Paradoksy wiary w ewangelii św. Jana

Paradoksy wiary w ewangelii św. Jana
(fot. exfordy/flickr.com)
Carlo Maria Martini

Św. Jan nigdy nie mówi wprost o wierze. Rzeczownik wiara nie występuje w czwartej Ewangelii, pojawia się jedynie czasownik „wierzyć", około 98 razy. Zauważmy, że tylko 54 razy występuje on u św. Pawła, który także jest apostołem wiary.

Trzeba wszakże dodać, że choć u św. Pawła tylko 54 razy pojawia się czasownik „wierzyć", to rzeczownik pistis (wiara) występuje w jego listach przynajmniej 150 razy, nie licząc już Listu do Hebrajczyków. Nieobecność terminu „wiara" w Ewangelii św. Jana stanowi jedną z tych tajemnic Nowego Testamentu, które trudno sobie wyjaśnić, bo słowo „wiara" przewija się przecież przez cały Nowy Testament.

Jeśli św. Jan go nie używa, oznacza to, że celowo pragnie go unikać; użyje go jeden jedyny raz, w Pierwszym Liście: „Tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest wiara nasza" (5,4). Z drugiej strony, czasownik „wierzyć" często pojawia się właśnie na uprzywilejowanym miejscu, w tym sensie, że prawie każdy epizod opisany w Czwartej Ewangelii ma następującą strukturę: objawienie się Jezusa -wiara lub niewiara jako odpowiedź na objawienie. Dla przykładu, Jezus objawia się Natanaelowi, po czym mówi: Czy dlatego „wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię..." (1, 50). Pod koniec wydarzenia w Kanie uczniowie „uwierzyli" (2,11). W Jerozolimie Jezus czyni znaki i „wielu uwierzyło" (2, 23). I tak dalej.

Już z tych kilku fragmentów widać, że czasownik ten posiada, by tak rzec, dosyć płynne znaczenie: oznacza nie zawsze taki sam akt, czyli nie tylko wiarę doskonałą, ale też różne jej stopnie; innymi słowy, jest to czasownik, który wymyka się ścisłej definicji. Podobnie dzieje się w Ewangelii Św. Jana z innymi terminami. Powinniśmy więc zdać sobie sprawę, że nie da się stworzyć definicji, która określiłaby wszystko, co dla Św. Jana oznacza czasownik „wierzyć".

DEON.PL POLECA

Doniosłość wiary

O doniosłości wiary w czwartej Ewangelii świadczy już samo to, że okazuje się ona celem „dzieła Boga" (ergon tou Theou). W J 6,29 znajdujemy: „Na tym polega dzieło Boga: abyście uwierzyli". Całe zatem dzieło Boga - dzieło, o którym mowa w 4, 34: „Jestem posłany, abym wypełnił dzieło Boga" - polega na tym, abyśmy uwierzyli. Taki sam jest również cel całej Ewangelii: „Te znaki zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Synem Bożym" (20,31). Dokładny sens tego wersetu można uchwycić tylko wówczas, gdy przez „wierzyć" rozumie się pogłębienie już otrzymanej wiary; czwarta Ewangelia nie została napisana, „abyście doszli do wiary", lecz „abyście wierzyli, że Jezus jest Synem Bożym", ze wszelkimi konsekwencjami, jakie się z tym łączą; czyli że przyjmując chętnie te konsekwencje, będziecie mieć pełnię życia w Nim. Taki jest cel medytacji proponowanej prezbiterowi.

Dla św. Jana wiara jest już także życiem wiecznym; wiara oznacza bowiem poznanie Syna, którego posłał Ojciec, a to poznanie jest „życiem wiecznym" (17, 3).

Rzeczywistość i przedmiot wiary

Dla opisania takiej wiary moglibyśmy znaleźć w czwartej Ewangelii dwie podstawowe wskazówki: pierwszą znaleźlibyśmy rozważając przedmiot wiary, drugą - rozważając synonimy takiej wiary u św. Jana. Zanalizujemy teraz kilka fragmentów, które pozwolą nam wyrobić sobie pewne pojęcie, co św. Jan rozumie przez czasownik „wierzyć".

Co jest przedmiotem wiary? W Nowym Testamencie przedmiotem wiary jest zawsze, w znaczeniu mniej więcej identycznym, tajemnica zbawienia. U św. Pawła przeważa aspekt śmierci i zmartwychwstania Jezusa; u św. Jana przede wszystkim aspekt „Jezusa Syna Bożego i Zbawiciela". Dlatego jedynym i głównym przedmiotem wiary jest Jezus, w konkretności swego przyjścia od Ojca jako Syn i w swym zamiarze zbawienia, przez które prowadzi nas do Ojca. Wystarczy, jeśli powiemy, iż czasownik „wierzyć" powraca u św. Jana 33 razy oddzielnie, 12 razy z dopełnieniami w rodzaju „wierzyć w Jezusa" albo „wierzyć w Jego słowa", a 36 razy z dopełnieniem „wierzyć w Niego". „Wierzyć" przedstawia się zatem jako akt, który tworzy bezpośrednią więź między osobą Jezusa i Jego tajemnicą a nami.

Inną wskazówkę co do znaczenia czasownika „wierzyć" mogą nam dać liczne u św. Jana synonimy. Wyliczyć tu trzeba następujące: „przyjąć Jezusa", „przyjść do Jezusa", „szukać Go", „słuchać Go", „strzec Jego słowa", „trwać w Nim". Przykłady te wystarczą, aby pokazać, jak złożonym aktem jest naprawdę wiara. Jak jednak udowodnić, że są one synonimami? Dowodem będzie ten fakt, że Ewangelia Św. Jana używa ich równorzędnie, jeden czasownik zamiast drugiego.

Na przykład: „Nie przyjęliście Mnie: jak możecie uwierzyć?" (5, 43n); „Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął, a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie" (6, 35); i jeszcze: „Nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu" (10, 26n).

Możemy zatem ogólnie stwierdzić, że jedynym przedmiotem wiary w Ewangelii Św. Jana jest Jezus w całej Jego rzeczywistości; jest Jezus, który przychodzi, który naucza, który działa, który wzywa do siebie wszystkich ludzi, który odchodzi z tego świata, ale który żyje i przebywa w swoich uczniach, posyłając im swego Ducha, a Duch objawi i uwielbi Jezusa. Wiary wymaga się zatem nie tylko od apostołów, którzy spotykają się z Jezusem, którzy do Niego przychodzą, którzy Go słuchają, którzy Go przyjmują, ale wymaga się od wszystkich, którzy w Kościele nadal Jezusa słuchają, przyjmują, jednoczą się z Jezusem nieustannie obecnym w Kościele.

Wiara jest podstawową aktywnością chrześcijanina, ona czyni go wolnym. „Wierzący" to ten, który w obliczu tajemniczej i ustawicznej obecności Chrystusa przedłuża działalność Jego uczniów, przyjmujących i słuchających Chrystusa. Innymi słowy, w Ewangelii Św. Jana przeważa oświecający aspekt wiary, podczas gdy św. Paweł najchętniej kładzie nacisk na aspekt mroku wiary, związany z przeciwstawieniem ludzkiej słabości - wszechmocy Boga: „Abraham wbrew nadziei uwierzył nadziei (...), choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe" (Rz 4,18-20). Św. Jan może dlatego właśnie nie używa terminu pistis (wiara), bo nie chce podkreślać tego aspektu, co św. Paweł, ale aspekt oświecający: że wiara jest drogą ku boskiemu światłu,jest wzrostem poznania i jasności. Dlatego Św. Jan mówi o „widzeniu", „słuchaniu", „poznawaniu", „pojmowaniu", „ujrzeniu światła dziennego". Wiara to jakby punkt docelowy i - powiedziałbym - zjednoczenie wszystkich owych aktywności i doświadczeń, które składają się na oświecenie.

Postawy wobec wiary

Zastanówmy się teraz, w jakich postawach przejawia się wiara; szczególny nacisk trzeba tu położyć na jedną postawę, która wydaje się bardzo ważna. Wiara taka, jak opisuje ją Ewangelia Św. Jana, osiąga swój przedmiot jedynie poprzez świadectwa i znaki; dlatego w swojej zasadniczej strukturze spełnia dwa warunki: zdolność interpretowania znaków jako takich i zdolność wykraczania poza znaki.

Warto się tutaj zastanowić, jakie przeszkody stają na drodze obydwóm zdolnościom: interpretowania znaków i zarazem wychodzenia poza nie. Św. Jan wskazuje ich wiele, zwróćmy uwagę na tylko trzy, które wydają się charakterystyczne dla jego duchowości i mentalności. Na dwie przeszkody wskazuje się w rozdziale 6, a na trzecią w rozdziale 9 Ewangelii. W rozdziale 6, obok dyskusji nad wartością znaku i nad tym, do czego znak ma prowadzić, ukazane są dwie postawy utrudniające wiarę.

Pierwszą z tych przeszkód jest skupianie uwagi na rzeczy będącej „znakiem" (6, 26). „Znakiem" jest tutaj rozmnożenie chleba: tłum z niepokojem szuka Jezusa, znajduje Go po drugiej stronie jeziora i pyta: „«Rabbi, kiedy tu przybyłeś?» W odpowiedzi rzekł im Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości»" (6, 25n). Chleb był znakiem; otrzymali oni rzecz, ale nie zrozumieli znaku jako takiego, nie uchwycili jego prawdziwej wartości: dlatego nie szukają Jezusa z powodu, dla którego rozmnożył On chleb.

 

Drugą przeszkodą jest coś, co można „obsesją mesjanistyczną"; mówi się o niej w 6, 14. Także tutaj chodzi o błędną interpretację znaku: po rozmnożeniu chleba „ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, i rzekli: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat»". Jezus zaś, wiedząc, że przyszli Go porwać i uczynić królem, odchodzi samotnie na górę. Obsesja znalezienia za wszelką cenę Mesjasza sprawia, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć znaczenia tego, co uczynił Jezus.

Trzecia postawa, która ukazuje naszą niezdolność zrozumienia znaków, polega na samowystarczalności religijnej. Ilustruje się ją w różnych fragmentach, ale przede wszystkim w 9,41: „Jezus powiedział do nich: «Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: 'Widzimy', grzech wasz trwa nadal»". Taka przeszkoda uniemożliwia jakąkolwiek dyskusję o wierze: ponieważ uważacie, że widzicie, czyli że jesteście samowystarczalni na mocy waszego, już ukształtowanego systemu, nie możecie pojąć znaczenia tego, co się dzieje. Znajdujemy tutaj niektóre dramatyczne przejawy tak zwanej „ironii św. Jana". Warto byłoby przeczytać cały rozdział 9 pod tym kątem: żaden znak nie poruszy, kiedy nie chce się widzieć; wręcz przeciwnie, sam znak oślepia. Inne fragmenty są w równym stopniu znaczące. Szczyt ironii mieści się w paradoksalnym stwierdzeniu Jezusa: „Ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie" (8, 45). Samo ukazanie prawdy staje się przyczyną zaślepienia.

Takiej niezdolności widzenia sensu dziejących się rzeczy - przeciwstawia się to wszystko, co jest ukazane w scenie o dwóch uczniach przybywających do Jezusa: „Chodźcie, a zobaczycie" (1, 39); zostawcie na boku uprzedzenia i spróbujcie. Trochę dalej, kiedy Natanael zapyta: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?" (1,46), odpowiedź zabrzmi tak samo: „Chodź i zobacz". Później Jezus powie do wszystkich bez różnicy: „Jeśli kto chce pełnić wolę Ojca, pozna, czy nauka ta jest od Boga, czy też Ja mówię od siebie samego" (7, 17). Innymi słowy,Jezus domaga się, by odważnie wejść w dynamikę znaków i podjąć próbę, nie żądając ciągle nowych świadectw, bo w gruncie rzeczy dowodziłoby to, że tak naprawdę wcale nie pragnie się Jezusa słuchać.

Owoce wiary

Przyjrzyjmy się teraz pokrótce, jakie są owoce wymaganej przez Jezusa postawy wiary. Ewangelia Św. Jana także i tutaj obfituje we wskazówki; oto tylko niektóre z nich.

Przypomnijmy przede wszystkim o owocu, który polega na zrozumieniu słowa Jezusa jakby na zasadzie współbrzmienia z Nim, współnatury (10, 26n). Wierzący rozpoznają Jego głos oraz pojmują, co mówi, jakby instynktownie, tak jak owca instynktownie rozpoznaje głos pasterza i rozumie, czego chce. Dla wierzących słuchanie słowa Bożego staje się zatem możliwe i płodne; i rozumieją oni sens Pisma.

Innym owocem jest wyjście z ciemności: „Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności" (12,46). Jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że wiara w Jezusa - jako oddanie się Mu, które wykracza poza znaki - wyzwala ucznia co najmniej z wielkiej dezorientacji: już nie błąka się on w ciemnościach. Nie znaczy to, że uczeń nie doświadcza już w ogóle niepewności czy trudów, zostaje jednak wybawiony od wewnętrznego zdezorientowania.

Na koniec trzeba zasygnalizować, że według św. Jana właśnie z wiary wypływa poznanie prawdziwego sensu człowieczeństwa, czyli znaczenia ludzkiej egzystencji jako egzystencji danej przez Ojca, która też powróci do Ojca w Chrystusie. Wierzący pojmują znaczenie ludzkiej egzystencji w świetle słów z tej Ewangelii: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (3,16). Taki jest sens człowieczeństwa w świetle wiary: być kochanym przez Boga.

Wcielenie a «szukanie Boga we wszystkich rzeczach»

W takim otwarciu się na prawdziwe znaczenie ludzkiej egzystencji jako kochanej przez Boga i powołanej do przemiany, w wierze w Chrystusa, mieści się również otwarcie na sens rzeczy. Warto w tym miejscu podjąć refleksję nad konsekwencjami Wcielenia dla naszego życia w świecie, nawiązując przy tym do typowo ignacjańskiej formuły: „szukać Boga we wszystkich rzeczach".

Formuła ta bardzo wyraźnie pokazuje, którędy powinniśmy pójść w poszukiwaniu sensu rzeczy. Wystrzegając się uproszczeń, które nie uwzględniają jej złożoności i prowadzą do mistyfikacyjnego lub bałwochwalczego fanatyzmu, ograniczmy się do przedstawienia choć kilku ogólnych uwag w świetle przesłania Janowego.

Zastanówmy się więc, w jaki sposób ludzka sytuacja stawia nas w Bożej obecności. „Sytuację ludzką" trzeba pojmować tutaj w całej jej złożoności i rozległości, gdyż dotyczy ona naszych osobowych istnień oraz wszelkich innych okoliczności, które są w pewien sposób częścią naszego doświadczenia (istniejemy nie jako osoby statyczne, ale jako osoby, które oddziałują wzajemnie na siebie i na świat). W różnych ludzkich sytuacjach Bóg ukazuje się nam przede wszystkim jako dar. Pomyślmy o sytuacji sakramentu: to Bóg się nam daje; lub o sytuacji spotkania: to dar Boga jest obecny w sytuacji, która mnie spotyka. Bóg ukazuje się nam nie tylko jako dar, bo niekiedy też jako światło lub jako przewodnik. Pomyślmy o obecności Boga, jako światła, w Biblii; o obecności Boga, jako przewodnika, w nauczaniu Kościoła. Czasem, w niektórych sytuacjach, Bóg ukazuje się nam jako

wewnętrzne oświecenie lub jako podnieta i bodziec zewnętrzny. Czasem ukazuje się nam jako wezwanie do braterstwa, do zrozumienia, do pomocy, do całkowitego poświęcenia. Czasem ukazuje się nam poprzez ciemność, którą trzeba rozjaśnić, albo poprzez kłamstwo, które trzeba obalić. W sumie, wszystkie sytuacje posługi i miłości bliźniego, które ku pożytkowi świata przedłużają dzieło Ojca Stwórcy i dzieło Syna, są sytuacjami, kiedy to w różny sposób możemy kontemplować i smakować Bożą obecność.

Jest to oczywiście obraz niezwykle rozległy i różnorodny, w którym obowiązuje zasada analogii, w tym znaczeniu, że obecność Boga nie zawsze jest jednakowa; bez tej zasady popadłoby się w jakąś formę panteizmu. Każda z tych obecności ma swój kierunek i sens. Inna jest obecność Boga jako ciemności, którą trzeba rozjaśnić, a inna jest obecność Boga jako pobudzenia lub jako wezwania. Aby nie popaść w praktyczny panteizm, należy nieustannie pamiętać o tej analogii. Dlatego uważam, że byłoby rzeczą nieroztropną sprowadzać doświadczenie „szukania Boga we wszystkich rzeczach" do teoretycznych formuł. Powinniśmy w każdym razie zdać sobie sprawę z faktu, iż nie mówimy o czymś absolutnie mistycznym i niedosiężnym.

Jeśli rozszerzymy nasze życie i nasze doświadczenie, nie uciekając się do fantazji i nie budując zamków na piasku, to naprawdę ciągle będziemy doświadczać obecności Boga w tym, co musimy robić i co robimy, w osobach, które nas ciągle ubogacają, i w osobach, którym my z kolei próbujemy przekazać posiadane dary. Możemy zatem modlić się i rozmyślać, co to dokładnie oznacza „poznawać, kochać i naśladować Jezusa", czym jest i co oznacza dla nas droga wiary, i jakie odsłania przed nami horyzonty otaczającej nas rzeczywistości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Paradoksy wiary w ewangelii św. Jana
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.