"Dzięki temu mam tak wspaniałego chłopaka" [ŚWIADECTWO]

"Dzięki temu mam tak wspaniałego chłopaka" [ŚWIADECTWO]
(fot. shutterstock.com)
leworęczna

Powtarzałam słowa: niech się dzieje Twoja wola Panie i obym umiała ją przyjąć. Miałam otwarte serce na Boży plan, jednak też mówiłam Mu śmiało: Ty wiesz, pragnę mieć męża, rodzinę... nie wiem, co Ty na to, ale wiedz o tym.

Mam 24 lata. Zawsze byłam blisko Kościoła, ale blisko Pana Boga jestem od niedawna. Pod koniec marca, rok temu, poszłam do spowiedzi do mojego spowiednika, bo byłam pełna niepokoju co do mojej relacji z chłopakiem. Czułam, że coś jest nie tak, ale nie potrafiłam tego zidentyfikować. Oczywiście wcześniej rozmawiałam z chłopakiem, jednak on mnie uspokajał mówiąc, że wszystko jest ok.

Spowiednik powiedział mi, bym zaufała Panu tak na maksa i o nic się nie troszczyła. Wzięłam sobie te słowa mocno do serca i tak zrobiłam. Modliłam się tego dnia cały wieczór i poczułam wreszcie pokój w sercu. Byłam zupełnie wolna od wszelkich niepokojów.

Następnego dnia stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewałam - chłopak ze mną zerwał. Byłam w ogromnym szoku. Jednak, jak się później okazało, to że dzień przed tym wydarzeniem byłam u spowiedzi było dla mnie deską ratunkową, bo w chwili zerwania byłam otwarta na Chrystusa. Zbliżała się wtedy Wielkanoc. Były to najpiękniejsze i najtrudniejsze święta dla mnie. Wszystko, co działo się we mnie oddawałam Chrystusowi, a On wlewał w moje serce łagodność, spokój i to, czego było mi w danej chwili trzeba. Tak po ludzku byłam zdruzgotana, ale duchowo czułam, że zakwitam, podlewana Bożą Miłością.

DEON.PL POLECA

Minęło kilka miesięcy i poznałam kolejnego chłopaka. Byliśmy ze sobą zaledwie trzy miesiące. Sytuacja była wręcz analogiczna. Chłopak nagle bardzo się do mnie zdystansował.

Gdy to wyczułam, od razu "kawa na ławę". Pytałam co się dzieje, ale żadnej odpowiedzi. Pomyślałam, że oddam tę relację Maryi, w końcu rozpoczynały się roraty. Byłam pewna, że Maryja pomoże i Chrystus uleczy związek. Codziennie rano chodziłam na Mszę. W połowie grudnia relacja się rozpadła.

Nie mogłam w to uwierzyć, że znów spotkała mnie taka historia. Zbliżało się Boże Narodzenie. Te święta, podobnie jak Wielkanoc, były dla mnie niezwykle trudne - tak po ludzku, ale duchowo łączyłam się z Jezusem i czułam ogromną radość.

Po tych wydarzeniach słyszałam różne słowa, że może ze mną coś nie tak, że tak się dzieje? Dużo się wtedy modliłam, myślałam, czytałam. Starałam się przyjrzeć dokładnie jednej i drugiej relacji, bo wiele było rzeczy niezrozumiałych dla mnie. A dodam jeszcze, że jednego i drugiego chłopaka poznałam na pielgrzymce.

Przez cały ten czas od marca prowadził mnie spowiednik. Ciągle mi mówił, żebym ufała Jemu i była sobą. I faktycznie, Jezus nie zostawił mnie ani na chwilę. Prowadził mnie w tych trudnych momentach i oświetlał moją drogę swoim światłem. Miałam potem taki czas, kiedy zastanawiałam się, czy Pan Bóg nie widzi mnie w zakonie, ale ten wątek to może na kolejne świadectwo.

Jednak nie spinałam się, robiłam swoje. Powtarzałam słowa: niech się dzieje Twoja wola Panie i obym umiała ją przyjąć. Miałam otwarte serce na Boży plan, jednak też mówiłam Mu śmiało: Ty wiesz, pragnę mieć męża, rodzinę... nie wiem, co Ty na to, ale wiedz o tym Panie. Jeśli jednak chcesz inaczej, biorę to na klatę.

Po kilku miesiącach stanął na mojej drodze chłopak. Bardzo sympatyczny i wartościowy, jednak ja wiedziałam, że jeszcze nie chcę się angażować i wchodzić w kolejną relację. Kolega - ok, ale nic poza tym. Jak się okazało Pan Bóg widział to inaczej. Dziś jesteśmy parą.

I co ciekawe, mój chłopak też nie chciał na tamten moment żadnego związku. A dziś planujemy wspólną przyszłość. Razem z nim, z Jezusem Chrystusem w centrum. Oboje widzimy, jak Pan nas prowadzi i jak troszczy się o naszą relację.

Na zakończenie chcę powiedzieć, że warto być autentycznym w relacji z Bogiem. Warto mówić wszystko, co leży na sercu. Pan to wszystko słyszy, każde słowo! Potwierdzam :)

Każdą burzę można przetrwać, jeśli chcemy, by Pan nam w tym towarzyszył.

Dziś jestem wdzięczna Bogu za te trudności i cierpienie, bo gdyby nie to, nie miałabym obecnie takiej pięknej relacji z Panem i nie miałabym takiego wspaniałego chłopaka. Każde wydarzenie czegoś nas uczy i oczywiście, by daną naukę pojąć, często potrzeba czasu, cierpliwości.

Dorzucę jeszcze słowa z Ewangelii św. Mateusza, które towarzyszą mi od roku: "Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła!" Zauważ, że nie ma tu warunku - zaufaj, to wtedy ci pomogę, a ufaj - tu i teraz, a wtedy Chrystus zajmie się Twoją przyszłością i przeszłością.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Dzięki temu mam tak wspaniałego chłopaka" [ŚWIADECTWO]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.