Wojsko ma symulator skoków spadochronowych

Wojsko ma symulator skoków spadochronowych
(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
PAP / mh

Pierwszy w Polsce wojskowy symulator do nauki płaskiego spadania podczas skoków spadochronowych powstał na terenie Ośrodka Szkolenia Aeromobilno-Spadochronowego (OSAS) w Leźnicy Wielkiej (Łódzkie). Jego budowa kosztowała 33 mln zł.

Symulator to pierwszy w Polsce wojskowy obiekt przeznaczony do wykonywania skoków spadochronowych z wolnym otwarciem spadochronu. Żołnierze od przyszłego roku będą ćwiczyć w nim m.in. ułożenie sylwetki w trakcie spadania przed otwarciem spadochronu. Dzięki temu w trakcie ćwiczeń nie będą musieli za każdym razem być wynoszeni w powietrze.
"Przygotowujemy żołnierzy do wykonywania skoków w wolnym spadaniu ze sprzętem, pełnym wyposażeniem, tlenem, a także skoków nocnych w noktowizji" - mówił w środę dziennikarzom podczas prezentacji symulatora, zastępca komendanta OSAS mjr Rafał Meresiński.
Przestrzeń, w której odbywać się będzie szkolenie, to pionowy tunel aerodynamiczny o średnicy 4,3 m i wysokości 13 m. Ciąg powietrzny wytwarzają cztery turbiny o mocy 355kW każda, co pozwala na uzyskanie pędu powietrza dochodzącego do ponad 280 km/h.
Według przedstawicieli wojska szkolenie w tunelu aerodynamicznym jest tańsze niż w warunkach rzeczywistych, jest też niezależne od warunków pogodowych.
"W zasadzie w każdym rodzaju sił zbrojnych wprowadzamy symulatory, które zwiększają bezpieczeństwo, potaniają szkolenie i skracają okres szkolenia. Ten symulator robi wielkie wrażenie" - mówił dziennikarzom wiceszef MON Czesław Mroczek.
Żołnierze przyznają, że warunki w symulatorze w 99 proc. są zbliżone do warunków panujących w powietrzu. "Możemy w nim przećwiczyć wszystkie elementy, które żołnierze muszą zrobić w powietrzu, i skorygować je" - dodał mjr Meresiński.
Przyznał jednak, że tunel nigdy nie zastąpi prawdziwych skoków ze spadochronem, ponieważ skoczkowie muszą ćwiczyć także elementy samego latania na czaszy, czy umiejętności lądowania. Ale dzięki symulatorowi wojsko może zaoszczędzić na lotach samolotów czy śmigłowców.
"Pozwoli nam to zmniejszyć liczbę skoków, którą żołnierze musieliby wykonywać, poprzez to, że będziemy mieć przećwiczone wolne spadanie. Daje nam to również poczucie bezpieczeństwa" - dodał zastępca komendanta Ośrodka.
Ponieważ wygięcie kręgosłupa przy takim skoku powoduje duże zmęczenie, przyjęto, że jednorazowa sesja w symulatorze trwa ok. 2 minut. Mają w nim trenować spadochroniarze wojskowi z całej Polski; każdy ma rocznie wylatać w tunelu dwie godziny. Nie wiadomo, czy w przyszłości symulator będzie też udostępniany cywilom.
Wykonawcą symulatora "Halo-Haho" było konsorcjum firm: Elektrotim z Wrocławia i czeskiego Strojirna Litvinov, które dostarczyło urządzenia własnej produkcji. Jego budowa trwała 15 miesięcy. Końcowy odbiór inwestycji zaplanowano w drugiej połowie grudnia.
Ośrodek Szkolenia Aeromobilno-Spadochronowego rozpoczął działa od stycznia 2009 r. Został rozlokowany w Leźnicy Wielkiej i jest podporządkowany 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego. Do zadań OSAS należy szkolenie skoczków spadochronowych i instruktorów na rzecz Wojsk Lądowych. 

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wojsko ma symulator skoków spadochronowych
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.