Wadowice miastem papieskim od 1979 roku

Wadowice miastem papieskim od 1979 roku
(fot. Szymak / flickr.com / CC BY 2.0)
KAI / mh

Milion turystów - w tym pielgrzymi z 90 krajów świata odwiedzający miejsca związane z dzieciństwem Karola Wojtyły - przyjeżdża do Wadowic każdego roku. Zainteresowanie rodzinnym miastem papieża nie słabnie, tak kult błogosławionego Jana Pawła II, którego kanonizację miejscowi "przepowiadają" na jesień. Tymczasem 18 maja przypada 93. rocznica urodzin Karola Wojtyły.

"Wadowice. Tu wszystko się zaczęło"

- ten cytat z Jana Pawła II z jego wizyty w 1999 roku wita przyjezdnych na banerze jeszcze przed miastem rodzinnym błogosławionego papieża. "I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, studia się zaczęły i teatr się zaczął. I kapłaństwo się zaczęło" - wspominał wówczas Ojciec Święty, przemawiając na rynku z pomostu wybudowanego między kościołem, gdzie został ochrzczony a domem, w którym się urodził i spędził dzieciństwo. "A dom był tutaj, za moimi plecami, przy ulicy Kościelnej. A kiedy patrzyłem przez okno, widziałem na murze zegar słoneczny i napis: Czas ucieka, wieczność czeka".

Zegar i napis widnieją do dziś na bocznej ścianie kościoła Ofiarowania Najświętszej Marii Panny. Od domu, w którym urodził się Karol Wojtyła, dzieli go wąska uliczka. W latach 1919-1938 Wojtyłowie zajmowali na piętrze dwa pokoje z kuchnią, tam też od 1984 do 2010 roku czynne było muzeum, gdzie można było oglądać wystawę poświęconą dzieciństwu papieża. Potem rozpoczęto gruntowny remont, po którym budynek od piwnicy po poddasze (w sumie cztery kondygnacje - tysiąc metrów kwadratowych) zostanie przekształcony w muzeum multimedialne. Z zewnątrz dom zyskał ciepłą, brzoskwiniową barwę. - Liczymy na to, że muzeum uda się otworzyć jesienią tego roku - mówi Michał Jakubczyk, wicedyrektor placówki. Oprócz mieszkania Wojtyłów z replikami sprzętów domowych i zachowanymi pamiątkami, dostępne będą sale upamiętniające pontyfikat papieża oraz dziedziniec.

DEON.PL POLECA

Na czas remontu wystawa została przeniesiona do Domu Katolickiego, po sąsiedzku, po drugiej stronie kościoła. Ekspozycję zainstalowano w sali, gdzie swoją siedzibę przed wojną miał parafialny zespół teatralny. Znajduje się tam makieta i plan mieszkania Wojtyłów, sprzęty domowe - najczęściej repliki bądź przedmioty z tamtego okresu (nie te same, lecz "takie jak tamte"), obrazek-pamiątka z I Komunii św. Karola Wojtyły, kołyska, szkaplerz (rzeczywiście należący do papieża), serwetki wyszywane przez Emilię Wojtyłową, ręcznik z wyhaftowanym imieniem "Lolek" (najprawdopodobniej używany przez niego w ochronce sióstr nazaretanek), fotografie, ale także przedmioty, których Karol Wojtyła używał już jako ksiądz, biskup, kardynał i papież. Na dawnej scenie ustawiono makietę, dającą wyobrażenie jak mogło wyglądać przedstawienie z udziałem młodego Karola.

Wiele przedmiotów zebrano dzięki życzliwości kard. Stanisława Dziwisza, np. świecę, którą Jan Paweł II zapalił w swoim apartamencie watykańskim w nocy jubileuszowej 2000 roku. - Takich prezentów mamy wiele i liczymy na więcej - mówi Jakubczyk. Zapowiada, że w nowym muzeum na zwiedzających czekać będą niespodzianki. - Będziemy wystawiali rzeczy, o których świat nie wie, że istnieją - zapewnia. Koszt trzyletniego remontu i organizacji muzeum to ok. 35 mln zł.

Już teraz co roku odwiedza je kilkaset tysięcy pielgrzymów i turystów. Najwięcej było ich w 2005 r., po śmierci papieża - 440 tys. - obecnie średnia to ok. 200 tys. zwiedzających. Jedna piąta wizytujących to goście z zagranicy. Zaglądają tu mieszkańcy 90 krajów świata - najliczniej Włosi, Hiszpanie, Słowacy, Francuzi, Węgrzy, Amerykanie i Niemcy, ale przyjeżdżają też Brazylijczycy, Filipińczycy, Australijczycy a nawet Kubańczycy. Największą frekwencją muzeum cieszy się w maju. Rzecznik Urzędu Miejskiego, Stanisław Kotarba ma nadzieję, że Dom Rodzinny Karola Wojtyły zostanie otwarty dla zwiedzających w październiku, kiedy to - jak spekulują wadowiczanie - nastąpi kanonizacja Jana Pawła II.

Pocałuj papieża w rękę

Mały Karol Wojtyła do kościoła miał dosłownie kilka kroków. Tu został ochrzczony, ta sama chrzcielnica stoi w świątyni do dziś, w lewej nawie. Wokół niej na ścianach wisi kopia strony księgi parafialnej, gdzie został odnotowany fakt przyjęcia go do grona chrześcijan oraz niewielki obraz przedstawiający matkę, Emilię Wojtyłową z małym Lolkiem na kolanach.

Trudno mówić o szukaniu śladów Jana Pawła II w tym kościele. Papieskie elementy wyeksponowane są już od progu. W kruchcie całą ścianę zajmuje fotografia Ojca Świętego koronującego obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 1999 r. Kierując się w lewo od wejścia natrafia się na kaplicę z tym obrazem, gdzie od 2001 trwa wieczysta adoracja. W kaplicy na bocznej ścianie również widnieje zdjęcie papieża oraz napis: "Was wszystkich proszę, abyście przed wizerunkiem tej Matki otaczali mnie nieustanną modlitwą".

Po prawej stronie od wejścia usytuowano kaplicę bł. Jana Pawła II. Nad ołtarzem wisi portret papieża, na ołtarzu umieszczono relikwie jego krwi, z boku stoi drewniana figura przedstawiająca Ojca Świętego siedzącego na fotelu. Figura, którą wykonał artysta ludowy, stała wcześniej na środku kościoła. Na tyle długo, że narodził się nowy zwyczaj: podchodzili do niej wierni i całowali papieża w rękę. Po utworzeniu kaplicy bł. Jana Pawła II w 2006 r., za sugestią bp. Jana Szkodonia, figura została przeniesiona właśnie tam. - Choć stoi w kącie i dostęp do niej jest teraz trudniejszy, ludzie nadal podchodzą, by pocałować jego dłoń - mówi ks. infułat Jakub Gil, wieloletni proboszcz a obecnie rezydent parafii. - Dziadkowie przyprowadzają wnuki i mówią "pocałuj papieża w rękę". Ma teraz ręce takie wycałowane.

Ks. Gil sam jest dla wielu żywą pamiątką po Ojcu Świętym. To jego z imienia wymienił Jan Paweł II na wadowickim rynku w 1999 roku, to do niego dzwonił z Watykanu z okazji imienin: "Jak się masz, życzę ci, żebyś był wierny kapłaństwu, Chrystusowi. Pamiętam o tobie w modlitwie". - Myślałem, że jestem szczególnie wyróżniony, że papież bardzo mnie kocha, cieszyłem się, że jestem mu tak bliski, ale potem odkryłem, że takich bliskich i kochanych jak ja, było więcej - mówi z uśmiechem. - Na początku odczuwałem zazdrość o tych innych, ale szybko zrozumiałem, że na tym polegała wielkość Jana Pawła II, on kochał ludzi i był im bliski. Dlatego chcę i staram się, żeby jak najwięcej ludzi poczuło bliskość z papieżem.

Jako mieszkaniec plebanii, która sąsiaduje z kościołem, ale i z Domem Katolickim, gdzie jest wystawa, ks. Gil ma okazję obserwować codziennie jak dużo osób poszukuje tej bliskości. - Stale kręcą się tu ludzie, kościół jest po drodze każdemu, nie tylko turystom i pielgrzymom, ale i mieszkańcom, którzy zaglądają do niego przed pracą, czy po niej. Dawniej więcej było młodzieży, bo blisko był przystanek autobusowy, który został przeniesiony, więc rano widuje się teraz mniej młodych - podsumowuje.

Usytuowanie kościoła powoduje też, że wydarzenia z wadowickiego rynku słychać bardzo dobrze w świątyni, miasto "wlewa" się tu razem z turystami. Poza tym osoba Jana Pawła II przysłania nieco obraz koronowany przez niego. - Boleję trochę, że ludzie przychodzą tu bardziej ze względu na papieża niż cudowny obraz Matki Bożej - przyznaje ks. Gil. Choć trudno nie dostrzec też stałej czci, jaką wadowiczanie otaczają Matkę Bożą Nieustającej Pomocy. Już od wczesnych godzin rannych przy Jej kaplicy zbierają się wierni, w ciągu dnia stale ktoś modli się przed obrazem. Wierni przychodzą też do kaplicy Ukrzyżowania Pana Jezusa z prawej strony głównego ołtarza, gdzie wyeksponowane są relikwie św. Ojca Pio - kanonizowanego przez Jana Pawła II.

"Żeśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze"

Te słowa papieża z 1999 roku rozsławiły ciastko z kremem na całą Polskę. I teraz każdy chce spróbować słynnej "papieskiej kremówki". Problem w tym, że wokół rynku jest wiele cukierni, oferujących charakterystyczne ciastko z kremem, ale cukiernia Karola Hagenhubera, do której Karol Wojtyła poszedł z kolegami po maturze, nie istnieje od 1945 roku. W jej miejscu, przy ul. Zatorskiej, tuż przy rynku, mieści się obecnie bank. Trudno byłoby też dziś odtworzyć przedwojenny smak ciastka robionego na bazie tylko świeżych produktów, bez konserwantów.

Nie brakuje jednak innych miejsc związanych z Karolem Wojtyłą, choć wyglądają inaczej niż osiem dekad temu. Między kościołem a Urzędem Miasta na rynku jest studnia, z której wodę czerpano za czasów dzieciństwa i młodości przyszłego papieża. W samym budynku urzędu mieściła się szkoła powszechna, do której uczęszczał mały Lolek - by zdążyć na lekcje musiał przebiec zaledwie kilkadziesiąt kroków.

Na rynku położono ostatnio nowe płyty granitowe, a na niektórych z nich wyryte są miejsca i daty wszystkich pielgrzymek Jana Pawła II. Za rynkiem, na wprost kościoła, zaczyna się ul. Mickiewicza. Idąc wzdłuż niej dociera się do Liceum im. Marcina Wadowity, dawnego gimnazjum, gdzie uczył się Karol Wojtyła. Droga zajmuje zaledwie kilka minut. Przy liceum skręcić można w ulicę Juliusza Słowackiego, która prowadzi do ul. Karmelickiej i klasztoru karmelitów bosych "na Górce". Nazwa nadana jest nie bez przyczyny - idąc trzeba pokonać wzniesienie. Tu Karol Wojtyła przychodził na nowenny ku czci św. Józefa i Matki Bożej Szkaplerznej. I tu otrzymał swój pierwszy szkaplerz, który nosił do końca życia.

Apostoł szkaplerza

Przekazy o tym wydarzeniu są dwa - że Karol Wojtyła przyjął szkaplerz w dniu swojej I Komunii św. i że otrzymał go jako nastolatek. - Może obie wersje są prawdziwe, bo papież przystępując do Komunii św. po raz pierwszy miał 11 lat - mówi o. Benedykt Belgrau, przeor karmelickiego klasztoru. Szkaplerz, który otrzymał, był sukienny, czyli wykonany z sukna tkanego z wełny. Dowody na to, że nie rozstawał się ze szkaplerzem znaleźć można m.in. na zdjęciach. Jedno z nich - przedwojenne - przedstawia junaków przy budowie drogi, wśród nich Karol Wojtyła, jak inni bez koszuli, przy pracy, wyróżnia się właśnie szkaplerzem. Druga fotografia to zdjęcie papieża na szpitalnym łóżku, po zamachu na jego życie w 1981 roku - spod piżamy wystają ciemne tasiemki szkaplerza.

Materiał z czasem kurczy się i blaknie, dlatego wymienia się go co jakiś czas na nowy, a zużyty spala. W ostatnich latach życia Jana Pawła II, te podniszczone szkaplerze były zachowywane. Jako relikwie trafiły w różne miejsca, m.in. do kościoła św. Józefa na Górce. Karmelici umieścili szkaplerz w złotej rozecie na bocznej ścianie lewej nawy.

Papież wielokrotnie mówił i o tym, że nosi szkaplerz, i o duchowości karmelitańskiej, przyczyniając się do jej propagowania. Karmelici nazywają go wręcz "apostołem szkaplerza", bo dzięki niemu wzrosło zainteresowanie wiernych tą formą pobożności. W sanktuarium na Górce rozprowadzanych jest teraz ok. 500 do 700 szkaplerzy rocznie. Najwięcej osób pytało o niego w 2011 roku, po beatyfikacji papieża. - Od końca XIX wieku mamy tu tradycję Wielkiej Nowenny dziewięciośrodowej przed uroczystością św. Józefa, poczynając od 15 stycznia, i dziewięciodniowej nowenny przed wspomnieniem Matki Bożej Szkaplerznej w lipcu - mówi przeor. - Wiemy, że Karol Wojtyła uczestniczył w każdej z nich jako młody człowiek. Mieszkańcy Wadowic i okolic do dziś tłumnie na nie przyjeżdżają.

Kościół na Górce - dziś sanktuarium - przyciąga też pielgrzymów pragnących zobaczyć pierścień papieski. Obdarowywanie przez papieży sanktuariów św. Józefa pierścieniem, symbolem wierności Oblubieńca Maryi, ma długą tradycję, poszczycić się nim może m.in. sanktuarium w Kaliszu. - Oczywiście to nie jest pierścień Rybaka, bo ten służy papieżom jako pieczęć i jest niszczony z chwilą śmierci właściciela - przypomina o. Benedykt. - Otrzymaliśmy jeden z wielu pierścieni Jana Pawła II, został nam podarowany w 2003 roku, a uroczyste nałożenie miało miejsce w marcu 2004 r. Pierścień jest przymocowany do obrazu w miejscu, gdzie namalowana jest ręka św. Józefa.

Zainteresowanie związane z osobą Jana Pawła II jest tak duże, że karmelici wprowadzili u siebie codzienny dyżur jednego z ojców, który oprowadza grupy zwiedzających po kościele. Dla wiernych, którzy chcą po raz pierwszy przyjąć szkaplerz, sprawowane są krótkie nabożeństwa.

Śladem Karola Wojtyły

Najkrótsza i łatwiejsza, bo z górki, droga z powrotem na rynek wadowicki prowadzi ul. Karmelicką, która przechodzi w Sobieskiego - tędy mógł wracać do domu młody Karol Wojtyła. Między plebanią a urzędem miejskim jest uliczka nosząca obecnie imię Emilii Wojtyły, która prowadzi do ulicy Emilii i Karola Wojtyłów a tą można dotrzeć do ul. Teatralnej, gdzie stał budynek Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" - przyszły papież chodził tam na gimnastykę. Tam także odbywały się przedstawienia teatralne, z udziałem Karola Wojtyły. "Kiedy byliśmy w piątej gimnazjalnej, graliśmy Antygonę Sofoklesa. Ja grałem Hajmona - wspominał Jan Paweł II. - 'O ukochana siostro ma, Ismeno, czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych żadnej na świecie los nam nie oszczędza?' Pamiętam do dziś. Macie teatr amatorski w 'Sokole'? Tamten był świetny".

Obecnie mieści się tu Wadowickie Centrum Kultury i kino "Centrum". Na plakatach na frontonie budynku współczesny repertuar filmowy, ale często są tu również pokazy dokumentów i filmów o Janie Pawle II.
Z ulicy Teatralnej można skręcić w ul. Henryka Sienkiewicza i przejść spacerem do głównej ulicy miasta - Lwowskiej, przy której znajdują się jeszcze dwa sąsiadujące ze sobą punkty na mapie trasy śladami Karola Wojtyły - klasztor sióstr nazaretanek, gdzie Lolek chodził do ochronki i budynek koszar 12. pułku piechoty, przed którym odbywały się uroczystości patriotyczne. O ile klasztor nazaretanek jest kolorowym, zadbanym budynkiem, o tyle koszary sprawiają wrażenie zapomnianych.

Najznamienitszy wadowiczanin

- to tytuł, jaki Rada Miejska nadała Janowi Pawłowi II. Uznano, że tytuł honorowego obywatela w przypadku papieża to za mało. - Wadowice są papieskie od 1979 roku, kiedy Karola Wojtyłę wybrano na następcę św. Piotra - mówi Stanisław Kotarba, rzecznik Urzędu Miasta. W trakcie pontyfikatu, władze miejskie odbyły wiele spotkań z Janem Pawłem II na audiencjach, również prywatnych. Papież wykazywał zainteresowaniem tym, co dzieje się w jego rodzinnym mieście.

Miasto - liczące ponad 19 tys. mieszkańców - dba o pielgrzymów i turystów. Wzdłuż ulic są bezpłatne miejsca parkingowe, powstało też kilka płatnych parkingów, gdzie można zostawić samochód lub autokar - w sumie kilka tysięcy miejsc. Wybudowano obwodnicę, dzięki czemu ciężki ruch tranzytowy omija miasto, wymieniono nawierzchnię dróg w centrum, ale także system kanalizacyjny, który pamiętał XIX wiek i był drewnianą konstrukcją. Powstał też nowy dworzec autobusowy.

I choć Wadowice rocznie odwiedza około miliona osób - nie tylko pielgrzymów, lecz również Ślązaków szukających miejsca na weekendowy odpoczynek - to mieszkańcy miasta nie żyją tylko z turystyki. W gminie zarejestrowanych jest 3600 podmiotów gospodarczych, tu swoją siedzibę mają Skawa, Maspex (produkujący soki Kubuś, Tymbark, makarony Lubella), w samym mieście funkcjonuje 26 banków.

W ubiegłym roku bł. Jan Paweł II został też oficjalnie ogłoszony patronem Wadowic - ten zaszczyt jest jeszcze udziałem Świdnicy. Dlatego 22 października, we wspomnienie błogosławionego papieża, miasto będzie świętować w sposób szczególny, tak jak obchodzi co roku kolejną rocznice urodzin Karola Wojtyły 18 maja. Do miasta przyjeżdża wówczas młodzież ze szkół imienia Jana Pawła II oraz orkiestry strażackie z całego kraju. Po porannych uroczystościach młodzieży, po południu na rynku rozpoczyna się koncert, w którym udział bierze 4 tys. strażaków.

Msza św. sprawowana będzie w tym roku w intencji kanonizacji papieża, na którą w tym mieście czeka się aktywnie, czyli modląc się gorliwie. Zalety tego czekania podkreśla ks. Gil. - Zawsze lubiłem Adwent, bo oczekiwanie jest mobilizujące i ożywiające - mówi. - Cieszę się, że jeszcze czekamy na kanonizację, nieco obawiam się, że po niej "odłożymy" już papieża.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wadowice miastem papieskim od 1979 roku
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.