Non possumus Szymona Hołowni

Non possumus Szymona Hołowni
ks. Artur Stopka

Szymon Hołownia, który jeszcze niespełna miesiąc temu wyjaśniał czytelnikom, dlaczego nadal pojawia się na łamach "Newsweek Polska" i stawiał warunki brzegowe swojej w nim obecności, zrezygnował ze współpracy z tym tygodnikiem. Uznał, że nadszedł moment, w którym musi powiedzieć jasno i zdecydowanie "Non possumus". Dłużej się nie da.

Rozumiem i szanuję decyzję Szymona Hołowni. Szczerze mówiąc, byłem pełen podziwu dla jego determinacji, aby trwać na tak trudnej placówce. Przy czym słowa tego używam nie bez powodu. Moim zdaniem pewne skojarzenia z powieścią Bolesława Prusa nie są w tej sytuacji chybione. Felietony Hołowni w "Newsweeku" stanowiły swego rodzaju wysuniętą i osamotnioną placówkę katolicyzmu w niezbyt przychylnym Kościołowi katolickiemu środowisku. Trzeba uczciwie przyznać, że Hołownia, który sam się wysłał na ten trudny odcinek, nie cieszył się w swej misji szczególnym wsparciem ze strony tak zwanych środowisk katolickich. Wręcz przeciwnie, dość często traktowano go podejrzliwie i zarzucano, że swoją obecnością na łamach niechętnego Kościołowi pisma pełni rolę swoistego listka figowego, nieco przykrywającego programową wrogość redakcji do Kościoła.

Teraz sytuacja wydaje się jasna. Jak można było wyczytać w internetowych komentarzach, wraz z odejściem Hołowni nastąpiło ostateczne i przez niejednego oczekiwane "odklerykalizowanie" kolejnego z tzw. mainstreamowych mediów. Fakt ten jest powodem, dla którego, w pełni akceptując decyzję dziennikarza, nie podzielam entuzjazmu, jaki wywołała ona w niektórych katolickich kręgach.

Mój brak radości wynika z przekonania, że postrzegam całe wydarzenie w nieco szerszym kontekście obecności Kościoła i katolików w tym, co nazywamy potocznie głównym nurtem życia publicznego i debaty publicznej w Polsce. Gołym okiem widać, że jest to obecność szczątkowa. Głos katolików (według danych statystycznych stanowiących przygniatającą większość społeczeństwa), w mojej ocenie, jest w niej skutecznie marginalizowany. A przypadek znanego dziennikarza świetnie, według mnie, pokazuje sposób, w jaki się to odbywa. Teoretycznie nikt katolików z głównego nurtu nie usuwa. Hołownia sam odszedł. Tyle, że nie miał innego wyjścia, niż stwierdzić "Non possumus", gdy doszło do przekroczenia granicy, którego nie mógł zignorować.

Wystawianie cierpliwości i otwartości katolików na próbę nie jest niczym nowym ani w Polsce, ani na świecie. To jeden z prostszych sposobów, aby się ich skądś pozbyć bez konieczności podejmowania drastycznych i mogących wzbudzić protesty decyzji. Jest oczywiste, że gdyby redakcja "Newsweeka" zwolniła Szymona Hołownię, zaraz pojawiłyby się słuszne głosy w jego obronie, zarzuty braku tolerancji i nawet akcje protestacyjne z żądaniem przywrócenia go do pracy. Wystarczyło jednak przekroczenie wyznaczonych przez niego samego warunków brzegowych i właściwie nie ma tematu.

To nieprawda, że nie ma tematu. Temat jest. Nie temat cotygodniowej obecności felietonu Szymona Hołowni na łamach "Newsweeka". Jest temat spychania głosu katolików nawet nie na margines publicznej debaty w Polsce, ale wręcz poza jej nawias.

Ktoś może wzruszyć ramionami i zapytać, czemu robię problem. Przecież są katolickie i kościelne media, gdzie poglądy zgodne z nauczaniem Kościoła mogą być i są prezentowane bez żadnych ograniczeń. Jest drugi nurt debaty, w którym nie ma niebezpieczeństwa, że jakiś katolik będzie czuł dyskomfort z powodu otoczenia, w jakim prezentuje swoje zdanie.

Rzecz w tym, że zadaniem uczniów Jezusa Chrystusa nie jest tworzenie alternatywnej, wygodnej i bezpiecznej równoległej rzeczywistości, w której wszystko jest "po Bożemu". Misją chrześcijan, katolików, jest przemienianie tego świata w taki sposób, aby cały i wszędzie był zgodny z Bożym zamysłem i Ewangelią. Nie da się tego zrobić, siedząc dobrowolnie w getcie, rezerwacie albo wykreowanych, niedostępnych oazach wolnych od zepsucia, a może nawet od jakichkolwiek pokus.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Non possumus Szymona Hołowni
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.