Prymas Polski w Święto Dziękczynienia o rodzinie

Prymas Polski w Święto Dziękczynienia o rodzinie
(fot. PAP/Jacek Turczyk)
KAI / mh

"Trudno zaprzeczyć, że dla niektórych osób rodzina zdaje się nie przystawać do współczesnej kultury i dlatego coraz częściej próbuje się ją zepchnąć na margines społeczeństwa.

Odbiera się jej własne miejsce" - mówił abp Wojciech Polak podczas VIII Święta Dziękczynienia w Warszawie. Po homilii kard. Kazimierz Nycz odczytał Akt Zwierzenia i Dziękczynienia Bożej Opatrzności polskich rodzin, młodzieży oraz całej Ojczyzny.

Prymas Polski wygłosił homilię podczas Mszy św. sprawowanej w południe przed świątynią Opatrzności Bożej. Eucharystia sprawowana pod przewodnictwem metropolity gnieźnieńskiego (obchodzącego tego dnia pierwszą rocznicę arcybiskupiej i prymasowskiej posługi) stanowiła centralny punkt obchodów VIII Święta Dziękczynienia przebiegającego w tym roku pod hasłem "Maryjo, Królowo Rodzin - zawierzamy i dziękujemy". I właśnie rodzinom w dużej części poświęcił swoje słowo Prymas Polski, wskazując, że w Matce Bożej możemy odkrywać "przekonujące piękno, do jakiego zaproszone są chrześcijańskie rodziny".

A w prostotę tego piękna - tłumaczył abp Wojciech Polak - wpisują się najpierw wszystko to, co najbardziej oczywiste, choć może dziś już nieoczywiste.

DEON.PL POLECA

"Kiedy w jakieś rodzinie nie jesteśmy natrętni i prosimy o pozwolenie, kiedy w jakiejś rodzinie nie jesteśmy egoistyczni i uczymy się mówić dziękuję i kiedy w jakiejś rodzinie ktoś zdaje sobie sprawę, że uczynił coś złego i umie prosić o przebaczenie, to w takiej rodzinie jest pokój i radość. Pamiętajmy te trzy słowa, by żyć w rodzinie w pokoju i radości" - przypomniał za papieżem Franciszkiem Prymas.

Przekonujące piękno chrześcijańskiej rodziny - tłumaczył dalej - to także piękno życia otwartego na życie i chroniącego życie, to piękno wspólnego małżeńskiego życia, opartego na miłości i wierności mężczyzny i kobiety, zdolnych do całkowitego i wyłącznego daru z siebie samych - jeden dla drugiej, jedna dla drugiego.

"Nie pozwólmy, aby ta rzeczywistość została zawłaszczona czy też - mówię za papieżem Franciszkiem - ideologicznie skolonizowana, również poprzez ustawodawcze próby zrównujące małżeństwo i rodzinę z takimi formami wspólnego życia, które nimi przecież nie są" - apelował Prymas Polski.

Jak zauważył, trudno dziś zaprzeczyć, że dla niektórych osób rodzina zdaje się nie przystawać do współczesnej kultury i dlatego coraz częściej próbuje się ją zepchnąć na margines społeczeństwa.

"Odbiera się jej własne miejsce - stwierdził hierarcha dodając, że "czasem ciężko oprzeć się wrażeniu, że życie publiczne i ekonomia idą jakby swoim własnym rytmem, podczas gdy więzy rodzinne przywołuje się co najwyżej jako sentymentalne wspomnienie".

"Niewielu decyduje się dzisiaj na głośne mówienie o trwałości, nierozerwalności i wierności w małżeństwie, a coraz więcej mówi się, że to nie jest możliwe" - stwierdził Prymas Polski.

"Wobec Królowej Rodzin dziękujemy więc za rodzinę, która nie jest wyłącznie niedościgłym ideałem, ale pomimo całej swej kruchości pozostaje jednym z największych skarbów ludzkości" - kontynuował. - "Dziękujemy za rodzinę, która jest skarbem przez swoją zdolność budowania trwałych więzi społecznych. Bez niej nie można liczyć na zaufanie, wychowanie i oddanie siebie do końca. To ona jest szkołą i gwarancją dobra wspólnego - czyli dobra każdej ludzkiej osoby, każdej kobiety i każdego mężczyzny, bez wyjątku. Gdy wszystko wokół zawodzi, ona jest dowodem na to, że sens życia polega na obietnicy, do której trzeba powracać i którą, zawierzając Bogu, można wypełnić".

Prymas przyznał również, że największą tragedią małżeństw i rodzin nie są problemy, które napotykają. One przecież były, są i będą. "Prawdziwy dramat - mówił abp Polak - zaczyna się wtedy, gdy we wspólnocie Kościoła i w Kościołach domowych gubimy z oczu Chrystusa i to, do czego On sam nas zaprasza".

Przy ołtarzu usytuowanym przed świątynią Opatrzności Bożej zgromadził się cały Episkopat z wiceprzewodniczącym abp. Markiem Jędraszewskim z Łodzi oraz metropolitą warszawskim kard. Kazimierzem Nyczem, który witał i dziękował uczestnikom uroczystości. Obecni byli liczni duchowni, osoby konsekrowane, przedstawiciele władz z prezydentem elektem Andrzejem Dudą, członkowie ruchów i organizacji kościelnych, poczty sztandarowe, przedstawiciele miast papieskich i różnych regionów Polski w strojach ludowych, a także żołnierze, harcerze, młodzież i dzieci.

Wspólna modlitwa była szczególna dla przybyłych rodzin - wyjątkowych bohaterów i adresatów tegorocznego święta, któremu towarzyszy hasło "Maryjo, Królowo Rodzin - zawierzamy i dziękujemy". Wiele z nich uczestniczyło w porannej procesji, która wyruszyła z Placu Piłsudskiego i przeszła ulicami Warszawy niosąc kopię cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wizerunek zakończył dziś peregrynację po archidiecezji warszawskiej i zostały przekazany diecezji płockiej.

Po homilii kard. Kazimierz Nycz odczytał Akt Zwierzenia i Dziękczynienia Bożej Opatrzności polskich rodzin, młodzieży oraz całej Ojczyzny.

W darach ołtarza niesiono m.in. miedzianą pozłacaną kulę, pozłacany znak Akcji Katolickiej oraz kilka tysięcy intencji. Na koniec kard. Nycz zawierzył archidiecezję warszawską Matce Bożej.

Oprawę liturgii Mszy św. zapewnił chór Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego. We Mszy św. uczestniczyła również Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego oraz Orkiestra Reprezentacyjna im. gen. Józefa Wybickiego.

Na zakończenie Mszy św., podczas której zakończyła się także peregrynacja kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po archidiecezji warszawskiej, kard. Nycz przyznał, że wielkim pragnieniem jego poprzednika, kard. Józefa Glempa, było to, aby ten obraz pozostał na stałe w Świątyni Opatrzności Bożej. Być może na zakończenie drugiej peregrynacji obrazu po polskich diecezjach (pozostały jeszcze dwie), obraz trafi do świątyni na Wilanowie. Jeśli ten zamiar dojdzie do skutku, kopia cudownego wizerunku Mari zostanie umieszczona w kaplicy dedykowanej właśnie Matce Bożej Częstochowskiej. Metropolita warszawski wyraził nadzieję, że polski episkopat i wszyscy wierni - poprzez modlitwę, pomogą mu ten zamiar zrealizować.

Jak co roku po Mszy św., można było zapoznać się z postępami prac przy budowie Świątyni Opatrzności Bożej. Dla dzieci przygotowano atrakcyjny program edukacyjno-kulturalny, z grami i animacjami realizowanymi przy współpracy m.in. z TVP, Polskim Radiem, Wojskiem Polskim, ZHR, Instytutem Papieża Jana Pawła II. O godz. 15.00 tradycyjnie do nieba wypuszczone zostaną baloniki "Dziękuję". Do wieczora trwać będą koncerty w ramach pierwszego festiwalu muzyki chrześcijańskiej "Moc Dobra".

Święto Dziękczynienia zostało ustanowione w 2008 roku przez abp. Kazimierza Nycza i obchodzone jest w pierwsza niedzielę czerwca. Odwołuje się bezpośrednio do historycznych tradycji, jest bowiem kontynuacją inicjatyw podjętych jeszcze w czasach Sejmu Czteroletniego (1792). W czasie obrad sejmu postanowiono złożyć Bogu specjalny dar wotywny w podzięce za możliwość uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Darem tym miało być powstanie Świątyni Najwyższej Opatrzności. Ówczesnego planu nie zrealizowano z powodu rozbiorów.

Publikujemy tekst homilii Prymasa Polski:

Przeżywając dziś VIII Święto Dziękczynienia, tutaj, razem, przed piękniejącą Świątynią Opatrzności Bożej, wobec pielgrzymującego Cudownego Obrazu Jasnogórskiego, przyzywamy wstawiennictwa Maryi, Królowej Rodzin - Jej dziękując za ten dar matczynej obecności pośród nas i zawierzając siebie samych, nasze rodziny, nasz Kościół święty i Ojczyznę. W jednym ze swoich kazań św. Jan Paweł II, jeszcze jako arcybiskup metropolita krakowski, mówiąc o jasnogórskiej ikonie Czarnej Madonny podkreślał, że ten wizerunek stał się nam - od stuleci - szczególnym znakiem nadziei. Dlatego też w nim nie tylko czcimy Maryję, ale w nim pokładamy szczególne zawierzenie. A dalej wyjaśniając na czym polega to zawierzenie - a wypowiadał te słowa w szczególnym kontekście peregrynacji kopii jasnogórskiego obrazu po Polsce i konkretnych trudności stwarzanych przez ówczesne władze komunistyczne - dodawał: zwyciężyła żywa wiara ludu Bożego i okazała się właściwa tej wiary treść. Okazało się, że wiara szuka swojego właściwego przedmiotu kultu w Osobie. Jeżeli czci obraz, to jest to tylko "cultus relativus"; a nade wszystko czci Osobę, z Osobą się spotyka, z Osobą Maryi obcuje. I my, dziś, tutaj zgromadzeni, spotykamy się z Maryją spoglądającą na nas z cudownego, jasnogórskiego wizerunku. To spojrzenie pomaga nam jak najgłębiej przeżyć spotkanie z Jej Synem, Jezusem Chrystusem, który w Eucharystii karmi nas swoim Słowem i Ciałem.

A słowo dzisiejszej Ewangelii zarówno nas przestrzega, jak i wlewa w nasze serca nadzieję i otuchę. Ostrzeżenie dotyczy naszego sposobu postrzegania Jezusa i tego wszystkiego, co On, Syn Boży, nam głosi. Ukazuje, że może zrodzić się w nas niekiedy pokusa, aby ocenzurować to, co On do nas mówi, czego od nas się domaga, przed czym nas stawia, o co nas prosi i czego od nas oczekuje. Skłonni wówczas jesteśmy dołączyć się do chóru Jego bliskich, którzy - jak mówi nam dziś Ewangelia - widząc, że jest tak zajęty, że tłum wokół Niego znów się zbiera, że nie ma nawet czasu, by się posilić - wybrali się, żeby Go powstrzymać. U nas się tak nie myśli. U nas się czegoś takiego nie mówi. U nas tak się nie postępuje - słychać rozchodzące się głosy. I chociaż w tej scenie jeszcze jakimś motywem jest troska o Jezusa i Jego uczniów, to już za chwilę, w wersji bardziej zdecydowanej, prezentowanej przez jerozolimskich uczonych w Piśmie, sprzeciw przybierze rozmiary otwartego buntu. Z jednej strony dotknie bardzo wrażliwej nuty i przybierze postać pytania z podtekstem: skąd to wszystko pochodzi, z drugiej obnaży serce całkowicie zamknięte na Jezusa i Jego słowo. Z jednej więc strony wyrazi się wprost w demonizowaniu tego i tych, co w imię Boże starają się poruszyć ludzkie serca, z drugiej, natomiast, odsłoni konkretną postawę tych, którzy mimo jasnej wiedzy wewnętrznej nie godzą się przyjąć nowiny Bożej. I jedna, i druga postawa ucina dialog. Pozostaje Chrystusowa przestroga. Ale ponad wszystkim góruje jednak - jak słyszymy - cierpliwość Boga. To naprawdę fascynujące, że On, nawet w tak dramatycznej sytuacji, nie zrywa nici porozumienia. Próbuje więc tłumaczyć brak logiki w pozornie poprawnym rozumowaniu: jak może szatan wyrzucać szatana. Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Przyznajmy, że to ma sens. Warto przynajmniej ten argument rozważyć. Warto może się nad tym zastanowić. Warto więc w to, co Jezus mówi, się wsłuchać. Warto przynajmniej spróbować to usłyszeć.

Drodzy Siostry i Bracia! Jest jeszcze w tej dzisiejszej Ewangelii światełko nadziei. Zaczyna się ono przebijać w obecności Matki Jezusa. Pojawia się bowiem właśnie wtedy, gdy Ona i bracia na dworze pytają się o Niego. Nadzieja ma zawsze w tle Matkę. Tak będzie przecież i w Kanie Galilejskiej, i pod krzyżem, i tak też będzie w Wieczerniku, gdzie na modlitwie, razem z uczniami, i Ona oczekiwać będzie na dar Ducha Świętego. Dlatego nie odczytujemy i nie możemy nigdy odczytywać odpowiedzi Jezusa jako zaprzeczenia tego, kim jest i co czyni Jego Matka. Gdy bowiem mówi: oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten mi jest bratem, siostrą i matką, intuicyjnie już na Nią wskazuje. Przecież o tej kobiecie trzeba powiedzieć, że owszem, dorastając i dojrzewając do pełni boskiej tajemnicy swego Syna - jak to trafnie ujął papież Benedykt XVI - była kobietą wiary, to znaczy Jej myśli pozostawały zawsze w syntonii z myślami Bożymi, a Jej wola szła w parze z wolą Boga. Wiara i nadzieja mają więc w tle Matkę, a wraz z Nią wszystkich, którzy pełnią wolę Bożą. Nie łączą ich bowiem wspólne interesy czy dobre samopoczucie, ale właśnie umiłowanie woli Bożej. I łączy konieczność, łączy trud odczytywania tego, co jest wolą Boga i wiara, że Pan sam daje łaskę, aby dobrze odczytać i ostatecznie się nie pomylić, i aby to, co się odkryje, odważnie podjąć i wypełnić, aby po prostu tym żyć, ażeby - jak pisał Koryntianom Apostoł Paweł - w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.

Z dzisiejszej Ewangelii płynie więc dla nas przestroga i nadzieja. A my, dziś zgromadzeni wokół Matki, przy tej ostatniej stacji w archidiecezji warszawskiej pielgrzymującego Obrazu Jasnogórskiego, przy Królowej Rodzin, dopowiadamy jeszcze, że w Dobrą Nowinę wpisane jest również nasze dziękczynienie i zawierzenie. Dziękujemy więc Jezusowi za Jego Matkę, Maryję. Dziękujemy za każdy etap Jej pielgrzymowania. Dziękujemy, bo w Niej, Królowej Rodzin możemy odkrywać przekonujące piękno, do jakiego są zaproszone nasze chrześcijańskie rodziny. Zaproszone są z całą prostotą a zarazem ze wszystkimi ważnymi wyzwaniami, przed jakimi dziś stają. W prostotę tego piękna wpisują się najpierw te najbardziej oczywiste, a może już dziś właśnie nieoczywiste, postawy. Dlatego mając przed oczyma Świętą Rodzinę z Nazaretu, tak o nich mówił papież Franciszek: kiedy w jakieś rodzinie nie jesteśmy natrętni i prosimy o pozwolenie, kiedy w jakiejś rodzinie nie jesteśmy egoistyczni i uczymy się mówić "dziękuję" i kiedy w jakiejś rodzinie ktoś zdaje sobie sprawę, że uczynił coś złego i umie prosić o przebaczenie, to w takiej rodzinie jest pokój i radość. Pamiętajmy te trzy słowa, by żyć w rodzinie w pokoju i radości. Przekonujące piękno chrześcijańskiej rodziny, to piękno życia otwartego na życie i chroniącego życie, bo przecież - jak przypomniał nam papież Franciszek - obrona rodzącego się życia jest ściśle związana z obroną jakiegokolwiek prawa człowieka. Zakłada bowiem przekonanie, że każda istota ludzka jest zawsze święta i nienaruszalna w jakiejkolwiek sytuacji i w każdej fazie swego rozwoju. Przekonujące piękno chrześcijańskiej rodziny to piękno wspólnego małżeńskiego życia, opartego na miłości i wierności mężczyzny i kobiety, zdolnych do całkowitego i wyłącznego daru z siebie samych - jeden dla drugiej, jedna dla drugiego. Nie pozwólmy, aby ta rzeczywistość została zawłaszczona czy też - mówię za papieżem Franciszkiem - ideologicznie skolonizowana, również poprzez ustawodawcze próby zrównujące małżeństwo i rodzinę z formami, z takimi sposobami wspólnego życia, które nimi przecież nie są.

Umiłowani! Wobec Królowej Rodzin pragniemy dziś w modlitwie dziękować za rodziny i Jej zawierzyć nasze ogniska domowe. Owszem, trudno zaprzeczyć, że dla niektórych osób rodzina zdaje się nie przystawać do współczesnej kultury i dlatego coraz częściej próbuje się ją zepchnąć na margines społeczeństwa. Odbiera się jej własne miejsce. Czasem ciężko oprzeć się wrażeniu, że życie publiczne i ekonomia idą jakby swoim własnym rytmem, podczas gdy więzy rodzinne przywołuje się co najwyżej jako sentymentalne wspomnienie. Niewielu decyduje się dzisiaj na głośne mówienie o trwałości, nierozerwalności i wierności w małżeństwie, a coraz więcej się mówi, że to nie jest możliwe. Wobec Królowej Rodzin dziękujemy więc za rodzinę, która nie jest wyłącznie niedościgłym ideałem, ale pomimo całej swej kruchości pozostaje jednym z największych skarbów ludzkości. To w niej przecież na wyciągnięcie ręki spotykamy człowieka, który nie jest sam. Jako dziecko, rodzeństwo, małżonek i rodzic, bez żadnej zasługi, przychodzi na świat z miłości i do niej dorasta. Jest w stanie na nią odpowiedzieć i wziąć za nią odpowiedzialność. Wyraża ją w swojej cielesności, aż do przekazania życia. Dziękujemy za rodzinę, która jest skarbem przez swoją zdolność budowania trwałych więzi społecznych. Bez niej nie można liczyć na zaufanie, wychowanie i oddanie siebie do końca. To ona jest szkołą i gwarancją dobra wspólnego - czyli dobra każdej ludzkiej osoby, każdej kobiety i każdego mężczyzny, bez wyjątku. Gdy wszystko wokół zawodzi, ona jest dowodem na to, że sens życia polega na obietnicy, do której trzeba powracać i którą, zawierzając Bogu, można wypełnić.

W drodze powrotnej z ubiegłorocznej pielgrzymki do Ziemi Świętej, papież Franciszek w jednym zdaniu zawarł istotę duszpasterskiej troski o rodzinę. Zapytał wówczas: co wnosi Chrystus do rodziny? Największą tragedią małżeństw i rodzin nie są bowiem problemy, które napotykają. One były, są i będą. Prawdziwy dramat zaczyna się wtedy, gdy we wspólnocie Kościoła i w Kościołach domowych gubimy z oczu Chrystusa i to, do czego On sam nas zaprasza. Może właśnie dlatego w dzisiejszej Ewangelii właśnie Jezus i nas przestrzega, abyśmy nie ulegali pokusie budowania naszego życia bez Niego. Przestrzegając zaś przypomina i daje nadzieję, że kto pełni wolę Bożą, ten Mu jest bratem, siostrą i matką. Za św. Janem Pawłem II, Papieżem Rodziny, wołamy: Boże, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo w niebie i na ziemi, Ojcze, który jesteś Miłością i Życiem, spraw, aby każda ludzka rodzina przez Twojego Syna, Jezusa Chrystusa, narodzonego z Niewiasty przez Ducha Świętego, stawała się prawdziwym przybytkiem życia i miłości dla coraz to nowych pokoleń. Spraw, aby Twoja łaska kierowała myśli i uczynki małżonków ku dobru ich własnych rodzin i wszystkich rodzin na świecie. Spraw, aby młode pokolenie znajdowało w rodzinach mocne oparcie dla swego człowieczeństwa i jego rozwoju w prawdzie i miłości. Spraw, aby miłość umacniana łaską Sakramentu Małżeństwa okazywała się mocniejsza od wszelkich słabości i kryzysów, przez jakie nieraz przechodzą nasze rodziny. Spraw wreszcie - błagamy Cię o to za pośrednictwem Maryi, Królowej Rodzin - ażeby Kościół w naszej Ojczyźnie i wśród wszystkich narodów ziemi mógł owocnie spełniać swe posłannictwo w rodzinach i poprzez rodziny. Ty, który jesteś Życiem, Prawdą i Miłością w jedności Syna i Ducha Świętego. Amen.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prymas Polski w Święto Dziękczynienia o rodzinie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.