Zjednoczeni w Chrystusie, by iść w świat

Zjednoczeni w Chrystusie, by iść w świat
(fot. flickr.com)

„Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno". (J 11, 51-52)

Powyższy komentarz ewangelisty do wypowiedzi Kajfasza odsłania Janowe rozumienie znaczenia śmierci Jezusa. Nie ma tutaj o mowy o konieczności zmazania grzechów, przebłaganiu, zadośćuczynieniu czy zapłaceniu okupu. Święty Jan nie odpowiada na pytanie, dlaczego Jezus musiał umrzeć, lecz po co to uczynił. Cel wyrażony jest pozytywnie. Ofiara Chrystusa utworzy z rozproszonych dzieci Bożych wspólnotę. Jeden będzie poświęcony za wielu (J 11, 50). „Zgromadzić w jedno" to tłumaczenie greckiego słowa sunago, które wywodzi się od rdzenia sun - 'związek', 'unia', 'bycie razem'. Kogo Chrystus chce zgromadzić? W pierwszej kolejności tych, którzy przyjęli Słowo dające im moc odrodzenia (J 1, 12). Ale w szerszym kontekście ewangelista ma na myśli całą ludzkość żyjącą na ziemi: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (J 12, 30).

Kajfasz twierdzi, że jeśli nie dojdzie do skazania Jezusa, przyjdą Rzymianie, niszcząc miasto i naród. W rzeczywistości najwyższy kapłan próbuje ratować własną skórę, mając przed oczyma realizację bardziej pragmatycznych interesów. Nie ma zielonego pojęcia o uniwersalnym charakterze posłannictwa Syna Człowieczego. Proroctwo Kajfasza to metafora. Jeśli Chrystus nie zawiśnie na krzyżu, wszystkich ludzi spotka katastrofa. Pojawią się „Rzymianie" i obrócą wszystko w perzynę. Możemy się zapytać, kim są owi symboliczni „Rzymianie" i jaki los przypadłby nam w udziale, gdyby Chrystus nie ofiarował się za nas. Na czym polega doprowadzenie do jedności ludzi rozsianych po świecie?

Rozproszenie ludzi po całej ziemi przywołuje na myśl biblijne opowiadanie o wieży Babel (Rdz 11, 1-9). Oto dalsi potomkowie Adama i Ewy decydują się na budowę miasta i ogromnej konstrukcji z cegieł - zwornika jedności, dzięki któremu, jak mniemają, unikną rozbicia. Nie ma nic złego w budowlanych przedsięwzięciach. Natomiast problematyczna okazuje się motywacja. Wedle rozkazu Jahwe ludzie mieli rozejść się po całej ziemi (Rdz 1, 28; 9, 1), by kontynuować dzieło stworzenia, zdobywając nowe tereny. Tymczasem pomysłodawcy wieży Babel zbierają się w jednym miejscu. Boją się o swoją przyszłość. Nie wiedząc, co może im ona przynieść, wolą pozostać w jednej grupie. Obawiają się, że ich wspólnota i jedność rozpadnie się pod naporem przeciwności napotkanych w zewnętrznym świecie. Z tego powodu na własną rękę próbują coś wskórać i zabezpieczyć sobie przyszłość. Nie ma w tym najmniejszego odniesienia do Boga. Ludzie chcą być niezależni.

DEON.PL POLECA

W ten sposób okazują się nieposłuszni. Nie mogą wypełnić swojego zadania, czyli objąć w posiadanie całej ziemi, bo ograniczają się do jednego terytorium. Mieszkańcy Babel opracowali inny plan, założyli inny fundament jedności. Pragną jedynie przetrwania, izolując się od świata zewnętrznego. Jednakże skupienie na sobie i interesach grupowych wystawia na szwank całe stworzenie. W oparciu o taką formę jedności dalsze stwarzanie świata nie powiedzie się. W tym wszystkim, paradoksalnie, ludzie nie przekroczyli swoich granic, jak miało to miejsce w ogrodzie rajskim. Postąpili odwrotnie. Nie odważyli się zrobić kolejnego kroku naprzód.

Bóg reaguje, ponieważ uważa, że jedność oparta na lęku i odseparowaniu się od otoczenia nie jest najlepszym wyjściem. Nie zsyła kary ani nie niszczy, jak obiecał Noemu po potopie, lecz miesza ludziom szyki, aby nie doszło do podobnej sytuacji jak przed budową arki. Ogranicza władzę człowieka. Pomieszanie języków i rozproszenie jest działaniem prewencyjnym, aby potomkowie Noego nie skoncentrowali się wyłącznie na sobie, lecz zaczęli myśleć o całym stworzeniu i stawili czoła ryzykownej przyszłości.

Historia wieży Babel prezentuje ambiwalentną wizję jedności i różnorodności. Rozdzielenie ludzi na różne grupy jest zarówno wypełnieniem pierwotnego przykazania Boga, jak i Jego sądem nad nieposłusznymi, którzy chcieli osiągnąć jedność ponad Bożą wolą. Konkretnie oznaczało to wybór prostszej wersji polegającej na usunięciu różnorodności, uniknięciu konfrontacji z innością, na schowaniu głowy w piasek. Prawdziwa jedność może zaistnieć tylko wtedy, kiedy obejmuje cały świat, różnorodność i związane z nią ryzyko.

Wracając do symbolicznego wymiaru proroctwa Kajfasza, można powiedzieć, że „Rzymianie" to nic innego jak indywidualny i zbiorowy egoizm, czyli w gruncie rzeczy to samo, o czym myśleli arcykapłani. Jedność nie polega na wzajemnym przytakiwaniu, stronieniu od wyzwań i unikaniu „niebezpiecznego" pluralizmu, aby wszyscy czuli się dobrze w swoim gronie. Bóg myśli o głębszej jedności, która zakłada wielość, zróżnicowanie i twórcze zaangażowanie w budowanie świata. Wspólnota oparta na lęku i doraźnych pożytkach po prostu nie przetrwa, nawet jeśli początkowo obdarza swoich członków określonymi profitami i poczuciem bezpieczeństwa. Brak gotowości do współpracy, lęk przed innymi, prywatyzacja życia i religii czy roszczeniowa postawa wobec państwa i społeczeństwa również „jednoczą" ludzi w ich dążeniach.

Kościołowi także grozi pokusa absolutyzowania struktur, dogmatyzowania zmiennych form, przy równoczesnej izolacji i odcinaniu się od świata. Jakże często trudno podjąć nowe zadania, bo zanadto przywiązani jesteśmy do budynków, instytucji, statutów i skoncentrowani na pozyskiwaniu finansów. To wszystko jest potrzebne, jednak tak naprawdę wtórne wobec konieczności przełamania wewnętrznych przeszkód. Czy czasem nie sądzimy, że to od materialnej strony naszych przedsięwzięć zależy w głównej mierze ich powodzenie, chociaż na zewnątrz deklarujemy otwartość na powiew Ducha?

Nasz świat jest tak rozdarty, tak różnorodny, że aż trudno sobie wyobrazić, by możliwa była jakakolwiek trwała jedność między ludźmi. I rzeczywiście, jedność jest darem, owocem śmierci Chrystusa. Wieża Babel jest naszym pomysłem na jedność, zakorzenionym jednak w nieposłuszeństwie, izolacjonizmie, kurczowym trzymaniu się tego, co uważamy za cenne. Tymczasem krzyż Chrystusa jednoczy w diametralnie inny sposób. Przez posłuszeństwo, przekroczenie lęku o siebie i moc Ducha.

Po zmartwychwstaniu uczniowie Jezusa zostali wysłani na „cały świat", by głosić „Ewangelię wszelkiemu stworzeniu" (Mt 28, 19; Mk 16, 15). Równocześnie podjęli ogromne ryzyko, począwszy od bycia zlekceważonym przez obcych, poprzez możliwość doświadczenia prześladowań i szykan, na utracie życia kończąc. Ta postawa jest dokładnym przeciwieństwem sposobu postępowania obranego przez budowniczych wieży Babel. Podczas zesłania Ducha Świętego, które jest następstwem śmierci Jezusa, słyszymy językową mieszaninę. Mimo tego do każdego uczestnika dociera Dobra Nowina. Dar Ducha jednocześnie przekracza językowe bariery i je zachowuje. Chrystus gromadzi uczniów wokół siebie po to, by ich pobudzić do wyjścia poza granice Izraela i rozesłać po całym świecie.

Prawdziwa jedność zakłada najpierw unię między Bogiem a człowiekiem, co następuje przez wylanie Ducha Świętego. Święty Ireneusz z Lyonu pisze: „Pan daje nam Ducha Ojca, aby zjednoczyć Boga z ludzkością i doprowadzić ich do komunii, zsyłając Boga z nieba na ziemię, a ludzkość podnosząc ku górze przez stanie się człowiekiem". Ta niesamowita wymiana ponownie splata niebo z ziemią. Zgromadzeni wokół Chrystusa otrzymują dary Ducha, które poszerzają serca i horyzonty. A nade wszystko pomnażają odwagę do podjęcia wyzwań, do przezwyciężania konfliktów, do przebaczenia.

To nie różnorodność jest dla nas zagrożeniem, lecz nieumiejętność porozumienia i często zwykły brak dobrej woli. Źródłem wielu zatargów jest to, że używamy tych samych słów, mając na myśli ich inne znaczenie. Okazuje się, że ucząc się dialogu, można się wzajemnie usłyszeć. Ale w żadnej formie wspólnoty, czy będzie to przyjaźń, małżeństwo, rodzina, środowisko akademickie, społeczeństwo czy całe narody, nie będzie to możliwe bez wsparcia Ducha, który pomaga nam przekraczać stawianie na swoim, nieustępliwość i lęk o siebie. Bo tylko „miłość jest jedyną siłą, która może zjednoczyć wszystkie rzeczy bez ich zniszczenia" - jak mawiał Pierre Teilhard de Chardin SJ.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zjednoczeni w Chrystusie, by iść w świat
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.