Do nas, chrześcijan mięczaków

Do nas, chrześcijan mięczaków
(fot. jlwo/flickr.com)
A.Pelanowski, "Umieranie ożywiające"

Po katastrofie terrorystycznej z 11 września 2001 r. córka Billego Grahama w wywiadzie telewizyjnym na pytanie: Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego? - odpowiedziała: Jestem przekonana, że Bóg jest z tego powodu do głębi przejęty i zasmucony - podobnie jak i my - ale od wielu już lat mówimy Mu, żeby wyniósł się z naszych szkół, z naszych rządów oraz z naszego życia, a ponieważ jest dżentelmenem, sądzę, że w milczeniu wycofał się.

Jak możemy się spodziewać, że udzieli nam błogosławieństwa i nas ochroni, skoro żądamy, aby zostawił nas w spokoju? Myślę, że zaczęło się to wówczas, kiedy Madeline Murray O’Hare (niedawno zamordowana ) zaczęła nas przekonywać, że nie są nam potrzebne żadne modlitwy w szkołach, a my powiedzieliśmy jej OK. Potem ktoś powiedział, żeby nie czytać Biblii w szkole... Biblii, która mówi: nie zabijaj, nie kradnij, kochaj bliźniego jak siebie samego. A my powiedzieliśmy OK. (...) Później powiedziano, że lepiej by było, aby nauczyciele i wychowawcy nie karali naszych dzieci, kiedy się źle zachowują. Dyrektorzy szkół uznali, że lepiej by było, aby żaden pracownik szkoły nie dotykał uczniów, kiedy się źle zachowują, ponieważ nie życzą sobie złej opinii na temat szkoły, a już z całą pewnością nie chcą być zaskarżeni z tego powodu do sądu ( ...). Powiedzieliśmy OK. Następnie ktoś stwierdził, żebyśmy pozwolili naszym córkom na aborcję, jeśli tylko tego zechcą. Nawet nie powinny o tym mówić rodzicom. A my powiedzieliśmy OK. Po czym ktoś mądry ze szkolnej rady powiedział: ponieważ chłopcy będąc mężczyznami i tak będą to robić, dajmy naszym synom tyle kondomów, ile tylko chcą, aby mogli do woli zażywać radości, a my nie będziemy musieli mówić ich rodzicom, że otrzymują je w szkole. Odpowiedzieliśmy na to OK. Po czym, niektórzy z wyższych urzędników powiedzieli, że to nieważne, co robimy prywatnie, abyśmy tylko wykonywali swoją pracę... Zgadzając się z nimi powiedzieliśmy, że nie obchodzi nas to, co ktoś - łącznie z prezydentem - robi prywatnie. Ważne jest tylko to, abyśmy mieli pracę, bo najważniejsza jest ekonomia. Jeszcze ktoś inny powiedział: drukujemy czasopisma ze zdjęciami nagich kobiet i nazwijmy to zdrowym i trzeźwym patrzeniem na piękno kobiecego ciała. Powiedzieliśmy OK. Następni poszli o krok dalej w tym podziwie dla nagich ciał kobiet i opublikowali nagie zdjęcia dzieci. Potem zrobiono kolejny krok i udostępniono je w Internecie. A myśmy odpowiedzieli zgodnym chórem OK., przecież wszyscy mają prawo do swobodnego wyrażania się. Po czym przemysł rozrywkowy rozpoczął produkcję widowisk telewizyjnych i filmów promujących przemoc, profanacje i seks. Nagrywano muzykę zachęcającą do gwałtów, narkotyków, zabójstw, samobójstw oraz praktyk satanistycznych. Powiedzieliśmy, że to tylko rozrywka, która nie może mieć żadnych szkodliwych skutków, w każdym razie nikt nie traktował tego poważnie. Zrobiliśmy więc kolejny duży krok do przodu. Teraz nasze dzieci nie mają już sumienia, dlatego nie wiedzą, co jest dobre, a co złe. Nie martwi ich zabijanie innych, kolegów z klasy oraz samach siebie. Prawdopodobnie gdybyśmy o tym długo i wystarczająco intensywnie myśleli, z pewnością odkrylibyśmy przyczyny tego wszystkiego. Myślę, że to, do czego doprowadziliśmy, ma wiele wspólnego z powiedzeniem: ZBIERAMY TO, CO ZASIALIŚMY.

Czy nie jest to śmieszne i przykre zarazem, jak szybko i prosto udaje nam się wyrzucić Boga z naszego życia, aby potem dziwić się i rozprawiać w niekończących się dyskusjach, dlaczego świat zmierza do piekła? Jakże to śmieszne, że tak bardzo wierzymy w to, co napisane jest w gazetach, a poddajemy w wątpliwość słowa zawarte w Biblii. To śmieszne, kiedy mówimy, że tak bardzo chcemy iść do nieba, pod warunkiem jednak, żę nie będziemy musieli wierzyć, myśleć, mówić, ani też czynić czegokolwiek, o czym naucza Biblia. To śmieszne, kiedy ktoś mówi "wierzę w Boga", ale nadal idzie za szatanem, który, tak a propos, również "wierzy" w Boga. To śmieszne, jak łatwo osądzamy, ale nie chcemy być sądzeni. To śmieszne, z jaką łatwością rozsyłamy tysiące "dowcipów" posługując się e-mailami, które rozprzestrzeniają się z prędkością huraganowego ognia, ale kiedy przyjdzie nam podzielić się Ewangelią, to wtedy zastanawiamy się dwa razy, czy to uczynić. To śmieszne, z jaką łatwością wiadomości sprośne, bezwstydne, pikantne i wulgarne przenoszą się w cyberprzestrzeni, a publiczna dyskusja o Bogu w szkole i w miejscu pracy nie jest podejmowana, tłumiona lub przemilczana. To śmieszne, jeżeli ktoś uczestniczy w coniedzielnej Mszy Świętej, a przez resztę tygodnia albo wojuje z Chrystusem, albo - w najlepszym wypadku - zajmuje pozycję "chrześcijańskiego kibica"

z książki UMIERANIE OŻYWIAJĄCE ks. Augustyna Pelanowskiego

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Do nas, chrześcijan mięczaków
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.