Trzy wymiary miłości

Trzy wymiary miłości
(fot. shutterstock.com)
Stanisław Biel SJ

Dzisiejsza Ewangelia przypomina fundament życia duchowego i życia w ogóle. Sensem życia, fundamentem i najważniejszym przykazaniem jest miłość. Miłość w potrójnym wymiarze: Boga, bliźniego i siebie.

1. Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Bóg nie może być na końcu kolejki naszych wartości. Bóg zawsze jest pierwszy i tylko On jest Panem naszego życia. Dlatego nie możemy Go kochać jedynie miłością sentymentalną, uczuciową, dewocyjną. Bóg chce, byśmy Go kochali miłością totalną, całkowitą - całym sercem, całym wnętrzem, duszą, umysłem, całą osobą, całym życiem. Nasza duchowość, umysł, uczucia, zmysłowość powinny być "przestrzenią przyjmowania i dawania miłości". Prawdziwa miłość oddaje wszystko. Nie zatrzymuje niczego dla siebie. Jezus nie boi się stawiać nam radykalnych, a nawet wydawałoby się niemożliwych wymagań. Mówi: Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (por. Mt 5, 48). 
Pośród różnych zniekształceń, zawirowań świata powinniśmy często powracać do radykalizmu Ewangelii. W niej wszystko jest czyste, bez zniekształceń, radykalne, boskie. Słowo "w połowie" jest określeniem nieewangelicznym. Wszystko powinno być "całe": serce, dusza, rozum, siła. 
2. Będziesz miłował bliźniego swego. Przykazanie miłości Boga i bliźniego stanowi całość. Nie można ich oddzielać. Jeżeli nie kochamy Boga, źródła miłości, to miłość bliźniego jest iluzją. I odwrotnie, jeżeli nie kochamy bliźnich, to nie łudźmy się, że kochamy Boga. 
Nie posiadamy dwóch serc; jednego czystego, szlachetnego, którym kochamy Boga i drugiego, które przez doświadczenia życiowe stało się podejrzliwe, egoistyczne, nieczyste. Mamy tylko jedno serce i nim kochamy Boga i ludzi. Dlatego relacja do ludzi jest "barometrem" więzi z Bogiem. Nie musimy w życiu wybierać między Bogiem a człowiekiem; Bóg stał się również człowiekiem i utożsamia się z człowiekiem. 
3. Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego. Zdrowa, wolna od egoizmu miłość siebie jest podstawą miłości bliźniego i w konsekwencji Boga. 
Miłość siebie bywa często dewaluowana. Sam słyszałem kilka kazań, w których podkreślano, że człowiek powinien być jak świeca, spalać się całkowicie, nie myśląc w ogóle o sobie i nie troszcząc się o swoje podstawowe potrzeby. Taka miłość prowadzi do duchowej pustki i wewnętrznego wypalenia. Zwykle jest wynikiem źle rozumianego altruizmu.
Jeżeli nie kochamy siebie, nie będziemy w stanie kochać innych. Jeżeli nie potrafimy ofiarować sobie prostego ludzkiego miłosierdzia i współczucia, nie jesteśmy zdolni ofiarować go innym. Właściwie najwięcej dajemy innym, akceptując swoje życie, kochając siebie. Miłuj bliźniego swego jak siebie samego oznacza: uczyń i ofiaruj najpierw sobie to, co chcesz uczynić i ofiarować bliźnim, bądź dobry dla siebie, pokochaj siebie.
Czy Bóg jest w moim życiu rzeczywiście pierwszy? Kogo jest mi najtrudniej pokochać? Dla jakich osób nie ma jeszcze miejsca w moim sercu? Czy już pokochałem siebie? 

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy wymiary miłości
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.