Dziennikarz mediów katolickich, po pięciu latach studiów teologicznych na UPJP2 (z epizodem na KUL-u), przyznaje publicznie, że nie przeczytał Biblii. Z jednej strony to żenujące. Bo czym jest tych kilkaset stron, w stosunku do setek tysięcy, które przeczytał na studiach a później w pracy? Z drugiej strony jego odwaga może wzbudzać szacunek. Bo który zaangażowany katolik przyzna się publicznie, że nie przeczytał najważniejszych Słów w jego życiu i postanawia coś z tym zrobić?
Dziennikarz mediów katolickich, po pięciu latach studiów teologicznych na UPJP2 (z epizodem na KUL-u), przyznaje publicznie, że nie przeczytał Biblii. Z jednej strony to żenujące. Bo czym jest tych kilkaset stron, w stosunku do setek tysięcy, które przeczytał na studiach a później w pracy? Z drugiej strony jego odwaga może wzbudzać szacunek. Bo który zaangażowany katolik przyzna się publicznie, że nie przeczytał najważniejszych Słów w jego życiu i postanawia coś z tym zrobić?