Amoris Laetitia - trudna jest ta mowa, ale dla ludzi

Amoris Laetitia - trudna jest ta mowa, ale dla ludzi
(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Papież nie ignoruje ludzi proszących o interpretację adhortacji. Jako właściwą wskazał tę dokonaną przez argentyńskich biskupów regionu Buenos Aires. "Nie ma innych interpretacji" - napisał.

Niemal natychmiast po opublikowaniu w kwietniu ubiegłego roku drugiej adhortacji papieża Franciszka, zatytułowanej "Amoris Laetitia", pojawiły się prośby i żądania dotyczące jej jednoznacznej interpretacji. Są one przez część mediów (także kościelnych w Polsce) skrupulatnie odnotowywane i kolportowane. W pierwszych dniach lutego można się było dowiedzieć np. że o autorytatywną interpretację przez Stolicę Apostolską adhortacji apostolskiej "Amoris laetitia" "zgodnie ze stałym nauczaniem i praktyką Kościoła" zaapelowali członkowie Międzynarodowego Bractwa Duchowieństwa Katolickiego. Co to za Bractwo? Ze wspomnianej informacji czytelnik dowiaduje się jedynie, że należy do niego ponad 1000 księży z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Australii oraz USA.
Im bardziej rośnie liczba tego rodzaju wiadomości, tym bardziej przypomina mi się pewne wydarzenie opisane przez św. Mateusza Ewangelistę. W trzynastym rozdziale, zawierającym nauczanie w przypowieściach, niemal od razu uczniowie domagają się wyjaśnienia, dlaczego Jezus nie mówi do tłumów wprost, jasno i jednoznacznie, tylko ubiera swoje nauczanie w postać opowieści. Odpowiedź Chrystusa w pierwszej chwili brzmi szokująco: "Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją". Żeby nie było wątpliwości, w czym leży istota rzeczy, Jezus przywołuje proroka Izajasza. Mówi o ludzie, który będzie słuchał, ale nie zrozumie, będzie patrzył, ale nie zobaczy. I wskazuje przyczynę, dlaczego tak się dzieje: "Bo stwardniało serce tego ludu".
Przypomina mi się również sytuacja opisana w Ewangelii według św. Jana (w szóstym rozdziale), gdy wielu uczniów i słuchaczy mowy eucharystycznej Chrystusa reaguje oburzeniem i niezrozumieniem. Mówią "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?". Na to Jezus: "To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?".
Jezus wielokrotnie spotykał się z brakiem zrozumienia. Musiał się tłumaczyć, że nie łamie Prawa, lecz je właśnie całkowicie wypełnia, że nie czyni znaków mocą Belzebuba, ale "palcem Bożym". Nie spełniał bardzo wielu oczekiwań kierowanych pod Jego adresem. Między innymi dlatego nie wszystkim pozwalał poznać tajemnicę mesjańską. Nawet uczniowie otrzymywali jej poznanie w różnym stopniu.
Nie tylko w naszych czasach tkwi w wielu ludziach tęsknota za religią, która będzie prosta i łatwa w stosowaniu, w której wszystko będzie czarne lub białe, rozstrzygnięcia zero-jedynkowe, żadnych odcieni szarości, indywidualnego rozstrzygania poszczególnych sytuacji, rozeznawania. Religią traktowaną jak poradnik szczęśliwego i jak najlepszego życia. Dającą jasne wskazówki i rady "jak żyć?" w nawet najbardziej zawiłych przypadkach ludzkiej egzystencji. Religią pozwalającą bezpiecznie i pewnie poruszać się w otaczającej człowieka rzeczywistości, z pewnością, że wypełnia się wolę Boga. Wyznawcy Jezusa Chrystusa nieustannie zmagają się z pokusą, aby tej tęsknocie ulec. Aby stworzyć wygodny szablon, do którego da się wszystko i wszystkich przymierzyć, a następnie albo dopasować albo odrzucić.
Zmarły w 1109 roku św. Anzelm z Canterbury, biskup i doktor Kościoła, mawiał: "Nie pragnę wiedzieć, aby móc wierzyć, ale wierzę, aby móc rozumieć". Jego myśl znajduje zastosowanie nie tylko w odniesieniu do fundamentalnej kwestii wzajemnych relacji wiary i rozumu. Można ją również przywołać w sytuacjach tak bardzo praktycznych, jak czytanie i recepcja papieskich dokumentów. Adhortację apostolską papieża Franciszka "Amoris laetitia" trzeba czytać w świetle "wiary uprzedzającej rozum".
Papież nie ignoruje ludzi proszących o interpretację adhortacji. Jako właściwą wskazał tę dokonaną przez argentyńskich biskupów regionu Buenos Aires. "Nie ma innych interpretacji" - napisał. Zrobił to ze świadomością, że "droga przyjęcia, towarzyszenia, rozeznawania i włączania" jest męcząca. Jednak zwrócił uwagę, że chodzi o "duszpasterstwo bezpośrednie, do którego nie wystarczą środki programowe, organizacyjne czy prawne". To jest autorytatywna interpretacja jego drugiej adhortacji.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
DEON.PL POLECA




Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Amoris Laetitia - trudna jest ta mowa, ale dla ludzi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.