Tusk wzywa PO do uczciwości i obiecuje plan

Tusk wzywa PO do uczciwości i obiecuje plan
(fot. PAP/Rafał Guz)
PAP / drr

Premier Donald Tusk wzywał w sobotę działaczy PO do zachowania czystych intencji funkcjonowania w polityce. Przekonywał, że Platforma ma potencjał i plan, by pchnąć Polskę na wyższy poziom. Zastrzegł, że cywilizacyjny skok, związany ze środkami z UE, "teraz musi dotyczyć ludzi".

"Po sześciu latach władzy ktoś musi ludziom PO powiedzieć prosto w oczy, że dalsze sprawowanie władzy wymaga absolutnie czystości intencji. Jeśli ktoś uważa, że może być nieuczciwy i nie spotka go za to kara, jest w błędzie" - oświadczył premier na konwencji krajowej Platformy w Warszawie.

PO spotkała się z szeroką krytyką w związku z nieprawidłowościami o charakterze korupcyjnym. Po wyborach szefów regionów media opublikowały m.in. nagrania rozmów z kulisów zjazdu PO na Dolnym Śląsku, które wskazywały na to, że doszło tam do próby pozyskania głosów w zamian za obietnice pracy w KGHM.

Z kolei w ostatnich dniach CBA zatrzymało kolejne osoby w związku ze śledztwem dot. korupcji przy przetargach m.in. w Centrum Projektów Informatycznych w b. MSWiA i KGP. W śledztwie podejrzanych jest 38 osób; postawiono 27 zarzutów 22 osobom, m.in. b. wiceministrowi SWiA, b. już wiceszefowi GUS oraz b. urzędniczce MSZ.

DEON.PL POLECA

Szef rządu zapewnił, że "nie będzie przymykał oka na zbyt dobre samopoczucie niektórych, kiedy będą nadużywali władzy, czy to w sposób kryminalny, czy łamiąc dobre obyczaje". "Każdy, kto złamał lub złamie prawo, a sprawuje władzę, niech się szykuje na spotkanie ze służbami, które przebudowaliśmy po to, by jeszcze mocniej, bardziej precyzyjnie kontrolowały władzę i wydawanie środków publicznych" - mówił.

Zapowiedział, że każdy, kto w PO, nie łamiąc prawa, złamał dobry obyczaj lub standardy PO, pożegna się z kandydowaniem do jakiegokolwiek ciała publicznego. "Chcę bardzo mocno podkreślić, że jeśli kogoś męczy uczciwe sprawowanie funkcji, to będzie się musiał pożegnać, wpierw z funkcją, a potem z możliwością reprezentowania PO gdziekolwiek w Polsce" - oświadczył szef Platformy.

Zdaniem Tuska budowanie przyszłości w oparciu o czyste intencje, uczciwość i poczucie misji, to jedyny gwarant podtrzymania zaufania Polaków do PO. "Jeśli chcemy w przyszłości wygrywać wybory, jeśli chcemy z czystym sumieniem sprawować władzę tak jak dzisiaj, musimy mieć 100-procentową pewność, że robimy to przy pomocy ludzi i narzędzi, którzy są w stanie sprostać najwyższym standardom" - dodał.

Tusk zaapelował do członków swojej partii o wspólną pracę dla Polski, bo trudny czas wyborów partyjnych jest już za ugrupowaniem. "Stąd Platforma musi wyjść z absolutnym przekonaniem: mamy do siebie zaufanie" - wzywał.

Premier przekonywał, że "po blisko 25 latach de facto odbudowy Polski" po raz pierwszy w historii mamy szansę wejść na wyższy poziom, szansę na skok cywilizacyjny. "I to jest dokładanie dziś ten moment kiedy to nowe otwarcie, to wejście na wyższy poziom, jak w komputerowej grze, na ten niedostępny do tej pory dla cywilizacyjnych amatorów poziom, jest w zasięgu wzroku. To jest moment, który związany jest z szansą, jakiej Polska nigdy do tej pory nie miała" - podkreślił.

Zastrzegł, że "nowe otwarcie", "cywilizacyjny skok teraz musi dotyczyć ludzi". "Dzisiaj, kończąc wielki okres odbudowy, inwestowania w infrastrukturę, w te konstrukcje, autostrady, drogi, ośrodki badawcze, te miliardy polskich i europejskich pieniędzy, złotówek i euro, jakie poszło na wybudowanie tych fundamentów, od jutra musi zacząć to wszystko pracować dla Polaków" - zaznaczył.

Zauważył, że za opłotkami Warszawy bieda ciągle jest obecna i jeśli PO chce pokazać, że jest Polsce potrzebna, musi zrealizować program pracy tych europejskich pieniędzy na rzecz każdej polskiej rodziny. "Ten drugi krok, nowe otwarcie, to systematyczne przekierowywanie środków krajowych i europejskich, by trafiły do +rodziny w Pułtusku+" - podkreślił Tusk. A nie - mówił - na wielkie, gigantyczne projekty, bo te powoli będą kończone.

Według premiera Polakom potrzebna jest przede wszystkim praca i bezpieczna płaca. Zapewnił, że będzie pilnował ministrów, by przy podejmowaniu decyzji brali pod uwagę to, czy "dzięki temu ma szansę wzrosnąć płaca".

Zaznaczył, że "Polacy zasługują na płacę bezpieczną, w kontekście ich przyszłej emerytury". "Podejmiemy takie działania w tej dziedzinie, przemyślane i ostrożne, które spowodują, że nie ubędzie miejsc pracy z tego tytułu, że płaca będzie bezpieczniejsza" - zadeklarował szef rządu.

Premier przekonywał, że PO i jego rząd mają precyzyjny plan, który dotyczy "polskiej rodziny, polskich dzieci, ich edukacji, opieki, wsparcia dla młodych, kiedy chcą budować lub kupować nowe mieszkania, dofinansowania działań, które spowodują, że urzędy będą służyły ludziom, a nie panowały nad ludźmi".

Przekonywał, że jego plan przewiduje też "inwestowanie w polską drobną firmę, w polski intelekt, w szkolenia zawodowe, startupy i jedno czy dwuosobowe firmy". "Na to będą szły miliardy złotych, potrzebne także po to, by w tej konkurencji, w jakiej Polska zaczyna wygrywać jako państwo z innymi, zaczynali wygrywać polscy robotnicy, polscy inżynierowie, polscy naukowcy, artyści i polscy przedsiębiorcy przede wszystkim" - zapowiedział.

"Polska stanie się najbardziej konkurencyjnym państwem w Europie, bo mamy ludzi z otwartymi umysłami, mamy własną energię i mamy to rozpisane w naszym nowym otwarciu, nowym strategicznym planie" - obiecywał premier.

Wyraził też przekonanie, że PO to ludzie z kompetencjami, by zrealizować to "drugie otwarcie, plan dla Polaków". Według niego, jeśli nie zrobi tego Platforma, żadna z partii opozycyjnych nie podoła temu zadaniu.

Nawiązał do sobotniego przemówienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, że PiS przygotuje program dla polskiej gospodarki. "Może przygotowuje program, ale nie był w stanie zaprezentować żadnej konkretnej propozycji, co ma zamiar zrobić jutro, za miesiąc, za rok, za pięć lat w Polsce. Może dlatego, że nie do końca wierzy, iż będzie mu dane realizować jakikolwiek program" - mówił premier.

Podczas konwencji głos zabrali też nowi ministrowie. Elżbieta Bieńkowska, która będzie wicepremierem oraz ministrem połączonych resortów infrastruktury i rozwoju oceniła, że "jesteśmy w niezwykle dobrym czasie dla Polski od sześciu lat". "Mamy do dyspozycji ogromną ilość środków, ale mamy też co jest najważniejsze: plany jak te środki wykorzystać" - zadeklarowała.

Dodała, że w ciągu najbliższych dwóch lat będziemy realizować program na 68 mld euro ze strony europejskiej, ale cały program to jest 115 mld euro. Wyjaśniła, że plany, które rząd stworzył przez ostatnie lata i zamierza realizować, są bardzo precyzyjne. "Zamierzamy je z rzemieślniczą dokładnością realizować, aby w roku 2020 Polska była krajem zadowolonych Polaków" - oświadczyła.

Przyszły minister finansów Mateusz Szczurek ocenił, że po 15 latach czas pożegnać się z obecną ordynacją podatkową, którą trzeba zastąpić nowym kodeksem podatkowym z listą praw podatnika. "Nie da się osiągnąć spadku bezrobocia, wzrostu zamożności Polaków na dłuższą metę +na kredyt+. To nie jest kwestia najbliższych dwóch lat, ale kolejnych 20 czy 50 lat" - podkreślił Szczurek.

Dodał, że oszczędności nie wezmą się z II filara OFE, gdzie "przesuwamy oszczędności z jednego miejsca w drugie". Przekonywał, że "jeżeli patrzymy na system emerytalny, to musi być trzeci filar", a w przypadku rynku pracy - "chodzi o sprawiedliwe zasady oskładkowania pracy".

"Chodzi też o dyscyplinę w finansach publicznych, to też jest źródło oszczędności. Nie sposób pogodzić ogromnego wzrostu wydatków prorozwojowych, stabilizującej reguły wydatkowej, wyjścia z procedury nadmiernego deficytu, bez gruntownego przeglądu wydatków państwa.

Trzeba uważać, na co wydaje się pieniądze. Tym bardziej trzeba uważać, im lepiej jest w gospodarce, im więcej mamy unijnych pieniędzy do wydania. Normalność oznacza ostrożnie wybierać priorytety" - powiedział Szczurek.

Szefowa resortu nauki Lena Kolarska-Bobińska uznała, że potrzebna jest "Polska nowoczesna, swoją myślą twórczością, innowacyjnością i kreatywnością. "O to chciałabym zabiegać wspólnie ze środowiskami naukowymi" - podkreśliła. Zapowiedziała też, że przygotuje strategię rozwoju nauki i badań na następne 20 lat.

Nowa minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, zwracając się do manifestujących w sobotę nauczycieli, powiedziała: "Nie obiecuję sakramentalnego +tak+ dla każdej waszej propozycji. Obiecuję rzetelną, twardą rozmowę". Jak dodała, marzy jej się szkoła, "która będzie potrafiła z każdego dziecka wydobyć to, co najlepsze".

Według Macieja Grabowskiego, który zostanie szefem resortu środowiska, zasoby naturalne Polski mogą być znacznie silniejszym bodźcem rozwoju. Za pożądane uznał przyspieszenie inwestycji dot. wydobycia gazu łupkowego. Zadeklarował, że chce prowadzić "kreatywną kontynuację dla rozwoju". "Przyśpieszenie inwestycji związanych z wydobyciem na przykład gazu z łupków jest szczególnie pożądane. Proces ten odbywał się będzie z poszanowaniem środowiska, zasad bezpieczeństwa, ale przede wszystkim w dialogu z obywatelami i przedsiębiorcami" - mówił Grabowski.

Desygnowany na ministra cyfryzacji i administracji Rafał Trzaskowski zapowiedział łatwiejszy dostęp do informacji publicznej, lepszą ochronę prywatności, przyjazną administrację i świadczenie usług przez Internet. Podkreślił, że jako szef MAC będzie zabiegał o lepiej dostępne i tańsze usługi telekomunikacyjne oraz "przekazanie obywatelom decyzji o tym, jaki Kościół chcą wspierać".

Na zakończenie konwencji Donald Tusk podziękował odchodzącym z rządu ministrom - Barbarze Kudryckiej, Joannie Musze, Krystynie Szumilas, Marcinowi Korolcowi i Michałowi Boniemu. Jak mówił, "trzyma kciuki" za byłego ministra transportu Sławomira Nowaka. "Będzie nam was trochę brakowało w rządzie" - zadeklarował.

Nowakowi szef rządu zadedykował informację, że "polskie Pendolino, na polskich torach osiągnęło przed chwilą 282 km/h". "Trzymaj się w tym niełatwym dla ciebie momencie. Trzymamy za ciebie kciuki, żebyś dał sobie radę" - powiedział, zwracając się do niedawnego ministra transportu.

Podczas sobotniej konwencji dokonano zmian w statucie PO. Przewidują one powszechne wybory przewodniczących w regionach i w powiatach oraz opłacanie składek członkowskich z osobistych kont.

Konwencja PO wybrała 120 członków Rady Krajowej, która w ciągu 2 tygodni zbierze się, aby wybrać nowy zarząd partii. W skład Rady Krajowej wchodzą też posłowie, senatorowie i europarlamentarzyści PO. Do zarządu, obok 16 szefów regionów wybranych w październiku, wejdą też nowi wiceprzewodniczący partii oraz sekretarz generalny. Ich kandydatury proponuje Donald Tusk, a zatwierdza Rada Krajowa.

Dotychczasowym pierwszym wiceprzewodniczącym PO był Grzegorz Schetyna, a wiceszefami Platformy byli też Hanna Gronkiewicz-Waltz, Ewa Kopacz i Radosław Sikorski. W Platformie trwają spekulacje, czy Schetyna wejdzie do nowego zarządu. Jego przeciwnicy twierdzą, że powinien stracić miejsce we władzach partii, obwiniają go m.in. za wycieki do mediów towarzyszące wyborom przewodniczącego PO na Dolnym Śląsku (Schetyna przegrał w nich z Jackiem Protasiewiczem). Z kolei otoczenie Schetyny przekonuje, że pozbawienie go jakichkolwiek funkcji w partii to błąd m.in. w kontekście zbliżających się wyborów europejskich i samorządowych.

Sam Schetyna pytany, czy będzie rozczarowany jeśli straci miejsce w zarządzie, powiedział w sobotę: "Zobaczymy. Polityka nie jest po to, aby rozczarowywać. Trzeba robić wszystko, aby znajdować swoje miejsce. PO jest partią, którą zakładałem, jest wiele miejsc, w których mógłbym i chciałbym się angażować. To jest kwestia rozmowy i wspólnego planu na przyszłość".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tusk wzywa PO do uczciwości i obiecuje plan
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.