Prowokacja - wniósł do Sejmu... bombę

Prowokacja - wniósł do Sejmu... bombę
(fot. PAP/Jakub Kamiński)
"Po prostu" / TVP1 / drr

Prowokacja dziennikarzy programu "Po prostu" TVP1. Po zakupie składników do produkcji bomby i przeprowadzeniu kontrolowanej eksplozji, trzy kilogramy materiałów potrzebnych do skonstruowania ładunku udało się wnieść do budynku parlamentu. - To wstrząsające i oburzające - oceniła całe zajście marszałek Sejmu Ewa Kopacz.

Kilka tygodni po zatrzymaniu Brunona K., który planował zamach na Sejm, dziennikarzom TVP udało się wprowadzić do parlamentu fikcyjnego zamachowca. Prowokacja została nagrana ukrytą kamerą.

Wcześniej jednak dziennikarze kupili składniki potrzebne do skonstruowania ładunku wybuchowego. Takie substancje można w Polsce zdobyć legalnie, choć niektóre są trudno dostępne. Przepis na bombę bez trudu udało się znaleźć w internecie.

- Każdy nawet bez przygotowania chemicznego może taki materiał wybuchowy zrobić - mówił w nowym programie Tomasza Sekielskiego w TVP1 prof. Stanisław Cudziło, dziekan Wydziału Nowych Technologii i Chemii Wojskowej Akademii Technicznej.

DEON.PL POLECA

W laboratorium WAT eksperci potwierdzili, że z zakupionych przez dziennikarzy składników można wyprodukować bombę. Specjaliści przeprowadzili nawet próbną detonację. Ocenili, że trzy kilogramy materiałów, które udało się wnieść do Sejmu, miałyby siłę rażenia o promieniu kilkunastu metrów. Można je zmieścić w zwykłej torbie.

"Bomba" w Sejmie

Boczne wejście do domu poselskiego jest teoretycznie strzeżone i zamknięte. Bez przepustki, z torbą wypełnioną niebezpiecznymi substancjami, dziennikarzowi udającemu zamachowca udało się dostać do budynku. Nikt go nie skontrolował.

Przez podziemny korytarz z miejsca, gdzie mogą przebywać tylko posłowie i pracownicy Sejmu i po bezproblemowym pokonaniu kilku bramek bezpieczeństwa, podstawiona osoba z prawie gotowym ładunkiem wybuchowym w teczce przeszła do sali posiedzeń Sejmu.

- To oburzające i wstrząsające, ale pokazujące również z jaką łatwością można się tam dostać - skomentowała prowokację marszałek Sejmu Ewa Kopacz.

Dziennikarze nie poprzestali na wniesieniu składników do produkcji bomby do sali posiedzeń. "Zamachowiec" udał się także na konferencję prasową SLD. Zostawił niebezpieczną teczkę przy krześle w pierwszym rzędzie, tuż przed liderem SLD Leszkiem Millerem i opuścił salę.

- Lekko zachwiało się moje dobre samopoczucie odnoszące się do trudności z jakim można przeprowadzić zamach - przyznał po tej prowokacji szef SLD.

Podstawiony człowiek wszedł też bez problemu do strzeżonego, podziemnego garażu znajdującego się w budynku parlamentu. Wszystkie te wydarzenie działy się podczas grudniowego, ostatniego w ubiegłym roku posiedzenia Sejmu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prowokacja - wniósł do Sejmu... bombę
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.