowych USA w Europie rekomenduje zwiększenie tego zaplecza, by umożliwiał przygotowanie pobytu brygady. Plany rozmieszczenia ciężkich pojazdów i sprzętu w mają być tworzone w drodze konsultacji między USA i krajami-gospodarzami.

Budowa składów sprzętu dla żołnierzy przybywających na ćwiczenia lub w razie konieczności udzielenia sojuszniczego wsparcia to jeden z pomysłów na zwiększenie obecności NATO na wschodniej flance. Gotowość do poniesienia wydatków związanych z przygotowaniem niezbędnej infrastruktury, w tym magazynów, deklarował jeszcze przed szczytem NATO minister obrony Tomasz Siemoniak.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dowódca U.S. Army: Sojusz musi ćwiczyć
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.