Z dwóch nieszczęść jedno szczęście

Rodzice, którzy pragną zaadoptować dziecko, muszą przejść konieczne, przewidziane przez prawo procedury. Choć wymagają czasu, warto wytrwać. Po to, by i rodzice, i dziecko mogli stworzyć prawdziwą rodzinę. Z Barbarą Passini, panią dyrektor Krajowego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Warszawie, rozmawia Izabela Górnicka-Zdziech.

Jeśli bylibyśmy z mężem zainteresowani adopcją, to gdzie powinniśmy się zgłosić?

Do lokalnego ośrodka adopcyjno-opiekuńczego. Tam odbędziecie Państwo szereg rozmów. Trzeba sprawdzić, czy osoby zainteresowane adopcją mają odpowiednie warunki materialne, aby dziecko przyjąć: pracę i własne lokum, czy wynajmują sublokatorski pokój. Zakładamy, że rodzice powinni stworzyć dziecku dom. Ośrodek zawsze działa w interesie dziecka, ponieważ ono jest tym słabszym ogniwem. Jeżeli rodzina nie ma warunków do przyjęcia dziecka, nie można go do niej kierować, gdyż będzie narażone na kolejne niepowodzenie, czasem wręcz odrzucenie.

Jaka będzie sytuacja prawna dziecka, które zdecydujemy się zaadoptować?

DEON.PL POLECA

Pod każdym względem dokładnie taka, jak dziecka, które się w Państwa rodzinie urodziło. Jest to bowiem jedynie inna forma urodzenia się w rodzinie.

Czy musimy się przygotować na długo trwającą procedurę?

Wcale nie. Trwa tyle miesięcy, ile ciąża, czyli jest to naturalne przygotowanie do narodzin dziecka. Chodzi o to, by się z tą myślą oswoić i upewnić się, czy naprawdę rodzicom zależy na adopcji. Najważniejsze w tym wszystkim nie są jednak warunki materialne. Nie chodzi tu o wielki dom i wysokie pensje. Najważniejsza jest motywacja. Trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego rodzina chce adoptować dziecko - czy wynika to z potrzeby macierzyństwa i ojcostwa, czy z innych problemów rodzinnych lub osobistych. Zdarza się, że po rozmowach z zainteresowanymi okazuje się, że tak naprawdę tylko jedno z małżonków jest zainteresowane adopcją, a drugie zgadza się dla świętego spokoju. To źle rokuje.

Jaki jest kolejny krok, gdy rodzina spełnia wszystkie te warunki?

Wtedy jest kolej na szkolenie. Każdy ośrodek adopcyjno-opiekuńczy organizuje szkolenia dla rodzin adopcyjnych, aby przygotować rodziców do przyjęcia pod swój dach obcego dziecka, najczęściej z negatywnym bagażem doświadczeń. Nawet półroczne dziecko, które było tylko przez kilka miesięcy w domu dziecka, zostało porzucone przez matkę biologiczną i nie wychowywało się w jej ramionach, ma i będzie miało problemy. Rodzina musi być na nie przygotowana. Tylko w bajkach są wdzięczne, słodkie sierotki. Rodzina też ma zwykle za sobą trudne doświadczenia, gdyż najczęściej na adopcję decydują się małżeństwa, które nie mogą mieć w naturalny sposób własnego dziecka. Taka rodzina też przeżywa traumę…

Spotykają się zatem dwie traumy?

W istocie. Stąd mówi się, że ośrodek adopcji to robienie z dwóch nieszczęść jednego szczęścia. Dla dziecka jest szczęściem, gdy trafi do dobrej rodziny, a dla rodziców - być matką i ojcem, kochać, wychowywać i stawać się dumnym z dziecka.

Czy musimy się zgodzić na proponowane przez ośrodek dziecko?

Nie, i nie będziecie przez to dyskwalifikowani. Możecie powiedzieć, że nie chcecie i nie decydujecie się, ponieważ nie jesteście gotowi akurat tego dziecka przyjąć, ze względu na jego takie, a nie inne problemy. Dostaniecie inną propozycję. Dopiero gdy odrzucicie kilka propozycji, rezygnujemy z kontynuowania procesu adopcyjnego.

A zdarzają się sytuacje, że to dziecko odrzuca zainteresowanych adopcją rodziców?

Oczywiście, dotyczy to obu stron. Starsze dziecko też może odmówić i powiedzieć: "Nie, ja nie chcę do nich iść". Nie można go przymuszać i dociekać przyczyn, trzeba jego wolę uszanować. Mieliśmy kiedyś czteroletnią dziewczynkę, której nie spodobała kandydatka na mamę, gdyż… była brunetką, a ona sobie wymyśliła, że jej mama będzie blondynką. Byliśmy szalenie zaskoczeni, ale w końcu okazało się, że jej biologiczna mama miała białe włosy i umalowane na czerwono usta. Musielibyśmy przyprowadzić blondynkę lub na przykład panią ufarbować. Z tamtej kandydatki zrezygnowaliśmy.

Jaka jest rola w adopcji Krajowego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego?

Kiedy dziecko przebywa w domu dziecka, a jego sytuacja prawna pozwala na adopcję, zgłasza się je do naszego ośrodka, jeżeli w lokalnym ośrodku czy w województwie nie ma rodziców, którzy chcieliby je zaadoptować. Nasza placówka zbiera dane o dzieciach, porządkuje ich dokumenty i weryfikuje je. Potem uzupełnione dokumenty rozsyła się po całej Polsce. Jest to procedura, która trwa około czterech miesięcy. Jeżeli mimo to nie zgłasza się żadna krajowa rodzina, takie dziecko jest kwalifikowane do adopcji zagranicznej.

Czy zainteresowanie adopcją jest duże?

Ogromne, znacznie większe niż możliwości. Kłopot jest tylko taki, że polskie rodziny chcą adoptować przede wszystkim dzieci małe, z jak najmniejszymi problemami medycznymi. Dzieci do 7 lat mają pewne szanse na adopcję, największe te do 2.-3. roku życia, ze starszymi zwykle jest problem. Natomiast jeżeli przychodzą do nas ludzie w wieku powyżej 40 lat, proponujemy im starsze dzieci. Zakładamy, że maksymalna różnica wieku pomiędzy dzieckiem a rodzicami nie powinna przekraczać 40 lat, czyli jeśli małżonkowie mają po 43 lata, nie powinni dostać noworodka, tylko dziecko co najmniej 3-letnie.

Czekanie na dziecko, czekanie na telefon

Z jednej strony staracie się przygotować, ale nie wiecie, czy możecie już kupować łóżeczko, wózek. Czy możecie wyjechać na długi weekend, bo może wtedy właśnie zadzwoni telefon? W naszym przypadku, zanim pojechaliśmy w maju na narty, zadzwoniliśmy do pani z ośrodka adopcyjnego i zapytaliśmy, czy możemy jechać. Wtedy dowiedzieliśmy się - zresztą między wierszami - że nasza niunia jest już na świecie i czeka tylko na uregulowanie sytuacji prawnej. Gdy zobaczyłam Basię, pomyślałam, że warto było czekać tyle lat (walka trwała 5 lat) i że prawdopodobnie - może zabrzmi to zbyt obcesowo - sama bym sobie piękniejszej i cudowniejszej córci nie urodziła.

Iwona Nowacka, mama adopcyjna

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Z dwóch nieszczęść jedno szczęście
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.