Do Krakowa przyjechali uchodźcy. Przybyli na zaproszenie chrześcijan na tzw. "Dni radości". Chwile dobra przed kolejną długą drogą, bo nie mając stałego pobytu, w każdej chwili mogą zostać deportowani. Nie mają nawet pewności dokąd.
Do Krakowa przyjechali uchodźcy. Przybyli na zaproszenie chrześcijan na tzw. "Dni radości". Chwile dobra przed kolejną długą drogą, bo nie mając stałego pobytu, w każdej chwili mogą zostać deportowani. Nie mają nawet pewności dokąd.