Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że nasz - katolicki - stosunek do Biblii cechuje jakiś instrumentalizm. Pisząc to, mam na myśli ludzi dobrej woli, osoby wierzące, a nie cynicznych graczy, wykorzystujących to, co święte, do własnych celów. No bo co tu kryć: zarówno w tradycyjnej katechezie, jak i w kaznodziejstwie, a nawet w listach Episkopatu Pismo Święte jest najczęściej wykorzystywane (!) jako rezerwuar budujących opowieści i źródło pięknych cytatów.
Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że nasz - katolicki - stosunek do Biblii cechuje jakiś instrumentalizm. Pisząc to, mam na myśli ludzi dobrej woli, osoby wierzące, a nie cynicznych graczy, wykorzystujących to, co święte, do własnych celów. No bo co tu kryć: zarówno w tradycyjnej katechezie, jak i w kaznodziejstwie, a nawet w listach Episkopatu Pismo Święte jest najczęściej wykorzystywane (!) jako rezerwuar budujących opowieści i źródło pięknych cytatów.