- Wchodzimy na oddział, maszyny piszczą, lekarze reanimują. Nie wiem, czy to moje dzieci, osuwam się na ścianę. Okazuje się, że nie, ale jak mam się cieszyć, skoro czyjeś dziecko umarło?
- Wchodzimy na oddział, maszyny piszczą, lekarze reanimują. Nie wiem, czy to moje dzieci, osuwam się na ścianę. Okazuje się, że nie, ale jak mam się cieszyć, skoro czyjeś dziecko umarło?
38 tydzień, 2490 gramów, wada serca i operacja, która zamiast czterech godzin trwała dziewięć. Wiktor żył trzynaście dni. Jego mamie Marcie Jerzy Owsiak pomógł dwa razy.
38 tydzień, 2490 gramów, wada serca i operacja, która zamiast czterech godzin trwała dziewięć. Wiktor żył trzynaście dni. Jego mamie Marcie Jerzy Owsiak pomógł dwa razy.