Terlikowski zwołuje konklawe

Terlikowski zwołuje konklawe
Dariusz Piórkowski SJ

Papieże w swoim nauczaniu mogą w pewnych sprawach przeczyć jeden drugiemu. Z prostego powodu: z biegiem czasu pogłębia się rozumienie Pisma świętego i doktryny. I oprócz nieomylnego nauczania jest nauczanie omylne.

Tomasz Terlikowski zaniepokojony nauczaniem Franciszka, zapowiada już nowe konklawe. W najnowszym wydaniu  "Do Rzeczy" w tekście "Kto będzie następnym papieżem"? wskazuje dwóch potencjalnych faworytów, którzy mogą zastąpić "niebezpiecznego" papieża z Argentyny. Prawdopodobnie będą nimi kard Luis Antonio Tagle z Filipin i kard. Robert Sarah z Gwinei. Zgodnie z czarno-białym schematem rzeczywistości reprezentowanym przez tygodnik, jeden z nich ma być przedstawicielem obozu modernistycznego, a drugi tradycjonalistycznego.

Nie chcę wchodzić w przezabawne miejscami rozważania redaktora Terlikowskiego. Przyznam, że bardziej oburzyły mnie sprytne techniki manipulacyjne, użyte przez autora na poparcie założonych z góry własnych tez.

I tak na samym początku publicysta "Do Rzeczy" wyraża w imieniu wijącego się w bólach całego Kościoła pragnienie, by wreszcie przyszedł Papież, który po opublikowaniu przez Franciszka adhortacji "Amoris laetitia" przywróciłby porządek, klarowność i harmonię w nauczaniu Kościoła:

DEON.PL POLECA

 "Wszyscy w Kościele mają bowiem świadomość, że ostatecznej wykładni niejasnych, a niekiedy sprzecznych z nauczaniem wcześniejszych papieży zapisów tego dokumentu dokona następca Franciszka na Stolicy Piotrowej".

Rozumiem, że jest to tekst publicystyczny i trudno rozwijać wyczerpująco wszystkie wątki. Rozumiem, że nie sposób uniknąć też pewnych uogólnień. Niemniej, kwantyfikator "wszyscy w Kościele" jest grubą przesadą i nadużyciem. Skąd redaktor Terlikowski wie, że wszyscy wierzący myślą tak jak on?

Autor nie podaje też ani jednego zdania z adhortacji, które byłoby sprzeczne z nauczaniem wcześniejszych papieży. Tego wymagałaby rzetelność dziennikarska. Jeśli je znalazł, to dlaczego nie wymienił? Ale po co? Wystarczy rzucić hasło, które jak ziarno zapadnie w serce czytelnika. Bo któż z czytelników będzie teraz sprawdzał, które ze zdań adhortacji jest niezgodne z nauczaniem wcześniejszych papieży?  I o jakie nauczanie chodzi? Publicysta "Do Rzeczy" nie pisze o jaki rodzaj nauczania chodzi. Ogranicza się do ogólnego stwierdzenia. Taki zabieg manipulacyjny rodzi w czytelniku wrażenie, że Franciszek jako jedyny papież jest wywrotowcem i podważa nauczanie (które?) swoich poprzedników. Ale nawet jeśli Franciszek rzekomo w czymś przeczy wcześniejszym następcom św. Piotra (czego ja nie odnalazłem w adhortacji), to równie dobrze można zarzucić podobne rzeczy innym papieżom.

Na upartego możemy znaleźć wiele dokumentów papieży czy Soborów, które zaprzeczają "nauczaniu wcześniejszych papieży" i "mieszają ludziom w głowach". Dla przykładu weźmy fragment bulli "Unam sanctam" Bonifacego VIII z 1308 roku, który, powołując się na Ewangelię, stwierdza, że Kościół powinien być nadrzędny wobec władzy świeckiej i nią kierować:

"Ewangelia uczy nas, że w Jego owczarni i w jej władzy są dwa miecze, mianowicie duchowy i doczesny. Kiedy bowiem apostołowie powiedzieli: "Oto tutaj są dwa miecze", Pan nie odpowiedział, że to za dużo, ale że wystarczy. Ten więc, kto zaprzecza, iż miecz doczesny jest w mocy Piotra, źle interpretuje słowo Pana, który mówi "Włóż swój miecz do pochwy". Oba miecze: duchowy i materialny są we władzy Kościoła: pierwszym zarządza się dla Kościoła, drugim przez Kościół; pierwszy rękami kapłana, drugi rękami książąt i królów, lecz z woli i przyzwolenia kapłana"

Ale Sobór Watykański II w konstytucji "Gaudium et spes", zaaprobowanej przez bł. Pawła VI, stwierdza: "Wspólnota polityczna i Kościół są w swoich dziedzinach autonomiczne i od siebie niezależne. Obydwie jednak wspólnoty, choć z różnego tytułu, służą powołaniu jednostkowemu i społecznemu tych samych ludzi" (GS, 76).

Czy Paweł VI wypowiedział się przeciw Bonifacemu VIII? Jeśli ktoś czyta tekst ze zrozumieniem, bez trudu znajdzie właściwą odpowiedź.

Albo inny przykład. W nauczaniu Kościoła znajdziemy np. zakaz przyjmowania komunii świętej codziennie albo natrafimy na rozmaite dekrety, które jej przyjęcie obwarowały tyloma warunkami, że w praktyce mało kto ją przyjmował. Pisze o tym św. Pius X w dekrecie "Sacra Tridentina Synodus" z 1905 roku:

"Poczęto wiele rozprawiać o warunkach, rzekomo koniecznych do codziennego przyjmowania przyjmowania komunii świętej, i jedni drugich prześcigali w stawianiu coraz większych i trudniejszych wymagań. Skutkiem tych rozpraw było, że niezmiernie szczupłą ilość chrześcijan uznano za godną do codziennego przyjmowania Komunii świętej(...) Inni mieli się ograniczyć do przyjmowania anielskiego Chleba raz do roku, albo co miesiąc, co najwyżej raz w tygodniu. Owszem, posunięto się do tak wielkiej surowości, że całe stany i zawody ludzi, np. kupców lub osób żyjących w małżeństwie, wykluczono z rzędu tych, którym wolno przystępować do Stołu Pańskiego

Te zakazy i warunki opierały się na nauczaniu konkretnych papieży, soborów i synodów. Pius X przywraca możliwość codziennej komunii świętej dla wiernych. Czy ten papież zmienił nauczanie Kościoła, czy nie? Czy podważył nauczanie wcześniejszych papieży, czy nie? Dzisiaj można komunię świętą przyjąć nawet dwa razy dziennie.

O czym to świadczy? Że papieże w swoim nauczaniu mogą przeczyć jeden drugiemu. Z prostego powodu: z biegiem czasu pogłębia się rozumienie Pisma świętego i doktryny, i oprócz nieomylnego nauczania jest nauczanie omylne, uwarunkowane aktualną wiedzą, wydarzeniami historycznymi, różnymi zagrożeniami, herezjami czy popadaniem w skrajności. Bo nie każde nauczanie ma taką samą rangę i ważność. Ale w danym momencie obowiązuje wierzących posłuszeństwo rozumu wobec papieża, nawet jeśli po czasie okaże się, że to, co głosił było uwarunkowane jego wiedzą lub jej brakiem. Jeśli zaczniemy postrzegać całe nauczanie Kościoła jako doskonały i niezmienny byt, dojdziemy do absurdów. Redaktor Terlikowski nie czyni  żadnego rozróżnienia w nauczaniu Kościoła i wprowadza czytelnika w błąd.

I drugi zabieg manipulacyjny. Czytamy w tekście, że "kardynał Tagle zupełnie otwarcie, tak jak Konferencja Episkopatu Filipin, głosi już prawo osób rozwiedzionych w nowych związkach do przystępowania do komunii świętej". Na próżno jednak szukać w artykule cytatu z "otwartej" wypowiedzi kardynała z Manili na ten temat.

Przeciwnie, Terlikowski przytacza fragment listu Konferencji Episkopatu Filipin podpisanego przez jej przewodniczącego abp Villegasa, który rzekomo dopuszcza wszystkich rozwiedzionych do komunii świętej. Po czym dziennikarz dodaje: "I chociaż kard. Tagle pracuje obecnie w Watykanie, to wszystko wskazuje na to, że zgadza się ze stanowiskiem pozostałych filipińskich biskupów".

To jak to jest:  "głosi otwarcie" czy "wszystko wskazuje na to, że się zgadza". I co kryje się za kwantyfikatorem "wszystko"? Jeśli kardynał powiedział coś otwarcie to już nie potrzeba domniemywać, że wszystko wskazuje na jego zgodę. Wystarczy zacytować jego słowa.

Wygląda na to, że Tomasz Terlikowski przypisuje kardynałowi Tagle słowa i myśli, które sam ma w swojej głowie. A za parę dni będzie się oburzał na nierzetelność, oszczerstwa i insynuacje takich czy innych mediów.

Dariusz Piórkowski SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Terlikowski zwołuje konklawe
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.