Może już czas, żeby zamiast bić w pusty dzwon naszych lęków, zorganizować w Kościele własny "Tęczowy Piątek"? Na przykład jako dzień modlitwy i solidarności z krzywdzonymi osobami homoseksualnymi?
Może już czas, żeby zamiast bić w pusty dzwon naszych lęków, zorganizować w Kościele własny "Tęczowy Piątek"? Na przykład jako dzień modlitwy i solidarności z krzywdzonymi osobami homoseksualnymi?