Dwie lekcje Chestera z Linkin Park

Dwie lekcje Chestera z Linkin Park
(fot. mooinblack / Shutterstock.com)

Śmierć Chestera Benningtona poruszyła miliony fanów na świecie. Choć pewnie do nich nie należałem, to przez ostatni weekend kilka razy odsłuchałem debiutanckiego albumu zespołu. Z zaskoczeniem zauważyłem, że do dziś pamiętam wszystkie słowa każdej piosenki.

Początek września 2002 roku. 15 lat temu szedłem zadowolony do nowej szkoły. Na koniec podstawówki dostałem nowego, białego discmana z dużymi białymi słuchawkami firmy Sony. Album "Hybrid Theory" kupiłem od znajomego, który "wypalał" płyty. Discman przyciągał kumpli, często musiałem go pożyczać lub podłączaliśmy do niego toporne głośniczki od komputera, by wspólnie śpiewać piosenki w plenerze.

"Próbowałem tak mocno, osiągnąłem tak wiele, ale na końcu i tak nie miało to znaczenia. Musiałem upaść i wszystko stracić" - tak z grubsza brzmiał tekst jednego z hitów płyty: "In the end". Depresyjne przesłanie tekstu, podobnie jak w przypadku innych smutnych piosenek, wówczas do mnie nie docierało. Muszę przyznać, że bardzo lubiłem tę płytę, ale też nie na tyle, by wgłębiać się w historię głównego wokalisty Linkin Park.

Lekcja pierwsza - pokora

W tym okresie moim gimnazjum wstrząsnęła informacja: jeden z nauczycieli popełnił samobójstwo. Pamiętam, że kompletnie nie rozumiałem reakcji dorosłych, którzy byli mocno poruszeni, gdy opowiadałem im, co się ostatnio działo w szkole. Mi, nastolatkowi, wydawało się to czymś abstrakcyjnym, nie rozumiałem tragiczności tej sytuacji. Choć pamiętam też bezsensowne i głupie żarty kolegów, których uczył ten nauczyciel.

Dziś chyba niewiele się poprawiło. Choć rozumiem o wiele lepiej tragedię związaną z utratą bliskiej osoby, to i tak wiem, że jedyną moją reakcją na wieść o samobójstwie znajomego byłoby pewnie milczenie wynikające z pokory wobec tragicznej sytuacji. A takich wieści pojawia się coraz więcej. W ostatnim roku samobójstwo popełniła znajoma żony. Matka dwójki dzieci cierpiała na depresję poporodową. Przez cztery lata nikt tego nie zauważył. Albo nie potrafił zareagować.

Nie wiem, czy sam potrafiłbym zauważyć taki problem. Albo nawet jeśli - czy zareagowałbym odpowiednio. Dlatego nie chcę oceniać, wolę milczeć. Mam niewielkie pojęcie o depresji, o tym, co prowadzi do samobójstwa. Nie jestem specjalistą. Dlatego w obliczu takiej tragedii przede wszystkim nie oceniam.

Śmierć Chestera Benningtona, znanego, cenionego i bogatego muzyka, poucza mnie, że nie ma rzeczy, które mogą powstrzymać człowieka od dramatycznej decyzji. Że dobrze jest powściągać swoje ogólne sądy na temat drugiej osoby. Bo przecież to, co widoczne, może być bardzo złudne. Bardzo złym przykładem jest zachowanie dziennikarza przeprowadzającego wywiad z Chesterem, który w obliczu świadectwa o chorobie i stanach depresyjnych wokalisty zaczął się... śmiać (filmik załączam poniżej).

Lekcja druga - nie pozwólmy na samotność

Dzisiaj mojego discmana i kolekcję z trudem zbieranych płyt zastąpiłyby pewnie smartfony i media społecznościowe. W różnych aplikacjach można nie tylko posłuchać milionów zebranych w jednym miejscu piosenek, ale skomentować lub pochwalić się tym, czego w danym momencie się słucha. Zostawić lajka lub serducho. Pewnie dlatego dzieciaki z gimnazjum zostają w świecie telefonów cały czas.

Dane polskiej policji mówią o niemal 500 osobach w wieku 13-24, których próba samobójcza podjęta w 2016 roku się powiodła. Biorąc pod uwagę dane Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), stosunek prób samobójczych do dokonanych samobójstw wynosi 15:1. Oznacza to, że w zeszłym roku taką próbę podjęło prawdopodobnie około 7,5 tysiąca osób w tej grupie wiekowej.

Dane wskazują również, że to depresja - na którą cierpiał Chester - jest najczęstszą przyczyną samobójstw na świecie. Targnięcia się na własne życie dopuszcza się 15-20% (zależnie od źródła informacji) cierpiących na depresję.

Po kilkukrotnym przesłuchaniu "Hybrid Theory" zacząłem myśleć o tym, co - jako laik w temacie chorób psychicznych czy depresji - mogę zrobić? Podpowiedź dał mi poniższy wywiad, ale również treść tym razem uważnie słuchanych piosenek. Choć nie jestem specjalistą lub terapeutą, to sądzę, że kluczem do działania jest relacja, która wynika z naturalnych kontaktów i troski.

Nie chodzi o natrętne wypytywanie czy dręczenie swoją obecnością. "Jak się masz?" - jeśli tylko jest naturalne - może wystarczyć, podobnie jak zaproszenie na spacer, piwo czy planszówki. W pewnym sensie właśnie takie zwykłe relacje ratują życie. Dotyczy to nie tylko chorych na depresję.

Posłuchajcie krótkiej wypowiedzi Chestera o depresji:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dwie lekcje Chestera z Linkin Park
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.