Niedobre, bo mi spowszedniało

Niedobre, bo mi spowszedniało
(fot. Meredith_Farmer/flickr.com/CC)
Aneta Żmudzka, Paweł Adamczyk SJ

Często nie potrafimy przyjąć Bożej łaski, Jego zaproszenia, prowadzenia i tego, co przynosi. Pojawia się rozdarcie, bo z jednej strony chcemy pozostać w relacji, z drugiej trudno nam przyjąć to, do czego ona wzywa.

Wtorek, V Tydzień Wielkiego Postu (Lb 21, 4-9; Ps 102,2-3.16-18.19-21; J 8, 21-30)

Przez wzgląd na zawarte przymierze spojrzał Pan z wysokości... z nieba na ziemię. Wyprowadził swój lud z niewoli i otoczył pełną opieką. Dlatego początkowo manna została przyjęta przez Izrael entuzjastycznie. Uratowała im życie, była darem ofiarowanym przez troskliwą rękę Boga. Z czasem, pokarm spowszedniał, wydał się wręcz mizerny. Jego nieatrakcyjność zakwestionowała Troskę, wzbudziła tęsknotę za sytością doświadczaną w niewoli i wzbudziła pożądanie. Kiedy przychodzi pożądanie? Wtedy, gdy relacja powszednieje, staje się monotonna, traci na atrakcyjności, nie ma w niej uniesień i zadowolenia, człowiek koncentruje się coraz bardziej na sobie, na swoich pragnieniach. Te pragnienia podsycane zwracaniem się wyłącznie ku sobie, przeradzają się w obsesję i stają pożądaniem.

Wszystko zaczyna się szemrania: "Przecież znam to, co stare i nauczyłem się już w tym funkcjonować. Czy na pewno było tak źle, jak się zdawało? To, co dostaję, już mi nie wystarcza i chcę więcej, inaczej, tak, jak ja chcę, tak, jak mi wygodniej, z moimi uczuciami, emocjami, pożądaniami. Zatraca się ufność w Panu, Jego wola przestaje być moją wolą, rozpada się jedność serca, oddalam się, odchodzę, bo sam lepiej się o siebie zatroszczę".

Bóg, który trwa w relacji, troszczy się o wszystko. Daje nam tyle, ile potrzeba. Chroni, prowadzi, syci. Jak długo pozostajemy poza pożądaniami, tak długo wiernie i wytrwale chodzimy z Nim, trwamy w relacji. Manna nie jest wtedy pokarmem mizernym, jest darem pełnym Troski. Kroczenie drogą nie jest mozolną ucieczką, lecz wspólnym zdążaniem do Domu. Przyjmowanie Jego woli nie przynosi utrapienia, ale wzbudza okrzyk: “Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę".

Często nie potrafimy przyjąć Bożej łaski, Jego zaproszenia, prowadzenia i tego, co przynosi. Pojawia się rozdarcie, bo z jednej strony chcemy pozostać w relacji, z drugiej trudno nam przyjąć to, do czego ona wzywa. Wtedy, serce pokorne woła w nas: “Panie wysłuchaj mojego wołania". Prosi z uniżeniem i w ufności: o obecność, o zrozumienie ludzkiej słabości, o siłę, by wybrać Boga. Pragnie, by móc zapomnieć o sobie, nie uronić kropli łaski, słuchać Słowa zasianego w sercu. Wzywa aktem strzelistym, wzywa Psalmem, przez Ojcze nasz i Zdrowaś Mario. Woła przez chwilę, czasem przez dzień cały, bywa, że dni, miesiące i lata. Serce woła, bo wie Komu zaufało.

Przez wzgląd na zbliżający się czas owocowania Siewca po raz kolejny odsłania oblicze Ojca i Jego pragnienie. "Wy jesteście z niskości...z tego świata... Ja jestem z wysoka... nie z tego świata..." - Jezus wskazuje dystans między Nim samym a faryzeuszami. Nie wywyższa Siebie, lecz ukazuje prawdę o ich relacji z Bogiem. Faryzeusze są “z niskości", zapatrzeni w siebie zapominają o służbie Bogu, pojmowanej jako odpowiadanie na Jego wezwania. Byli wybranymi, by bezpośrednio z Bogiem przebywać i wskazywać drogi prowadzące do Ojca, by trwać w Miłości. Ich serce oziębło na tyle, że nie potrafili rozpoznać w gestach Jezusa działania Boga. Brak wiary, zatwardziałość serca sprawiła, że pozostawali poza zasięgiem Ojca.

Jezus nie jest “z tego świata", bo trwa w miłości Ojca. Odpowiedział na Jego wezwanie. Posłuszeństwo jednoczy Jego wolę z wolą Ojca, Jego serce z sercem Ojca, Jego Ducha z Duchem Ojca - stają się Jedno. "Ten, który Mnie posłał jest ze Mną..." Wypełnianie Woli dokonuje się w nieustannej łączności Jezusa z Ojcem. Faryzeusze, przeciwnie. Zapomnieli o słuchaniu. Posłuszeństwo bowiem, to dawać posłuch temu, który zwraca się do mnie, to wierzyć Słowu, które przychodzi. Aby być posłusznym, muszę najpierw wierzyć, że Słowo naprawdę do mnie dociera, że głos “z wysoka" ma do mnie dostęp. Następnie muszę dawać posłuch temu Słowu. Jeśli tego nie czynię, próbuję działać sam, bez łączności z Ojcem. Odpowiadanie na wezwania Ojca sprawia, że wypełniając Jego wolę, nigdy nie pozostaję sam.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niedobre, bo mi spowszedniało
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.