Gdzie się nie obejrzeć, tam jakiś papież. A każdy kolejny ciekawszy.
Gdzie się nie obejrzeć, tam jakiś papież. A każdy kolejny ciekawszy.
Fałszywy ksiądz z „Bożego Ciała” Komasy mógłby się stać jednocześnie wzorem i wyrzutem sumienia wielu kapłanów polskiego Kościoła. Instytucji zrażającej do siebie nawet ludzi, którzy spędzili w niej życie.
Fałszywy ksiądz z „Bożego Ciała” Komasy mógłby się stać jednocześnie wzorem i wyrzutem sumienia wielu kapłanów polskiego Kościoła. Instytucji zrażającej do siebie nawet ludzi, którzy spędzili w niej życie.
- Łatwo jest krytykować księży, ale przede wszystkim trzeba ich kochać - powiedział w jednym z wywiadów bp Renato Corti, znany włoski duchowny, od niedawna kardynał. O ile z pierwszą częścią tej wypowiedzi trudno się nie zgodzić, o tyle nakaz wyrażony w drugiej wydaje się co najmniej problematyczny. Zwłaszcza że medialny wizerunek księży nie zachęca do szczególnie ciepłych uczuć.
- Łatwo jest krytykować księży, ale przede wszystkim trzeba ich kochać - powiedział w jednym z wywiadów bp Renato Corti, znany włoski duchowny, od niedawna kardynał. O ile z pierwszą częścią tej wypowiedzi trudno się nie zgodzić, o tyle nakaz wyrażony w drugiej wydaje się co najmniej problematyczny. Zwłaszcza że medialny wizerunek księży nie zachęca do szczególnie ciepłych uczuć.
Księża mają kłopot. Trudno im dzisiaj znaleźć bardziej uporczywego krytyka ich postaw od Franciszka. Co więcej: papież, który otwiera furtki sakramentalne dla części rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach; który, jak sam twierdzi, nie chce osądzać osób homoseksualnych - on właśnie upomina i przywołuje do porządku biskupów, księży i zakonników.
Księża mają kłopot. Trudno im dzisiaj znaleźć bardziej uporczywego krytyka ich postaw od Franciszka. Co więcej: papież, który otwiera furtki sakramentalne dla części rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach; który, jak sam twierdzi, nie chce osądzać osób homoseksualnych - on właśnie upomina i przywołuje do porządku biskupów, księży i zakonników.