Smutna prawda

Smutna prawda
Logo źródła: Przewodnik Katolicki Piotr Legutko

Ostatnie dni przed początkiem roku szkolnego dają rzadką okazję, by zobaczyć polską biedę. Szkolna wyprawka, wydatek rzędu kilkuset złotych, to dla bardzo wielu rodzin prawdziwe wyzwanie. I to się, niestety, nie zmienia. Możemy zaklinać rzeczywistość opowieściami o naszej spokojnej przystani na oceanie światowego kryzysu, mamić wykresami i danymi o wzroście gospodarczym, ale biedy nie oszukamy.

Prawda jest taka, że w roku 2010 w skrajnym ubóstwie żyło blisko 2 miliony Polaków. To tyle samo, ile w roku poprzednim i tyle samo co w 2008.

Statystyki się nie zmieniają. Ubóstwo oznacza według nich wydatki na życie niższe od minimum egzystencji ustalanego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Z najnowszych danych GUS wynika, że oprócz tej grupy niedostatek doskwiera dalszym 6 milionom osób.

Ich sytuację socjologowie nazywają "ubóstwem relatywnym". W praktyce oznacza to, że wystarczy takie wydarzenie, jak początek roku szkolnego, by domowy budżet się rozsypał. Zwłaszcza że najwięcej nędzy jest właśnie w rodzinach wielodzietnych. Wśród małżeństw z co najmniej czworgiem dzieci, aż 24 proc. egzystowało w skrajnym ubóstwie, a w rodzinach z trójką dzieci - 9,8 proc.

DEON.PL POLECA

Te dane są niezwykle mocnym oskarżeniem dla polskiego państwa. Chodzi nawet nie o liczbę ludzi ubogich (żaden kraj na świecie nie jest w stanie zlikwidować ubóstwa), ale o fakt, że ta liczba się nie zmniejsza, mimo wzrostu gospodarczego. Jego owoce w całości są konsumowane w Polsce przez ludzi zamożnych.

To nie populizm, ale twarde dane. Rośnie rozwarstwienie społeczne, zwiększa się dystans między regionami. Co więcej, metropolie uważają, że i tak zbyt duży procent podatków jest im odbierany. Właśnie złożyły w tej sprawie obywatelski projekt ustawy, która ma zlikwidować tzw. janosikowe.

W szkole jak w soczewce widać polską biedę. Az 23 proc. dzieci żyje u nas na granicy ubóstwa, to jeden z najwyższych wskaźników w Europie. Według danych MEN, 2 miliony dzieci powinno być dożywianych, a taką opieką państwo obejmuje tylko ok. 1,5 miliona. Organizacje pozarządowe pomagają 500 tysiącom uczniów, ale wciąż - jak ujawniła niedawno Janina Ochojska, pomysłodawczyni akcji "Pajacyk" - pozostaje ok. 170 tysięcy, które powinny być objęte dożywianiem, a nie są. Kto dziś pamięta mocne słowa premiera, że w Polsce żadne dziecko nie będzie głodne?

Rząd bardzo dużo mówił w ubiegłych latach o pomocy dzieciom, ale nic z tego, co zapowiadał, nie zostało zrobione. Chodzi nie tylko o słynne laptopy. Obiecywano darmowe podręczniki i kompleksowe rozwiązanie problemu dożywiania. Nie załatwiono tych spraw w latach dobrej koniunktury, teraz będzie jeszcze trudniej.

Przygnębiające statystyki dotyczące polskiej biedy są nie tylko aktem oskarżenia władzy. Pokazują, jak wiele mamy do zrobienia - my wszyscy, Polacy. Wspieranie "Caritasu" nie wystarczy. Trzeba zobaczyć biedę, która jest obok nas. Nieprzypadkowo od lat najsprawniejsze w pomaganiu są wspólnoty parafialne. Z ich perspektywy widać więcej i dokładniej. Tu nie ma przykładów marnotrawstwa czy niewłaściwego wykorzystywania pomocy.

Państwo musi być bardziej aktywne w pomaganiu, przede wszystkim rodzinom. Bardzo wiele do zrobienia jest także w szkole. Podręczniki nie muszą być tak drogie, dla tych 2 milionów uczniów powinny być bezpłatne. Tak jak ciepłe posiłki. Ale - jak widać - tego samo państwo, bez naszego wsparcia, nie załatwi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Smutna prawda
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.