Samobójcza obrona

Samobójcza obrona
(fot. arch. pryw.)

Nie chodzi o to, że ktoś tam kłamał. Bo nie kłamał. Ale o obronę za wszelką cenę, też za cenę bólu ofiar przestępców w sutannach.

Spektakularne samobójstwo to często krzyk rozpaczy: "Nie daję rady!".  Ale bywa też "samobójstwo" biorące się z obrony za wszelką cenę: "Ani kroku w tył! Nie wolno ustąpić!". Takie postępowanie zgubiło już niejedną armię i rozwaliło wiele małżeństw.

A co z Kościołem? Co z jego wpływem na społeczeństwo? Ewangelia mówi, że bramy piekielne go nie przemogą. Ale czy to znaczy, że sam siebie nie zniszczy? Czy nie może popełnić samobójstwa?

Można odpowiedzieć, że to niemożliwe, że w najgorszym wypadku odrodzi się gdzieś indziej. Ale nas interesuje tu, w naszym społeczeństwie, tu, gdzie będą żyć nasze dzieci i wnuki. I pewnie Kościół przetrwa (jak niektórzy wieszczą) w niewielkich wspólnotach ludzi głęboko uduchowionych. A co z resztą? Czy powinniśmy zrezygnować z wpływu Kościoła na życie społeczne, na kulturę, na wartości, którymi się kierujemy, do których edukujemy? Czy mamy się poddać: "Nie dajemy rady we współczesnym świecie. Schodzimy do podziemia"?

DEON.PL POLECA



Można popełnić takie kulturowe samobójstwo i uciec od współczesnej polemiki, od mierzenia się z wyzwaniami, z którymi borykają się zwykli ludzie. Można zaszyć się w bunkrach pod zakrystiami.

Powrót do wiary przeżywanej osobiście zawsze był drogą odnowy Kościoła. Ale czy wolno uciekać nam od dialogu z całym społeczeństwem po tak długiej wspólnej drodze?

Sławna już konferencja prasowa o statystycznym ujęciu pedofilii w polskim Kościele wzbudziła w wielu środowiskach (też mocno katolickich) poczucie przesilenia: "Tak dalej być nie może". I nie chodzi tu o liczby, o jakich usłyszeliśmy, ale o sposób komunikowania ludzkich dramatów. Nie chodzi o to, że ktoś tam kłamał. Bo nie kłamał. Ale o tę obronę za wszelką cenę, też za cenę bólu ofiar przestępców w sutannach.

Taki język, taka argumentacja, takie sugerowanie, co dla hierarchów jest najważniejsze, niszczy dialog społeczny. Może to nie zabije Kościoła, ale bardzo mocno godzi w jego zdolność do wpływania na cywilizację. Kto "ich" będzie chciał słuchać?

W Biblii złoty cielec to wyobrażenie Pana Boga, na które co prawda poświęcono wiele złotej biżuterii (dużo kosztowało), ale dzięki niemu nie mamy już do czynienia z Bogiem, który prowadzi i przemawia, a tylko z rzeźbą, którą się stawia, gdzie się chce, i której nie ma potrzeby słuchać, bo nie ma nic do powiedzenia. Można cieszyć się przywilejami, złotem, dotacjami, pierwszymi miejscami i jednocześnie być niesłuchanym, niebranym poważnie w dyspucie społecznej. Ponoć wyraźnie spada liczba ustaw konsultowanych z Episkopatem. Przypadek?

Stawianie obrony siebie na pierwszym miejscu to "samobójstwo". Dobrze, że znalazł się Polak… prymas… interrex… swego czasu.

Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe". Tekst ukazał się pierwotnie w Gazecie Krakowskiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Adam Żak SJ

Rozliczenie z problemem pedofilii w polskim Kościele

Ujawnienie skali wykorzystywania seksualnego nieletnich przez osoby duchowne wstrząsnęło Kościołem w Polsce i na świecie. Reakcje hierarchów były skrajne: od lęku przed ujawnieniem długo skrywanej prawdy po chęć...

Skomentuj artykuł

Samobójcza obrona
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.