Jolanta Watson / artykuł nadesłany
Po wczorajszym deszczu zieleń jeszcze bujniejsza. To już lipiec, a ptaki nadal śpiewają. Nie wszystkie rozpoznaję, ale turkawki i strzygły na pewno. Na niebie często widzimy sylwetki drapieżników, niestety, rozsądek nakazał mi zostawić lornetkę w domu. Czasem, gdy ptak obniży lot, próbuję zapamiętać szczegóły, np. wcięty ogon. Kania?
Po wczorajszym deszczu zieleń jeszcze bujniejsza. To już lipiec, a ptaki nadal śpiewają. Nie wszystkie rozpoznaję, ale turkawki i strzygły na pewno. Na niebie często widzimy sylwetki drapieżników, niestety, rozsądek nakazał mi zostawić lornetkę w domu. Czasem, gdy ptak obniży lot, próbuję zapamiętać szczegóły, np. wcięty ogon. Kania?
Jolanta Watson
Trafiliśmy do Saint-Jean-Pied-de-Port. Dokładnie tam gdzie chciałam! Hostalero, miły, starszy Francuz, oprowadził nas po schronisku. W jadalni hostalera nalała mi wrzątku do garnuszków, dużo i głośno rozprawiając po francusku. Wyglądała, jakby zeszła z planu starego francuskiego filmu. O la, la...
Trafiliśmy do Saint-Jean-Pied-de-Port. Dokładnie tam gdzie chciałam! Hostalero, miły, starszy Francuz, oprowadził nas po schronisku. W jadalni hostalera nalała mi wrzątku do garnuszków, dużo i głośno rozprawiając po francusku. Wyglądała, jakby zeszła z planu starego francuskiego filmu. O la, la...