Abp Głódź: nie skończyła się misja Solidarności

Abp Głódź: nie skończyła się misja Solidarności
Ludzie podczas uroczystej mszy świętej z okazji 30. rocznicy NSZZ "Solidarność" i podpisania Porozumień Sierpniowych. (fot. PAP/Adam Warżawa)
KAI / psd

Misja Solidarności nie skończyła się w chwili odzyskania wolności – powiedział dziś pod podczas Mszy św. w Gdańsku abp Sławoj Leszek Głódź. Podkreślił, że „masą upadłościową zbywaną obietnicami bez pokrycia” stali się właśnie stoczniowcy Wybrzeża, którzy 30 lat temu podnieśli sztandar „Solidarności”. Przed pomnikiem poległych stoczniowców trwa uroczysta Msza św. z okazji 30. rocznicy powstania „Solidarności”.

Wraz Prymasem Polski abp. Józefem Kowalczykiem Msze św. koncelebruje kilkunastu polskich biskupów. Na liturgii z udziałem kilku tysięcy wiernych obecni są m.in. przedstawiciele NSZZ Solidarność z całego kraju, przedstawiciele parlamentu.

„Zaczęliśmy budować dom na miarę tęsknot domu Polski solidarnej. Zdaje się, że to wieża Babel. Bóg pomieszał języki, czy to my sami?” – pytał w homilii metropolita gdański.

Abp Głódź zwrócił uwagę, że dzisiejsza liturgia jest dziękczynieniem Bogu za „Solidarność”. „Za odnowę polskiego życia, za jej etos, za podjęcie odpowiedzialnej ‘pracy nad pracą’, jak to ujmował Śp. Ksiądz Józef Tischner“ – mówił hierarcha.

DEON.PL POLECA

Hierarcha wyraził wdzięczność wszystkim, którzy służyli Solidarności, w dobrym i złym, także tym już nieżyjącym. Wspomniał o Lechu Kaczyńskim, w roku 1980 doradcy Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego Stoczni Gdańskiej. Dodał, że jako prezydent Lech Kaczyński „napotkał wiele niegodziwości, niesprawiedliwych, często nikczemnych ocen...”

„Modlimy się także za tych, których tu dziś nie ma, choć przygotowaliśmy dla nich miejsce bo droga była przecież jedna!” – zaznaczył metropolita gdański. Dodał następnie: „Będziemy też Bogu dziękować, ale także prosić o przebaczenie za to wszystko co na drodze Solidarności było małością, grzechem, zaniedbaniem, sprzeniewierzeniem jej ideałom, niekiedy ich zdradą".

Hierarcha przypomniał, że w czasach komunizmu „nie zgasła tęsknota za prawdziwym domem ojczyzny”, zaś w staraniach tych losom Polaków towarzyszył Kościół. Podkreślił, że miał to być „dom miłości, przebaczenia, prawdy, dumy narodowej, duchowego autentyzmu, zgodności słów i czynów”.

Abp Głódź wspomniał, że o roli, jaką w dziele odzyskiwania wolności odegrał papież Jan Paweł II i słowach wypowiedzianych w Gdyni w 1987 r. o tym, że solidarność oznacza: „wszyscy za wszystkich”.

Metropolita gdański pytał: „Czy skończył się czas budowania wolności, czy ojczyzna stała się domem sprawiedliwości? Czy mówimy językiem zgody? Czy skończył się czas, kiedy nie trzeba ujmować się za krzywdą człowieka prostego?” Zdaniem hierarchy „masą upadłościową zbywaną obietnicami bez pokrycia” stali się „właśnie ci, co nad Stocznię Gdańską podnieśli przed trzydziestu laty sztandar Solidarności. Właśnie stoczniowcy Wybrzeża, których zakłady giną, a oni zostają w poczuciu krzywdy, a czasem upokorzenia”.

Dlatego, podkreślał w homilii abp Głódź, misja Solidarności nie skończyła się w 1989 r. „Bo – przekonywał – nie ma wolności bez sprawiedliwości, tak jak nie ma sprawiedliwości bez wolności. Nie ma też wolności i sprawiedliwości bez solidarności”.

W naszym kraju wzrasta kryzys rodziny, która jest podstawą bytu Narodu i jego przyszłości a tymczasem „znaczenie polityki rodzinnej jest w Polsce marginalizowane” – mówił metropolita gdański przypominając, że trzy spośród 21 strajkujących postulatów dotyczyły poprawienia bytu rodzin. „Stanowicie wciąż wielką siłę, legalną strukturę państwa. Nie ustawajcie w waszej słusznej drodze” – zachęcał związkowców abp Głódź.

Na zakończenie homilii życzył ludziom Solidarności by zabiegali aby „polski dom” stawał się „domem wolności i sprawiedliwości, dobra, szacunku, godności, wierności Chrystusowi i Jego Ewangelii”.

Pełna treść homilii metropolity gdańskiego

„Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony” (Mt 7,25).

Księże Arcybiskupie Metropolito Gnieźnieński Prymasie Polski!
Księża Arcybiskupi i Biskupi!
Bracia Kapłani, pośród nich dawni i obecni kapelani „Solidarności”!
Panie Przewodnicząc Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”!
Związkowcy z Solidarności ze swymi sztandarami przybyli z różnych stron ojczyzny!
Szanowni przedstawiciele władz państwowych,
administracyjnych i samorządowych!
Kombatanci dróg ku Niepodległej!
Wspólnoto Eucharystyczna zgromadzona na modlitwę pamięci i wdzięczności!

Trzydzieści lat temu zawiązywała się „Solidarność”. Wspólnota polskich serc, sumień, pragnień, myśli, szlachetnych porywów...

Wyrosła z poczucia krzywdy, jaką komunistyczny system czynił wolności i godności pracy ludzkiej. Z pragnienia sprawiedliwości, odnowy moralnej, społecznej, gospodarczej Ojczyzny. Z ducha Polski nieujarzmionej, która nie zapomniała co to niepodległość i wolność. Z ducha Polski wiernej, idącej „starym ojców szlakiem”, świadomej, że „Do wolności wyzwolił was Chrystus” (Ga 5,1).

Wielu z was, dziś tu obecnych, współtworzyło wspólnotę „Solidarności”, szło wraz z nią drogami jej służby i walki, idzie dalej... Wspólnotę etosu, myślenia, działania. Porwał was wtedy, przed trzydziestu laty, pamiętny wicher wolności i nadziei. To wasza konsekwencja, determinacja na obranej drodze, to wasza wierność ideałom „Solidarności” odmieniła bieg dziejów naszej ojczyzny, więcej: przekreśliła pojałtański porządek Europy.

Przyszło wam zwieńczyć długą, trwającą pół wieku, drogę przez morze czerwone politycznego zniewolenia i ideologicznej agresji. Doszliście do jego brzegu. „Polska powstała by żyć” – w dużej mierze dzięki wam, ludzie „Solidarności”. Wolna i niepodległa.

I. Bądźcie wdzięczni

Trzydzieści lat. Tak daleko! W dorosłe życie weszło pokolenie, które wtedy przychodziło na świat. A przecież dla was, uczestników tamtych niezwykłych dni, wciąż jest to bardzo blisko. Tak mocno utrwalił się tamten czas w pamięci i w sercach. Odmienił bieg niejednego życia, stał się swoistym punktem granicznym niejednej biografii... Wciąż trwa. Nie zwietrzały, nie spłowiały, nasycony barwą przeżyć i obrazów.

Powracała w tych dniach – w medialnym przekazie, na wystawach, okolicznościowych ekspozycjach – sceneria tamtych dni, historycznego sierpniowego strajku. Szczególnie ten obraz o symbolicznym wymiarze: brama Stoczni Gdańskiej udekorowana kwiatami, wizerunkami Matki Bożej Częstochowskiej, portretami Ojca Świętego. Spoza prętów bramy wynurzają się dłonie strajkujących, splatają się z dłońmi bliskich, którzy przyszli przed Stocznię.

Tak rodziła się „Solidarność”: w geście splecionych, solidarnych dłoni. I jeszcze w czymś bardzo ważnym: w zawierzeniu Bogu, w modlitewnej wspólnocie. W niedzielę 18 sierpnia uchyliło się skrzydło bramy Stoczni Gdańskiej. Przyszedł do strajkujących Ksiądz Henryk Jankowski, proboszcz parafii świętej Brygidy. Odprawił Mszę świętą, obdzielił jej uczestników Ciałem Zbawiciela i Ewangelią nadziei, pojednał wielu strajkujących z Bogiem w sakramencie pokuty.
Tak było tu, w Gdańsku. Tak było w Gdyni, Szczecinie, Jastrzębiu Zdroju, hutach Warszawy i Katowic, wszędzie tam, gdzie wybuchły sierpniowe strajki. Tak było wtedy, i tak było później. Bo „Solidarność” manifestowała związek polskiej pracy z Chrystusem, z Jego Matką, z Kościołem. Mówił o tym w 1987 roku na gdańskiej Zaspie Jan Paweł II: „ Dziwiono się w różnych miejscach, iż tak może być, że istnieje więź pomiędzy światem pracy a krzyżem Chrystusa, że istnieje więź pomiędzy pracą ludzką a Mszą świętą: ofiarą Chrystusa”.
Jest tu z nami sztandar „Solidarności”. Dawny sztandar stoczniowego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Ten, który powstał w czasie sierpniowego strajku. Na I Zjeździe „Solidarności” stał się sztandarem całego Związku. Na jego awersie widnieją słowa:
„Wiara, nadzieja, miłość Polsce”. Towarzyszy im wizerunek jasnogórskiej Czarnej Madonny, „Matki, która nas zna”, z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Świadectwo odwiecznego splotu „świętej miłości kochanej ojczyzny” z drogami, którymi Królowa Polski prowadzi nasz Naród ku Chrystusowi.

Umiłowani!

Znakiem tego splotu polskich dróg z drogami Chrystusa jest to nasze modlitewne spotkanie w dniu Zjazdu Solidarności w trzydziestą rocznicę podpisania historycznego porozumienia pomiędzy Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym a Komisją Rządową w sali BHP Stoczni Gdańskiej. Porozumienie to m.in. umożliwiło powołanie nowych, niezależnych samorządnych związków zawodowych.

Przyszliśmy na tę Eucharystię w duchu dziękczynienia. W duchu tego zalecenia św. Pawła Apostola wyrażonego w czytanym dziś liście do Kolosan: „Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliśmy wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni (..) I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego” (Kol 3, 15, 17).

Pragniemy Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu dziękować za „Solidarność”. Za jej obecność – trwającą już trzydzieści lat – w naszej ojczyźnie. Za odnowę polskiego życia, za jej etos, za podjęcie odpowiedzialnej „ pracy nad pracą”, jak to ujmował Śp. Ksiądz Józef Tischner. Także za trud zdobywania wolności, za nieustępliwą służbę sprawiedliwości w życiu wspólnoty, w stosunkach pracy. Za trwanie przy wartościach ojczystych – pamięci historycznej, tożsamości, tradycji narodowej.

Dziś dziękujemy za ludzi „Solidarności”, co jej służyli, w dobrym i złym. Nie upadli, nie odeszli, nie przekreślili tamtej drogi, nie przepraszają za „Solidarność”.

Bożemu miłosierdziu polecać będziemy członków związkowej wspólnoty, którzy w ciągu tych trzydziestu lat zakończyli bieg swego życia, weszli w krąg wiekuistej światłości. Wielu z nich to ofiary stanu wojennego, polegli w kopalni Wujek, w Lubinie, podczas manifestacji... Także ci, co stracili życie w okolicznościach wciąż niewyjaśnionych. Tyle imion, nazwisk...

Niech za nimi, ofiarami przemocy i kainowej zbrodni, tam, przed Bożym tronem, u źródła miłosierdzia, oręduje nowy polski Błogosławiony, Ksiądz Jerzy Popiełuszko, męczennik za wiarę, kapelan „Solidarności”, jej duchowy przewodnik w dniach stanu wojennego, „ patron naszej obecności w Europie za cenę ofiary z życia, tak jak Chrystus” (Jan Paweł II, Włocławek, 7 VI 1991).

Modlimy się dziś za naszych Braci i Siostry, ofiary tragedii smoleńskiej, która tak mocno zraniła serce Narodu. Budzi ona tak wiele nabrzmiałych niepokojem pytań – wciąż bez odpowiedzi.

Zginęli w niej także ludzie „Solidarności”. Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Lech Kaczyński. Służył Solidarności od początku. W sierpniu 1980 r. doradca Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej, autor części zapisów porozumień sierpniowych, delegat gdańskiej „Solidarności” na I Krajowy Zjazd Delegatów. Był internowany, działał w podziemiu, w wolnej Polsce wiceprzewodniczący Komisji Krajowej Solidarności. Jako Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej pracował z oddaniem dla jej wielkości, dobra, zabiegał, aby stała się domem nie tylko wolności, ale także sprawiedliwości. Na drodze swej prezydenckiej służby napotkał wiele niegodziwości, niesprawiedliwych, często nikczemnych ocen…

Zginęła Anna Walentynowicz, legendarna matka „Solidarności”, współzałożycielka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. To jej dyscyplinarne zwolnienie z pracy w Stoczni stało się detonatorem sierpniowego strajku, podczas którego narodziła się „Solidarność”.

Zginął Arkadiusz Rybicki, działacz Ruchu Młodej Polski, uczestnik sierpniowego strajku, to on m.in. spisywał na tablicy 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Kilka lat temu tablica ta została wpisana przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kulturalnego „Pamięć Świata”. Zginął Maciej Płażyński, współzałożyciel Niezależnego Zrzeszenia Studentów, działacz gdańskiego solidarnościowego podziemia, marszałek Sejmu Rzeczypospolitej,

Zginęli inni, którym Solidarność odmieniła bieg życia. Grażyna Gęsicka, aktywna we Wszechnicy Robotniczej Regionu Mazowsze, Krzysztof Putra, w latach kiedy rodziła się „Solidarność” młody robotnik z białostockiej Fabryki Przyrządów i Uchwytów. Po latach wicemarszałek Sejmu Rzeczypospolitej.

Bóg Miłosierny daje odkupienie. Polecać będziemy dusze tych naszych tragicznie zmarłych Braci i Sióstr niezmierzonemu miłosierdziu Bożemu.

Modlimy się za wszystkich tu zgromadzonych, uczestników rocznicowego Zjazdu Solidarności – przybyszy z Polski całej. I za wszystkich, co tu dziś przyszli – stoczniowców, portowców, mieszkańców Trójmiasta, Pomorza, gości. Przyszliście tu w imię wspólnoty, pamięci, wdzięczności – za dzieło Solidarności, i za jej drogę. Pozdrawiam Was serdecznie – jeden z Was. W tamtych dniach, w 1981 roku, byłem kapelanem „Solidarności” regionu białostockiego. Pozdrawiam was białostoccy przyjaciele, pozdrawiam wasz sztandar. Bracia i Siostry z „Solidarności pamiętajcie: Cokolwiek uczyniliście dobrego trwa w miłości Bożej i pamięci Ojczyzny.

Modlimy się także za tych, których tu dziś nie ma, choć przygotowaliśmy dla nich miejsce – bo droga była przecież jedna!.

Będziemy też Bogu dziękować, ale także prosić o przebaczenie za to wszystko co na drodze „Solidarności” było małością, grzechem, zaniedbaniem, sprzeniewierzeniem jej ideałom, niekiedy ich zdradą.

Bądź mi litościw Boże nieskończony
Według wielkiego miłosierdzia Twego,
Według litości Twej niepoliczonej,
Chciej zmazać mnóstwo przewinienia mego.

II. Dom Ojczyzny zbudowany na skale

Umiłowani!

Chrystus w czytanej dziś Ewangelii według świętego Mateusza przypomina o obowiązku posłuszeństwa Bogu, spełnianiu Jego woli, odnajdywaniu Bożej miary dla tego, co robimy. „Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21). Przez spełnianie woli Bożej, wsłuchanie się w przesłanie Ewangelii i głos prawego, ukształtowanego sumienia dom naszego życia stanie się domem wzniesionym na skale. Budować na skale, to znaczy budować na Chrystusie i z Chrystusem. I to nie tylko dom naszego życia, także dom wspólnoty rodzinnej i dom ojczyzny. Taki dom nie ulegnie rozmaitym przeciwnościom, jakie niesie los. Będzie trwał – stabilny, mocny, pewny. Dom wzniesiony na skale!

I dom budowany na piasku. Taki dom, którego upadek może być wielki! Czy przez lata nasza ojczyzna nie była takim właśnie domem budowanym na piasku zgubnej ideologii? To prawda, nie myśmy ten dom ojczyzny posadowili na fundamencie ateistycznego, komunistycznego systemu. Nie myśmy byli twórcami ekonomicznych utopii, które zdegradowały polską pracę, stały się źródłem jej kryzysu, niewydolności, etycznej zapaści.

Ale poprze tamte lata nie zgasła tęsknota za prawdziwym domem ojczyzny, budowanym na skale. Więcej, trwało jego budowanie, w ludzkich sercach. Losom ludzi polskiej ziemi towarzyszył Kościół – niestrudzony budowniczy domu na skale. Wznosił go na skale ludzkich serc. A tworzywem tej skały była miłość ku Chrystusowi i Jego Matce, zawierzenia Bożej Opatrzności, wierność prawom Bożym i z wiary świętej wywiedzionym tradycjom ojczystym – temu wszystkiemu, co Polskę stanowi. O skałę tych polskich serc Prymas Tysiąclecia wspierał swój wielki program moralnej odnowy narodu i obrony narodu przed duchowym zniewoleniem: Jasnogórskie Śluby Narodu, Wielka Nowenna, milenijne Nawiedzenie ojczyzny przez Królową Polski w kopii Jej Jasnogórskiego Wizerunku. Program wdrażany posługą kapłanów wiernych Bogu, i temu co polskie, święte, nasze. To Kościół przecież w tamtych latach stanowił jedyną strukturę oporu wobec ateistycznego aparatu partii i państwa.

To brak sprawiedliwości i godności, niezbywalnych elementów domu zbudowanego na skale, wyzwolił to dramatyczne wołanie o chleb i wolność. W Poznaniu i na Wybrzeżu zbroczone robotniczą krwią, w Radomiu, w Ursusie brutalnie stłumione...

2 czerwca 1979 roku na Placu Zwycięstwa w Warszawie rozległy się słowa słowiańskiego papieża, syna polskiej ziemi, świadka jej trudnych powojennych lat, obrońcy krzyża w Nowej Hucie, któremu, tak jak to ma miejsce i dziś, odmówiono miejsca w przestrzeni publicznej. Pamiętne, tyle razy powtarzane słowa: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”.

Zstąpił Duch, obudził polskie serca i sumienia, skupił je pod sztandarem Solidarności z wizerunkiem Pani Jasnogórskiej, Matki polskich serc, wypełnił treścią życia tęsknotę za domem ojczyny budowanym na skale. Zaczęliśmy budować dom na miarę tęsknot domu Polski solidarnej. Zdaje się, że to wieża Babel. Bóg pomieszał języki, czy to my sami?

A jaki był kształt tej tęsknoty? Mówił o tym Ojciec Święty Benedykt XVI na krakowskich Błoniach podczas pamiętnego spotkania z młodzieżą: „To tęsknota za domem, w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, a prawda źródłem z którego wypływa pokój serca. To tęsknota za domem, który napełnia duma, którego nie trzeba się wstydzić i którego zgliszczy nigdy nie trzeba będzie opłakiwać”. A więc budujemy dom czy wieżę Babel!

Dom budowany na skale. Dom miłości, przebaczenia, prawdy, dumy, duchowego autentyzmu, zgodności słów i czynów.

Służyła tej budowie pamiętna „praca nad pracą”, podjęta m.in. po to, aby każdy przez godną pracę „Mógł i powinien rozwinąć siebie, swoją osobowość i swoje powołanie” (Jan Paweł II, Gdynia, 1987)

Także to duchowe wzrastanie, w czasie dni legalnej działalności, i później w stanie wojennym przez tworzenia alternatywnego społeczeństwa, nie skażonego kłamstwem narzucanej ideologii i manipulacją, niezależnej oświaty, kultury, prasy, wydawnictw..

Także zakorzenienia drogi Solidarności w nauce społecznej Kościoła.

Budowanie na skale. Zadanie i wyzwanie wciąż aktualne. Wicher przeciwności, który atakuje dziś dom wzniesiony na skale, przybiera różne formy: religijnego indyferentyzmu, życia wedle norm laicyzującego się świata, obojętności na sferę sacrum, moralnego nihilizmu, nawet motywowanej ideologiami destrukcyjnej wrogości. Przypomina Ojciec Święty Benedykt XVI: „Budowanie na skale to nie ucieczka przed żywiołami, ktore są wpisane w tajemnicę człowieka”. To wbrew tym zagrożeniom, wbrew niszczącej sile rozszalałych żywiołów, trzeba podążać za Chrystusem – Jego drogą „Panie, nie chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie. Tylko Ty masz słowa życia wiecznego” (por. J 6, 68).

„Usuńcie więc bogów obcych spośród was i zwróćcie serca wasze ku Panu, Bogu Izraela” – wzywa w pierwszym czytaniu prorok Jozue.

III. Czy Ojczyzna stała się domem sprawiedliwości?

Umiłowani! Bracia Związkowcy!

Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, runęły na dom Solidarności. Wprowadzono stan wojenny. Zachwiał się ten dom budowany na skale. Ale nie runął. Ale trwał.

Ten czas przyniósł nowe doświadczenia: więzienie, internowanie, bezprawie, które nazywało się prawem stanu wojennego, łamanie sumień, gorycz emigracji.

Trud i swoiste piękno trwania, oporu, konspiracji, podziemnej walki, nie kłaniania się okolicznościom. „ Jeden drugiego brzemiona noście (Ga 6,20) – jakże bogatą treścią wypełniane było to zalecenie świętego Pawła Apostoła..

Zapłonęła świeca Solidarności w papieskim oknie. Ludzie dobrej woli w różnych krajach organizowali pomoc dla Polski.

Jak wielkie zdumienie i zdziwienie budziła pokojowa droga „Solidarności”, wobec agresji zła i siły. Droga wywiedziona z ewangelicznych źródeł.

To jej wyrazem stała się Pokojowa Nagroda Nobla dla Lecha Wałęsy. „Nagroda dla solidarności, dla ludzi i dla sprawy o którą walczyliśmy w duchu braterstwa i sprawiedliwości” – to słowa jej Laureata.

Jan Paweł II, gdy przybył do nas w 1987 roku, mówił za was, ludzie „Solidarności”, wtedy, w Gdyni. „ W imię przyszłości człowieka i ludzkości trzeba było wypowiedzieć to słowo „solidarność”. Dziś płynie ono szeroką fala poprzez świat, który rozumie, że nie możemy żyć wedle zasady „wszyscy przeciw wszystkim”, ale tylko wedle zasady „wszyscy dla wszystkich” (Gdynia, 11 czerwca, 1987). Także to, ze słowo „solidarność. „zostało wypowiedziane tutaj w nowy sposób i w nowym kontekście i świat nie może o tym zapomnieć”.

Przetoczyła się fala strajków w 1988. Zbliżał się czas przełomu.

Dziękujemy za ludzi tamtego czasu, ludzi solidarnościowego podziemia, także za tych, co wypełniali świątynie podczas Mszy świętych w tylu miejscach ojczyzny..

Dziękujemy za kapelanów „Solidarności”, za błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę, za tych dwóch mocnych duchem kałanów z Pomorza Gdańskiego: Księdza Hilarego Jastaka i Księdza Henryka Jankowskiego, za ten liczny kapelański zaciąg. Wydobywa ich postaci i ukazuje ich szlachetną postawę pan Mateusz Wyrwich w kolejnych tomach książki „Kapelani Solidarności”. Wystarczy tych biografii ich na kilka następnych tomów.

Przyszedł czas wolności. Także dla krajów, które czerpały z dziedzictwa Solidarności. Runął berliński mur – symbol zniewolenia tej części Europy.

Ojczyznę wolną, pobłogosław Panie... – niósł się śpiew ze świątyń ojczyzny.

IV. Pan da siłę swojemu ludowi

Umiłowani!

Coście zrobili z waszą wolnością? Budujecie dom czy wieże Babel. Pomieszały się wam języki? – niewiele lat po odzyskaniu wolności pytał ten, którego określaliśmy ojcem polskiej wolności: Jan Pawel II. „Wolność jest trudna, trzeba się jej uczyć, trzeba się uczyć być prawdziwie wolnym” – przypominał. Wolność ma sens jeśli idzie w parze ze sprawiedliwością.: „Co uczyniliście jednemu z braci moicj najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40)

Już dwadzieścia lat trwa droga Solidarności w wolnej Polsce. W nowym kontekście czasów i systemowych realiów. Droga niezwykłego związku zawodowego, niosącego wiano wspaniałego dziedzictwa swej drogi przez lata osiemdziesiąte.

Ktoś przepraszał za Solidarność?
Ktoś apelował, aby sztandar Solidarności wyprowadzić, zamknąć w muzealnej gablocie?
Ktoś mówił, że skończył się jej czas, jej misja, jej historyczna rola?
Padły oskarżenia, że przeszkadza na drodze systemowych przemian.
Nie czas tu na dokładną wiwisekcje tych ataków, tych ocen.
Trzeba przecież zapytać: Czy skończył się czas budowania wolności, czy ojczyna stała się domem sprawiedliwości? Czy mówimy językiem zgody?
Czy skończył się czas, kiedy nie trzeba ujmować się za krzywdą człowieka prostego?
Kto płaci największe koszty przemian?

Kto stał się masą upadłościową zbywaną obietnicami bez pokrycia? Właśnie ci, co nad Stocznię Gdańską podnieśli przed trzydziestu laty sztandar „Solidarności”, Właśnie stoczniowcy Wybrzeża, których zakłady giną, a oni zostają w poczuciu krzywdy, a czasem upokorzenia

Nie skończyła się misja Solidarności w chwili odzyskania wolności. Bo nie ma wolności bez sprawiedliwości, tak jak nie ma sprawiedliwości bez wolności. Nie ma też wolności i sprawiedliwości bez solidarności.

Postawiliście przed sobą zadanie, ważkie i potrzebne, aby teraz, w kontekście tej rocznicy, przyjrzeć się w jaki sposób zostało zrealizowane przesłanie Sierpnia 1980 roku, postulaty zapisane w historycznym protokole porozumień sierpniowych. Okazuje się przecież, że to przesłanie wciąż aktualne, w wielu punktach do końca nie zrealizowane. Domagające się dopełnienia, wyrównania zaniechań.

W ojczyźnie dostrzega się narastający kryzys rodziny. A rodzina to przecież podstawa bytu Narodu i jego przyszłości. Ojczyzna to rodzina rodzin. Rodzina to przestrzeń, która kształtuje, wychowuje, przekazuje, tworzy wspólnotę miłości i odpowiedzialności. A tymczasem znaczenie polityki rodzinnej jest w Polsce marginalizowane. Jak to się ma do trzech spośród 21 postulatów dotyczących poprawienia życia w rodzinie? Problem ten stanowi przecież także wielka troskę Kościoła.

To jeden z problemów, tych nierozwiązanych, tych które nagłaśniacie, o których przypominacie, a projekty stosownych rozwiązań przedkładacie – związkowcy Solidarności. Stanowicie wciąż wielką siłę, legalną strukturę państwa. Nie ustawajcie w waszej słusznej drodze. Idźcie dalej drogami Polski XXI wieku. Ze swoją wrażliwością społeczną, ze swoim rozeznaniem potrzeb polskiej pracy. Bo Solidarność jest ciągle Polsce potrzebna. Bo Solidarność jest trwałym elementem polskiego życia. Bo lemiesz Solidarności nie zardzewiał.

I pamiętajcie drodzy przyjaciele o słowach Chrystusa: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie, a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12, 48). A dano wam wiele. Wiano wspaniałego dziedzictwa Solidarności, wiano tamtego sierpniowego porywu, wiano tego olbrzymiego wysiłku, cierpienia, pokojowego bojowania – wielkie wiano polskiej nadziei, że przyjdzie Polska, ta w Imię Pana, ta w imię najpiękniejszych ideałów i pragnień.

Umiłowani!

Wznoszą się ku niebu trzy gdańskie krzyże. Krzyże pamięci. O naszych braciach – ofiarach Grudnia 1970. Tych co zginęli „za chleb i wolność i za nową Polskę”. To o ich ofiarę wsparł się ruch Solidarności.

16 grudnia 1980 roku, niespełna cztery miesiące po zakończeniu strajku, po podpisaniu porozumienia z władzami, stanęły te strzeliste, monumentalne krzyże. W grudniowy wieczór święcił je i błogosławił Kardynał Franciszek Macharski.
Pan da siłę swojemu ludowi. Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju (Ps 29,11) – słowa Psalmu na cokole zapowiadały godzinę zwycięstwa, godzinę wolności – zwieńczenie i dopełnienie grudniowej ofiary krwi.

Trwają już tyle lat w scenerii Gdańska! Przypominają tym, co pod nie przychodzą, o tamtej ofierze sprzed czterdziestu lat, to także dzięki niej możemy żyć w wolnej ojczyźnie.

Umiłowani!

Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Dom ojczyzny. Nasz polski dom. Niech się staje domem wolności i sprawiedliwości, dobra, szacunku, godności, wierności Chrystusowi i Jego Ewangelii. Zabiegajcie o to, Bracia i Siostry, dziedzice wspaniałego wiana Solidarności. To wasze wielkie zadanie, to wasza wielka powinność, to wasz wielki obowiązek wobec wspaniałego dziedzictwa Sierpnia 1980, wobec tamtych ludzi, którzy rozniecili płomień solidarności. Niech waszą drogę wspomaga Zwierciadło sprawiedliwości i Stolica mądrości – Matka naszego Pana i Królowa polskich serc.

„A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy” (Kol 3,15). Amen.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Głódź: nie skończyła się misja Solidarności
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.