Nałóg masturbacji mnie zniszczył [ŚWIADECTWO]

Nałóg masturbacji mnie zniszczył [ŚWIADECTWO]
(fot. shutterstock.com)
Ola

Zamknęłam się w sobie. Każdy problem, który się pojawił, chowałam we wnętrzu swojego ciała, aby następnie odreagować masturbacją. Potrafiłam dziennie siedzieć przed komputerem nawet 3-4 razy oglądając te filmy.

Ile lat "spędziłam" w samogwałcie (a oczywiście w pewnym momencie doszła jeszcze pornografia) - tego nie jestem w stanie zliczyć.

Pierwsze wspomnienia mam z około 2 klasy podstawówki. Wiadomo, że nie wiedziałam co to jest, jakie skutki będą takiego postępowania za ileś tam lat. Nikt mi nigdy nie powiedział, że to co robię, jest czymś złym.

Przed rodzicami się chowałam, więc nawet nie mogli zauważyć mojego postępowania. To była dla mnie ucieczka. Kiedy było za dużo stresu przed jakimś sprawdzianem, kiedy pokłóciłam się z rodzicami (co w wieku gimnazjalnym zdarzało się prawie codziennie), kiedy po prostu siedziałam przed telewizorem, to zawsze to był sposób na ucieczkę. Sposób, aby uleciały ze mnie złe emocje, ale też sposób, aby się jeszcze bardziej odprężyć.

DEON.PL POLECA



W pewnym momencie zaczęłam potrzebować kolejnych wrażeń. Wtedy pojawiła się pornografia - około pierwszej klasy gimnazjum. Potrafiłam dziennie siedzieć przed komputerem nawet 3-4 razy oglądając te filmy.

Nie pamiętam dokładnie, kiedy zrozumiałam, że to, co robię, jest czymś złym, jest grzechem. Jednak i tak było mi tak bardzo wstyd, że nie spowiadałam się z tego. Przyjmowałam Komunię świętokradzko.

I wtedy Pan Bóg na mojej drodze postawił Ruch Światło-Życie. Pojechałam wtedy na Oazę Nowego Życia stopnia I - 15-dniowe rekolekcje. Żeby zacząć "godnie" te rekolekcje, poszłam do spowiedzi jeszcze w dniu przyjazdu - ale godnie, mając na myśli, nie mówienie o tych ciężkich grzechach.

Jednak przez najbliższe dni kapłan, który prowadził te rekolekcje, tak często nawiązywał do czystości seksualnej, że kiedy przyszedł moment przyjęcia Jezusa jako Pana i Zbawiciela, doszła do mnie myśl, że jak ja mogę przyjąć Go do takiego brudnego serca.

Doszło do mnie, że ja chcę Mu się zawierzyć cała. Z każdą moją słabością. Z każdym moim nałogiem. Ale z czystym sercem. I wtedy poszłam do spowiedzi. Pomimo, że było to cholernie trudne. Było to w lipcu 2012.

Od tamtej pory cały czas walczyłam o czystość. Potrafiłam iść w dzień do spowiedzi, a wieczorem z powrotem upaść. Oczywiście, że zdarzało się, że wytrzymywałam tydzień, dwa. Były takie momenty, że nawet 2-3 miesiące. Ale znowu był upadek. Szatan działał, bardzo mocno.

Ciągle walczyłam między czymś złym i przyjemnym a czymś dobrym, ale trudnym. Nie widziałam owoców swojej pracy. Jakieś półtora roku temu odcięłam się od pornografii.

Nie było prosto, byłam wciąż bardzo atakowana przez szatana, ale z pomocą Bożą dałam radę. Jako swoją patronkę na bierzmowanie wybrałam Marię Magdalenę - jako tą, która sama miała problemy z czystością.

Tą, której Jezus nie potępił. Tą, którą On uzdrowił. Tą, która potem była zawsze blisko Niego. Tą, której Jezus objawił się po Swoim zmartwychwstaniu. Nie tylko jej wstawiennictwa przywoływałam, ale również św. Józefa, który na zawsze pozostał w czystości, św. Rity, jako patronki spraw beznadziejnych oraz bł. Karoliny Kózkównej, która zginęła męczeńsko, broniąc się przed zgwałceniem.

Modliłam się różańcem, Koronką do Miłosierdzia Bożego, ofiarowałam Msze święte w intencji uzdrowienia. Jednak nie widziałam żadnych owoców tych modlitw. Ale Pan Bóg znał konkretną datę i miejsce.

Poszłam na Wigilię Zesłania Ducha Świętego w tym roku. Modlitwa przychodziła mi wtedy bardzo trudno. Nie mogłam się na niczym skupić, dlatego powtarzałam ciągle "Duchu Święty przyjdź". W pewnym momencie poczułam dziwne mrowienie między nogami. Nie wiedziałam co to jest.

Byłam wtedy kilka dni po spowiedzi, a wtedy udawało mi się wytrwać w czystości do 2 tygodni, pomimo bardzo dużych pokus, więc nie byłam świadoma, co się stało. Jedynie co mi nie pasowało to to, że nie byłam kuszona. Po prostu jakbym żyła bez tego grzechu.

Teraz, kiedy minęło ponad 2 miesiące już od Zesłania Ducha Świętego, widzę, co wtedy Pan Bóg uczynił. Uzdrowił mnie całkowicie z tego nałogu. Pokusy nie ustały - ale one są bardzo rzadkie i bardzo słabe - bez problemu z nimi wygrywam. Czuję się po prostu wolna.

Dbam też o regularną spowiedź - co 2 tygodnie - aby trwać w łasce uświęcającej. Wiadomo, że im brudniej w naszych sercach, to Bogu ciężej się przebić do naszego serca, umysłu, bo wtedy działa szatan.

Samogwałt zniszczył mnie pod względem poczucia wartości. Doszło do takiego momentu, że ja nie wierzyłam w siebie. Jeśli ktoś mi mówił "Ola, jaka ty jesteś piękna", "jak ty ślicznie śpiewasz", "jak ty świetnie grasz na gitarze" - po prostu nie wierzyłam w to.

Zamknęłam się w sobie. Każdy problem, który się pojawił, chowałam we wnętrzu swojego ciała, aby następnie odreagować masturbacją. Miałam problemy z nawiązywaniem relacji z drugim człowiekiem. Robił się po prostu taki łańcuszek, koło zamknięte.

A najlepsze "wyjście"? - samogwałt. Pornografia zniszczyła mi bardzo obraz współżycia jako zjednoczenia się małżonków. Wiem, że bardzo trudno mi będzie wytrwać w czystości przedmałżeńskiej, bo już w jakimś stopniu doświadczyłam, co to jest przyjemność seksualna.

Tymbardziej, skoro ciągle dążyłam do coraz "lepszych wrażeń". Pragnę jednak oddać się mojemu mężowi całkowicie, dopiero po ślubie. I mam nadzieję, że Pan Bóg, postawi na mojej drodze takiego mężczyznę, który przyjmie mnie z taką, a nie inną historią, i który też będzie pragnął wytrwać w czystości aż do ślubu.

Kiedy dotarło do mnie, że Pan Bóg mnie uzdrowił? Było to wtedy, gdy jeden kapłan powiedział, że kiedy na adoracji, czuwaniu, jest nam bardzo trudno się modlić, trwać przed Panem, to znaczy, że On wtedy uzdrawia.

Po tych słowach, w głowie pojawił mi się obraz z Wigilii Zesłania Ducha Świętego. A to, co się wtedy wydarzyło, na pewno nie było ode mnie, tylko tu dział mój Pan i Zbawiciel. Chwała Panu!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nałóg masturbacji mnie zniszczył [ŚWIADECTWO]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.