Lasek: brak dowodów na alternatywne teorie

Lasek: brak dowodów na alternatywne teorie
(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / psd

Nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie alternatywnych teorii dotyczących katastrofy smoleńskiej, formuła przedstawiania różnych alternatywnych przyczyn katastrofy się wyczerpała - ocenił w czwartek szef zespołu przy KPRM Maciej Lasek.

"Doszliśmy do punktu przełomowego w działalności zespołu parlamentarnego i jego ekspertów. Okazuje się, że lansowane od wielu miesięcy alternatywne teorie dotyczące przyczyn katastrofy są ze sobą nie tylko sprzeczne, ale nie ma żadnych dowodów na ich potwierdzenie" - podkreślił Lasek podczas konferencji prasowej swojego zespołu do spraw wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej.

Dodał, że od pół roku jego zespół bezskutecznie zwraca się do zespołu parlamentarnego "z prośbą o merytoryczną dyskusję, która możliwa jest jedynie po przedstawieniu materiałów źródłowych, na podstawie których formułuje on swoje tezy".

"Obecnie odnosimy wrażenie, że formuła przedstawiania coraz to innych i często ze sobą sprzecznych przyczyn katastrofy się wyczerpała" - dodał Lasek, mówiąc o pracach zespołu parlamentarnego.

DEON.PL POLECA

We wtorek prokuratura wojskowa ujawniła trzy protokoły z przesłuchań ekspertów zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej. Według mediów były to zeznania profesorów: Wiesława Biniendy, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdy. "Gazeta Wyborcza" napisała wcześniej o "kompromitacji ekspertów Macierewicza", cytując fragmenty tych zeznań.

Członkowie i eksperci zespołu parlamentarnego określili wtorkową publikację "Gazety Wyborczej" i działania prokuratury, które po niej nastąpiły jako "nagonkę na świat polskiej nauki" i "akt medialnego terroryzmu".

Lasek: zespół parlamentarny manipuluje informacjami nt. katastrofy

   

Zespól parlamentarny badający przyczyny katastrofy w Smoleńsku manipuluje i wybiórczo stosuje informacje zawarte w oficjalnych dokumentach; zespół ten nie ma żadnych dowodów na poparcie swoich tez - przekonywał w czwartek szef tzw. zespołu smoleńskiego przy KPRM Maciej Lasek.

Lasek zaznaczył, że zespół Antoniego Macierewicza (PiS) posunął się do "manipulowania, wybiórczego stosowania informacji zawartych w oficjalnych dokumentach, które wyjaśniają przyczynę katastrofy". "I na postawie tej wybiórczej analizy próbuje udowadniać swoje tezy, gdyż widać, również przez ostatnie sześć miesięcy, że nie ma żadnych dowodów na ich poparcie" - ocenił.

Odnosząc się do zarzutów, że raport akredytowanego przy rosyjskim MAK Edmunda Klicha, wskazujący m.in. na zaniedbania Rosjan nie został uwzględniony w pracach polskiej komisji badającej katastrofę, Lasek przypomniał, że dokument przygotowany przez Klicha zawierał ponad 40 stron uwag do raportu strony rosyjskiej, natomiast dokument przygotowany przez tzw. komisję Millera zawierał 148 stron uwag tylko do raportu MAK i działań strony rosyjskiej, z którymi strona polska się nie zgadzała po przeanalizowaniu zebranego materiału dowodowego i analizach wykonanych przez członków komisji zarówno na miejscu zdarzenia jak i podczas późniejszych prac.

"Chciałbym też zwrócić uwagę na niebywałą manipulację, której dopuścił się zespól parlamentarny całkowicie pomijając zawarte w dokumencie przygotowanym przez akredytowanego przedstawiciela, do którego mieli dostęp, przyczyny katastrofy. Pan Edmund Klich zawarł w tym dokumencie również następujące przyczyny - proponowane przez niego - zaliczając do nich: brak reakcji dowódcy statku powietrznego na komendę drugiego pilota +odchodzimy+ i dalsze zniżanie, co doprowadziło do zderzania z przeszkodami terenowymi i w konsekwencji z ziemią; brak reakcji załogi na ostrzeżenia systemu TAWS; wykorzystywanie radiowysokościomierza w trakcie podejścia nieprecyzyjnego, co utrudniło załodze określenie właściwej wysokości na ścieżce schodzenia i finalnie niepodjęcie przez załogę decyzji o odlocie na lotnisko zapasowe pomimo otrzymania wielokrotnie informacji, że warunki na lotnisku w Smoleńsku uniemożliwiają lądowanie samolotu" - mówił Lasek.

Członek zespołu Edward Łojek zaznaczył, że zespół smoleński przy KPRM nigdy w żaden sposób nie odnosił się do kompetencji ekspertów zespołu parlamentarnego, ani nie komentował ich tez. "Jednakże dziwi dobór ekspertów, jeśli się okazuje na przykład, że przedstawiany jako osoba współpracująca z zespołem parlamentarnym prof. Joseph Lakowicz zażądał sprostowania, że w jakikolwiek sposób był zaangażowany w prace tego zespołu" - dodał.

"Drugi przykład to niedawno przedstawiony nam jako duński ekspert lotniczy pan Glenn Jorgensen. Po skierowaniu zapytania do Duńskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych otrzymaliśmy odpowiedź, że nigdy nie był członkiem tej komisji, nigdy nie był zatrudniony jako ekspert tej komisji, na dodatek nikt z aktualnych członków tej komisji tego pana nie znał ani nawet o nim nie słyszał" - zaznaczył Łojek.

Lasek: z zeznań ekspertów Macierewicza nie wynika chęć wsparcia prokuratury

 

Z zeznań złożonych przez ekspertów zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej nie wynika chęć wsparcia działań prokuratury - ocenił szef zespołu przy KPRM Maciej Lasek. Powtórzył też, że nie znaleziono dowodów, by przyczyną katastrofy smoleńskiej był wybuch.

"Z zeznań złożonych przez trzech ekspertów zespołu parlamentarnego nie wynika chęć wsparcia działań prokuratury, powiedzenia wszystkiego, co się wie na ten temat i próby jak najszybszego zakończenia jej działań" - powiedział Lasek na czwartkowej konferencji prasowej.

"Wydawałoby się, że w tak olbrzymiej tragedii, która się wydarzyła, każdy świadomy obywatel, na wniosek prokuratury powie wszystko, co wie, co może pomóc w wyjaśnieniu tej katastrofy, w skazaniu winnych" - dodał.

We wtorek prokuratura wojskowa ujawniła trzy protokoły z przesłuchań ekspertów zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej. Według mediów były to zeznania profesorów: Wiesława Biniendy, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdy.

"W naszych wypowiedziach ani razu brutalnie nie atakowaliśmy ekspertów zespołu parlamentarnego. Wydaje mi się, że tych trzech ekspertów, o których ostatnio tak dużo mówimy, wystarczająco przedstawiło swoje kompetencje w zeznaniach złożonych zgodnie z regułami kodeksu postępowania karnego przed prokuraturą" - zaznaczył szef zespołu przy KPRM. Dodał, że w jego odczuciu wiedza tych osób - m.in. na podstawie ich wypowiedzi w prokuraturze - "jest co najmniej dyskusyjna".

Lasek powtórzył też, że nie ma dowodów, by na pokładzie tupolewa nastąpił wybuch. Przypomniał, że prokuratura wojskowa w czerwcu przedstawiła wyniki analiz, które nie stwierdziły obecności materiałów wybuchowych na próbkach, które zostały zabezpieczone w zeszłym roku, podczas pobytu w Smoleńsku.

"Z naszej strony mogę powiedzieć, że żaden z dowodów, które zostały zebrane, jak również analiz, a przypomnę, że były to analizy dźwięku, głosu w kabinie (...), parametrów zapisanych w rejestratorze parametrów lotu, jak również oględziny szczątków nie wykazały, by przyczyną tej katastrofy był wybuch" - podkreślił Lasek.

Powtórzył, że jego zespół gotowy jest do debaty eksperckiej, jaką zaproponował prezes PAN prof. Michał Kleiber. Lasek podkreślił, że jawna dyskusja w gronie fachowców jest jak najbardziej zasadna. "Jesteśmy gotowi do udziału w konferencji naukowej, w której każdy, kto ma udokumentowany dorobek w zakresie, w którym się będzie wypowiadał, będzie mógł wziąć udział" - powiedział Lasek.

Dodał, że w jego ocenie referaty powinny być wcześniej poddane wstępnej ocenie niezależnego komitetu naukowego, złożonego z ekspertów np. dziekanów wydziałów lotniczych uczelni w Polsce czy dyrektorów instytutów naukowych, związanych z lotnictwem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lasek: brak dowodów na alternatywne teorie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.