Imigracja. Tak Polska "pogrzebała" Jana Pawła II

Imigracja. Tak Polska "pogrzebała" Jana Pawła II
(fot. giulio napolitano / Shutterstock.com)
Andrea Tornielli / Vatican Insider

Biskupi i teologowie czerpią pełnymi garściami z jego dokumentów na temat rodziny, natomiast duża część nauczania Jana Pawła II popada w zapomnienie. Szczególnie w jego ojczyźnie. 

Andrea Tornielli został nowym koordynatorem watykańskich mediów. Przypominamy jego tekst o Janie Pawle II i imigracji

DEON.PL POLECA




Brak otwartości na emigrantów i uciekinierów manifestowany przez rząd Beaty Szydło, wpatrzonej w węgierskiego chrześcijanina Wiktora Orbana i należącej do partii Jarosława Kaczyńskiego, pokazuje, że dziedzictwo pierwszego papieża pochodzącego ze wschodniej Europy, zostało pospiesznie zarchiwizowane i zapomniane. Bo właśnie papież Wojtyła przez lata napisał wiele ważnych stron o emigracji i jej źródłach.

Wolność integracji  

W orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy w 1985 roku Jan Paweł II pisał: «Każda próba przyspieszenia, czy opóźnienia integracji, czy też włączenia migrantów, zwłaszcza ta inspirowana poczuciem wyższości wynikającym z nacjonalizmu, polityki lub systemu społecznego, musi niszczyć pożądaną różnorodność głosów, jaka wynika z wolności integracji».

W następnym roku papież Wojtyła powiedział, że «Kościół podkreśla z naciskiem, że dla państwa prawa, opieka nad rodzinami, a zwłaszcza nad rodzinami emigrantów i uchodźców dotkniętych dodatkowymi trudnościami, jest projektem priorytetowym, kwestią konstytutywnie bezdyskusyjną». Jest to projekt, który powinien «unikać wszelkiej formy dyskryminacji w sferze pracy, zamieszkania, opieki zdrowotnej, edukacji i kultury».

Walka przeciwko niesprawiedliwości 

W 1987 roku św. Jan Paweł II przypominał, że «Jezus zechciał być wśród nas, dzieląc zwłaszcza trudne warunki życia potrzebujących, wśród których wprost wymienia migrantów».

Kraje «bogate nie mogą lekceważyć problemu migrantów, ani tym bardziej zamykać granic lub zaostrzać prawa, tak aby nie pogłębiać istniejących już ogromnych różnic między krajami bogatymi a biednymi, w których rodzi się migracja». Walka «świeckich katolików o promocję człowieczeństwa musi być mocniejsza niż walka tych innych».

Emigranci i uciekinierzy jak rodzina z Nazaretu  

W 1988 roku papież Wojtyła podkreślał, że święta Rodzina z Nazaretu, która doświadczyła emigracji i wygnania, «udała się tam z powodu niebezpieczeństwa zagrażającego Jezusowi».

Szczególnym aspektem emigracji «są właśnie miliony uchodźców, których wojny, klęski naturalne, prześladowania i wszelkiego rodzaju dyskryminacje pozbawiły domu, pracy, rodziny i ojczyzny», pisał polski papież zapraszając «wszystkich do rozważenia i do czynnego zaangażowania się w usuwanie przyczyn decydujących o oderwaniu od ziemi ojczystej tak wielu milionów osób; niech każdy, na ile to od niego zależy, przyjmuje po chrześcijańsku uchodźców i migrantów».

Przyjąć nie-chrześcijan  

Rok później, gdy upadł Mur Berliński, Jan Paweł II poprosił, by emigranci należący do religii niechrześcijańskich «zawsze znajdowali u chrześcijan jednoznaczne świadectwo miłości Boga w Chrystusie. Powinni oni doznawać przyjęcia tak serdecznego i bezinteresownego, ażeby pobudziło ich to do refleksji nad religią chrześcijańską i motywami owej wzorowej miłości».

Wojtyła zauważa, że "wiele krajów przejawia skłonność do zamykania granic; struktura i swego rodzaju stratyfikacja społeczeństw, do których przybywają imigranci, w niewielkim tylko zakresie umożliwia przybyszom adaptację. Pozostawia się im zajęcia najprostsze, wymagające najwięcej wysiłku i najgorzej wynagradzane. W takich warunkach imigranci, nawet jeśli rozwiążą swoje problemy materialne, pozostają wciąż  oni sami i ich dzieci - biednymi z punktu widzenia ich akceptacji, praw, bezpieczeństwa oraz szans społecznego i zawodowego awansu».

Jest to sytuacja, «na którą człowiek wierzący, powodowany poczuciem sprawiedliwości należnej tym ludziom oraz solidarnością, nie może się zgodzić i z którą będzie walczył».

Różnorodność etniczna i kulturowa jest częścią dzieła stworzenia  

W 1991 roku papież prosił, by nie zapominać, że «różnorodność kulturowa, etniczna i językowa należy do porządku ustanowionego w akcie stworzenia i jako taka nie może być zlikwidowana».

I przypominał, że «należy uznać godność i szanować kulturową tożsamość każdej osoby. Ta zasada znajduje szczególne i konkretne zastosowanie w kwestii zjawiska migracji. Migrant winien być traktowany nie jako narzędzie produkcji, ale jako podmiot obdarzony pełną godnością ludzką».

Kraje bogate niech nie myślą tylko o swoim dobrobycie  

Rok później, cytując doniesienia o «wędrówce ludów biednych w kierunku krajów bogatych» i «dramacie uchodźców odepchniętych od granic», Wojtyła twierdził: «chrześcijanie z troską dają świadectwo, że wspólnota, do której przybywają emigranci, jest wspólnotą, która kocha i przyjmuje obcokrajowca z radością, która pozwala rozpoznać w nim oblicze Chrystusa».

Papież, realistycznie jednak zauważył, że «jak kiedyś emigrowało się, aby tworzyć lepsze perspektywy życia, tak teraz emigruje się z wielu krajów po prostu po to, by przeżyć. Taka sytuacja sprawia, że coraz trudniej rozróżnić pojęcie "uchodźcy" od pojęcia "emigranta" - do tego stopnia, że te dwie kategorie występują pod jednym określeniem: "konieczność"».

Podkreślał, że dla krajów rozwiniętych «kryterium, którym określa się granice możliwości pomocy, nie może być po prostu obrona swojego dobrobytu bez brania pod uwagę sytuacji tych, którzy są w dramatyczny sposób zmuszeni do proszenia o gościnność. Emigracja obecnie wzrasta, ponieważ tworzy się coraz większy rozdźwięk między zasobami ekonomicznymi, społecznymi i politycznymi krajów bogatych i krajów biednych. Coraz bardziej zacieśnia się grupa tych pierwszych, a rozszerza się grupa tych drugich».

Bycie nielegalnym nie odbiera godności i praw 

W 1995 roku papież z dużym naciskiem zapraszał wspólnoty chrześcijańskie do przyjęcia rodzin emigrantów, a rok później mówił: «Nieregularna sytuacja prawna nie może uderzać w godność emigranta, który ma swoje niezbywalne prawa, które nie mogą być naruszane ani ignorowane».

Prosił także by «czuwać, aby nie powstawały różne formy neorasizmu czy towarzyszącej mu ksenofobii, które próbują uczynić z naszych braci kozły ofiarne ewentualnych trudnych sytuacji lokalnych».

W 1997 roku wobec «skomplikowanych problemów i niełatwych rozwiązań» związanych z emigracją, ponownie podkreślał, że Kościół «ze swojej strony czuje obowiązek bycia jak dobry samarytanin przy nich - nielegalnych migrantach i uchodźcach - którzy są współczesnym obrazem podróżnika ograbionego, pobitego i porzuconego przy drodze do Jerycha».

W emigrantach spotykamy Jezusa

  

W 1998 roku papież Wojtyła zauważył, że «przygarnięcie innego dla wierzącego nie jest tylko filantropią czy naturalną troską o bliźniego. To coś więcej, ponieważ w każdym człowieku chrześcijanin potrafi spotkać Chrystusa, który chce być kochany i objęty troską w braciach, zwłaszcza tych najbardziej biednych i ubogich».

Rok później zauważa jak «Kościół jest ze swej natury solidarny ze światem migrantów, gdyż wielość ich języków, ras, kultur i obyczajów przypomina mu o jego własnej kondycji - ludu pielgrzymującego ze wszystkich zakątków ziemi ku wiekuistej ojczyźnie. Taka wizja pomaga chrześcijanom odrzucić wszelką mentalność nacjonalistyczną i wyrwać się z ciasnych schematów ideologicznych».

Po prawdzie «wyrazem katolickości jest nie tylko braterska wspólnota ochrzczonych, ale także gościnność okazana cudzoziemcowi niezależnie od wyznawanej przez niego religii».

Nie dla zamknięcia i ksenofobii 

W roku jubileuszowym zaproszenie do gościnności stało się «aktualne i pilne». «Jakże mogliby ochrzczeni twierdzić, że przyjmują Chrystusa, jeżeli zamykają drzwi przed cudzoziemcem, który do nich przychodzi?».

W 2003 roku Jan Paweł II wyjaśniał, że «często solidarność nie przychodzi łatwo. Wymaga odpowiedniego przygotowania i przezwyciężenia postawy zamknięcia się w sobie, która w wielu współczesnych społeczeństwach występuje w formach coraz bardziej subtelnych i rozpowszechnionych. Aby stawić czoło temu zjawisku, Kościół ma do dyspozycji bogate środki wychowawcze i formacyjne na wszystkich płaszczyznach. Wzywam zatem rodziców i nauczycieli, aby zwalczali rasizm i ksenofobię, kształtując postawy pozytywne, oparte na katolickiej nauce społecznej».

Prawo do nie emigrowania  

Na koniec, w 2004 roku papież Wojtyła mówił o prawie do nieemigrowania: "to znaczy do godnego życia w pokoju we własnej ojczyźnie. Poprzez rozważną politykę władz lokalnych i ogólnokrajowych, handel oparty na relacjach bardziej partnerskich oraz solidarną współpracę międzynarodową należy zadbać o to, aby każdy kraj mógł zapewnić swoim mieszkańcom nie tylko wolność wyrażania poglądów i swobodę poruszania się, ale także możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb, takich jak wyżywienie, zdrowie, praca, mieszkanie, wykształcenie; niemożliwość zaspokojenia owych potrzeb zmusza wielu ludzi do emigracji».

Nie bądźcie obojętni

Papież apelował: Niech nikt nie «pozostaje obojętny wobec warunków, jakie napotykają rzesze migrantów». To wołanie wydaje się być dzisiaj zapomniane właśnie w ojczyźnie Karola Wojtyły. Bywa, że to zapomnienie jest interesowne, bo wykorzystywane przez tych, którzy (również wewnątrz Kościoła) pragną pokazywać słowa następcy Jana Pawła II - Franciszka - jako absolutną nowość.

*  *  *

Tekst Andrea Torniellego ukazał się pierwotnie na portalu Vatican Insider. Przetłumaczył Jacek Siepsiak SJ.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Imigracja. Tak Polska "pogrzebała" Jana Pawła II
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.