Beatyfikacja Leopolda Márqueza Sáncheza

Beatyfikacja Leopolda Márqueza Sáncheza
Beatyfikacja Leopolda Márqueza Sáncheza
KAI / ad

Hiszpański kapucyn, brat Leopold Márquez Sánchez został ogłoszony błogosławionym. Uroczystości w Grenadzie przewodniczył abp Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Była to 11. beatyfikacja w tym roku, a 73. od początku pontyfikatu Benedykta XVI. Łącznie w ciągu tych 72 uroczystości Kościół katolicki otrzymał 783 nowych błogosławionych.

Nowy błogosławiony urodził się on 24 lipca 1866 r. w miejscowości Alpandeire niedaleko Malagi na południu Hiszpanii w skromnej, głęboko wierzącej rodzinie wiejskiej. Na chrzcie otrzymał imiona Francisco Tomás.

Niewiele wiadomo o jego dzieciństwie i wczesnej młodości, prawdopodobnie żył jak inni jego sąsiedzi, którzy pracowali na roli, poświęcając też trochę czasu sprawom duchowym i religijnym. Z nielicznych wzmianek o pierwszych 33 latach jego, jak się miało później okazać, długiego życia, wiadomo, że przyszły błogosławiony był bardzo wrażliwy na biedę, a zwłaszcza na niedolę dzieci. Dzielił się z nimi własnym pożywieniem i pieniędzmi, jeśli miał ich trochę przy sobie.

Przełomową chwilą w jego życiu okazały się nauki, jakie w miejscowości Ronda nad Tagiem w 1894 r. głosili dwaj kapucyni z okazji beatyfikacji ich współbrata zakonnego Dydaka Józefa z Kadyksu (1743-1801). Słowa, jakie wówczas usłyszał, wzbudziły w nim pragnienie wstąpienia do zakonu. Musiało jednak upłynąć jeszcze kilka lat, zanim mógł spełnić swe powołanie. Ostatecznie habit zakonny przywdział 16 listopada 1899 r. w klasztorze w Sewilli, gdy miał już 33 lata, przyjmując imię Leopold.

DEON.PL POLECA

Wstąpienie do zakonu zrodziło a później umocniło w ponad 30-letnim mężczyźnie pragnienie nieustannego uświęcania się. Wiele godzin spędzał na modlitwie, adoracji Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej oraz na pracy, a zarazem w ciszy i milczeniu. Jak sam wielokrotnie potem mawiał, krzyż i Męka Pańska były dlań przedmiotem rozmyślań i naśladowania. 16 listopada 1900 r. złożył pierwsze śluby zakonne, po czym pracował głównie jako ogrodnik w klasztorach w Sewilli, Antequera i Grenadzie. Tam też 23 listopada 1903 r. złożył śluby wieczyste. Jako ogrodnik wykonywał nieraz najgorsze i najcięższe prace, ale znosił to wszystko z wielką pokorą i w duchu modlitwy.

Praca i odosobnienie klasztorne sprawiały, że wzrastał w nim duch ascezy i mistyki. Jeden z jego biografów napisał o nim, że był „kontemplacyjny wśród wód z rowów nawadniających, ogródków warzywnych i kwiatów”.

Od 21 lutego 1914 r. przebywał już do końca życia w Grenadzie. Początkowo pracował, jak dotychczas, w ogrodzie, później jednak był zakrystianem i jałmużnikiem zakonnym. Pozostał przy tym nadal człowiekiem kontemplacji, modlitwy i głębokiej wspólnoty z Bogiem, starającym się żyć w ukryciu, chociaż codziennie przemierzał ulice miasta i kontaktował się z różnymi ludźmi, prosząc o datki dla swego klasztoru. Jego postać dobrze znali mieszkańcy, którzy często na jego widok zatrzymywali się i mówili: „Patrzcie, oto idzie brat Nipordo” (tak częściowo żartem, częściowo z nieznajomości prawidłowej formy, zmieniano jego imię zakonne).

W pokorze i ukryciu znosił różne choroby, na które nieraz zapadał, zwłaszcza przepuklinę, która wywoływała w nim dotkliwe bóle podczas codziennego chodzenia ulicami Grenady. A jednak swym uśmiechem i miłością umiał nie tylko pokonywać własne cierpienia, ale także rozjaśniać innym szarość codziennego życia.

Wiadomość o jego śmierci poruszyła całe miasto, którego mieszkańcy najpierw tłumnie składali mu hołd przed jego trumną w kaplicy klasztornej, a następnie wzięli udział w jego pogrzebie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Beatyfikacja Leopolda Márqueza Sáncheza
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.