Siostry z Aleppo pokazują piękno chrześcijaństwa

Siostry z Aleppo pokazują piękno chrześcijaństwa
(fot. facebook.com/brygida.maniurka)

Tak łatwo przychodzi nam mówić coś złego o Kościele. Tak łatwo - w obliczu skandali i wiecznie skłóconych między sobą duchownych - zapomnieć, że bycie uczniem Chrystusa jest piękne. Musiałem pojechać do Aleppo, by ktoś mi o tym przypomniał.

"Dzień dobry! Witamy na wojnie" - to były pierwsze słowa, które usłyszałem po wyjściu z samochodu przed klasztorem Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w Aleppo. Droga z Damaszku była długa, niezbyt bezpieczna, pełna wybojów, checkpointów i ruin. Wejście w obręb murów sporego terenu należącego do sióstr od razu napełniło mnie pokojem. Polskie powitanie siostry Brygidy Maniurki FMM sprawiło, że poczułem się niemal jak w domu.

Chrześcijanin to przyjaciel wszystkich

Nie oznacza to, że siostry żyją w pełnym spokoju. "Tu odłamki wpadły do wnętrza budynku. Na szczęście nikogo nie było - siostra Brygida oprowadzała nas po klasztorze. - W większości okien brakuje szyb, nie wiem, kiedy uda się to naprawić". Regularne bombardowania ustały w grudniu, gdy armia syryjskiego reżimu Baszszara al-Asada zdobyła wschodnią część Aleppo z rąk rebeliantów. W czasie naszego pobytu nie było jednak dnia, byśmy nie słyszeli wystrzałów lub wybuchów w innych częściach miasta.

DEON.PL POLECA

<<Wywiad z siostrą Brygidą z Aleppo>>

W klasztorze nie jest do końca spokojnie również z powodu ilości pracy. Pięć sióstr obecnych na miejscu podjęło się bardzo wielu wyzwań. Prowadzą warsztaty dla osób niepełnosprawnych, kobiet, zajęcia dla dzieci autystycznych, obok działa kuchnia gotująca niemal dziesięć tysięcy posiłków dziennie. Oprócz tego siostry wspierają bardzo wiele innych dzieł w Aleppo.

To, co uderza jednak najbardziej, to fakt, że nie robią tego tylko dla Kościoła. Bardzo wiele ich pracy poświęcone jest wszystkim mieszkańcom Aleppo, niezależnie od wyznania. Siostry nie zamykają się na innych. Wychodzą do wszystkich, którzy mogą potrzebować ich wsparcia. Pokazują, że miłość bliźniego oznacza - jak pisał bł. Karol de Foucauld - miłość do każdego: "Chciałbym, by wszyscy ludzie - chrześcijanie, muzułmanie, żydzi, niewierzący - uważali mnie za swojego brata, brata wszystkich. Już zaczęli nazywać mój dom bractwem. I to sprawia, że jestem szczęśliwy".

Chrześcijanin nie szuka wymówek

Gdy ustalałem z siostrą Brygidą kwestię pobytu w Aleppo, jej podstawowa rada brzmiała - przed przyjazdem idźcie do spowiedzi. "Nie możemy sobie pozwolić na komfort życia w grzechu ciężkim - zażartowała. - Nigdy nie wiemy, co przyniesie jutro".

Dziś jest nieco bezpieczniej, siostry wychodząc do pracy poza klasztor, nie obawiają się już pocisków spadających w nieoczekiwany sposób. Nadal jednak wyjście samemu może wiązać się z rabunkiem lub - w gorszym wypadku - porwaniem dla okupu.

Patrząc na pracę sióstr (oprócz dwóch Polek w klasztorze mieszka również misjonarka z Francji, z Libanu oraz z Syrii), łatwo zdać sobie sprawę z wymówek, które wykorzystujemy do tego, by rezygnować np. z codziennej Mszy świętej, modlitwy czy pomocy ubogim. Nie mamy czasu, pieniędzy, ochoty. Mówimy sobie, że brakuje nam sił lub talentów, że mamy przecież tyle swoich problemów.

Łatwo można byłoby dojść do wniosku, że chrześcijaństwo da się skutecznie realizować jedynie właśnie w takich ekstremalnych warunkach. Że heroizm to domena tych uczniów i uczennic Jezusa, którzy zdecydowali się na życie w nieustannym zagrożeniu.

Ale czy o to chodzi? Być może niektórzy powinni - tak jak siostry - porzucić niemal wszystko i wyjechać. Zmagać się codziennie z brakiem prądu, czystej i ciepłej wody, wojną i rozmaitymi niebezpieczeństwami. Dawać niesamowity przykład miłości do Boga. Ale w czasie tych kilku dni w Aleppo zobaczyłem, że chrześcijaństwo to taki codzienny heroizm. Tutaj też trzeba czasem zdobyć się na wiele, by zrezygnować z "komfortu" życia w grzechu ciężkim i pójść do spowiedzi. By znaleźć ubogiego i poświęcić mu kwadrans lub dwa w naszej zabieganej codzienności.

Chrześcijanin widzi to, co piękne

Wyjechaliśmy z Aleppo kilka dni temu. Cały czas w głowie mam przed sobą obraz sióstr, które o siódmej rano zbierają się na Eucharystii w ich prywatnej kaplicy. Łatwo przychodził mi wówczas do głowy obraz z filmu "Ludzie Boga" o trapistach mieszkających w Algierii w czasie wojny.

"Spotkałam niedawno jedną z naszych młodszych sióstr - opowiada mi druga Polka w Aleppo, siostra Urszula Brzonkalik FMM. - Myślała o wyjeździe na Bliski Wschód w ramach misji, ale gdy usłyszała, że byłaby potrzebna w Syrii, zrezygnowała. Powiedziała mi, że nie jest jeszcze na to gotowa".

Wiele sióstr nie jest gotowych na to, co czeka je w Aleppo. Wielu chrześcijan nie jest jeszcze gotowych na wiele innych wyzwań, które stawia przed nimi rzeczywistość.

Niektórzy - jak np. duchowni, którzy dopuścili się aktów pedofilskich - stają po stronie zła. W Syrii to zło widać na każdym kroku. Ale to, co pozwala przetrwać i działać na rzecz pokoju, to umiejętność dostrzeżenia wszelkich aktów dobra. Bo tylko wtedy możliwa jest taka modlitwa, jaką modlił się Jezus.

"Módlmy się z prostotą Jezusa, z Jego mocą Jego umiłowaniem do Boga i człowieka (…). Bardzo módlmy się za wszystkich, bo wszyscy są w sercu Jezusa" (bł. Karol de Foucauld).

* * *

Siostry można wesprzeć modlitwą oraz zapewnieniem o solidarności (np. przesyłając filmik na Facebooku): <<kliknij tutaj>>.

Dzieła sióstr można wesprzeć również finansowo, kontaktując się bezpośrednio przez e-mail: seg.par2@gmail.com

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Miłośnik kultury bliskowschodniej. Pisze doktorat z filozofii arabskiej. Wraz z żoną prowadzi bloga islamistablog.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Siostry z Aleppo pokazują piękno chrześcijaństwa
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.