Do niedawna myślałam, że pojawienie się w życiu kobiety dziecka jest równoznaczne niemal z końcem świata. Sama oczekiwałam narodzin mojego dziecięcia z niecierpliwością, ale i też lekkim strachem, bo przecież "teraz to się zacznie", ewentualnie "teraz to się skończy" - opcja zależała od wygłaszającego życiowe mądrości Straszącego.
Do niedawna myślałam, że pojawienie się w życiu kobiety dziecka jest równoznaczne niemal z końcem świata. Sama oczekiwałam narodzin mojego dziecięcia z niecierpliwością, ale i też lekkim strachem, bo przecież "teraz to się zacznie", ewentualnie "teraz to się skończy" - opcja zależała od wygłaszającego życiowe mądrości Straszącego.
Media obiegła skandaliczna wiadomość. Politycy wespół z urzędnikami ZUS wycenili pracę matki przy nowonarodzonym dziecku na lekko ponad 17 zł. Miesięcznie. Dlaczego tego rozwiązania nie krytykują hierarchowie, którzy przecież zwykle chętnie wypowiadają się na tematy około-rodzinne?
Media obiegła skandaliczna wiadomość. Politycy wespół z urzędnikami ZUS wycenili pracę matki przy nowonarodzonym dziecku na lekko ponad 17 zł. Miesięcznie. Dlaczego tego rozwiązania nie krytykują hierarchowie, którzy przecież zwykle chętnie wypowiadają się na tematy około-rodzinne?
Czy za zakazem głaskania dzieci po głowach nie pojawią się następne? Kolejnym etapem mógłby być np. zakaz spowiadania dzieci albo postulat, by odbywało się to tylko i wyłącznie w towarzystwie osoby dorosłej. Przecież kapłan może w konfesjonale zadawać niestosowne, gorszące malucha pytania… Damy się zwariować?
Czy za zakazem głaskania dzieci po głowach nie pojawią się następne? Kolejnym etapem mógłby być np. zakaz spowiadania dzieci albo postulat, by odbywało się to tylko i wyłącznie w towarzystwie osoby dorosłej. Przecież kapłan może w konfesjonale zadawać niestosowne, gorszące malucha pytania… Damy się zwariować?