Harasymiada w Bieszczadach

Zobacz galerię
Harasymiada w Bieszczadach
Maria Harasymowicz podczas otwarcia wystawy tomików jej męża w Bibliotece Publicznej w Komańczy (fot. A.Demkowicz)
Agata Demkowicz

Komańcza to niezwykła miejscowość. Jest usytuowana na pograniczu Bieszczadów oraz Beskidu Niskiego. Jej mieszkańcy posługują się dwoma językami, ponieważ stykają się tu, i harmonijnie ze sobą współistnieją, trzy kultury: greckokatolicka, prawosławna i rzymskokatolicka. W Komańczy ocalały także ślady życia dawnych Łemków. Nie dziwi więc, że Jerzy Harasymowicz - Homer Łemkowszczyzny, który odkrył w sobie duszę Rusina (po ojcu był Ukraińcem) - czuł się w tych okolicach jak u siebie. To tutaj spędził swój ostatni urlop w 1999 roku. Nocował wówczas w pobliskim Mikowie. Odwiedził także Komańczę. 7 lipca spotkał się z czytelnikami w tutejszej Bibliotece Publicznej.

Poszerzone sprawozdanie z Harasymiady jest dostępne na prywatnej stronie Agaty Demkowicz.

DEON.PL POLECA




Poeta, który mawiał o sobie, że „ma więcej twarzy niż Światowid”, był piewcą bieszczadzko-beskidzkich pejzaży. Fascynowały go zagadnienia związane z historią i życiem Łemków. W jego twórczości nie brakowało także barokowych wierszy poruszających tematykę szlacheckiej Polski czy panegiryków sławiących Kraków. Harasymowicz był autorem lirycznych wierszy miłosnych poświęconych swojej żonie.

Uczestnicy Harasymiady mogli obejrzeć film pt. „Liryczne podróże Jerzego Harasymowicza” w reżyserii Katarzyny Kotuli. Przybliżał on prywatną sylwetkę poety. Wśród wypowiedzi pojawiających się we wspomnianym filmie na szczególną uwagę zasługuje ta, która dotyczy miłości Harasymowicza do gór: „Przez góry dochodzę do Boga”, „Góry są moim ołtarzem”. Wyjaśnia ona dlaczego poeta tak bardzo kochał góry.  W prezentowanym nagraniu brała udział również żona Harasymowicza, towarzysząca mu w jego górskich wędrówkach, i córka, która przyznała, że nigdy nie żyła z piętnem ojca-poety. Był on dla niej zwyczajnym człowiekiem, bliską osobą.  

Duże urozmaicenie pierwszego dnia Harasymiady stanowił wieczór poezji śpiewanej. Wykonawcy zaprezentowali repertuar m.in. do wierszy Jerzego Harasymowicza. Koncert otworzyła Julia Doszna - łemkowska pieśniarka. Zaśpiewała utwory ze swojej płyty pt. „Pastorałki Jerzego Harasymowicza”. Wśród artystów nie zabrakło również Elżbiety Adamiak – Pierwszej Damy „Krainy Łagodności”, która w swoim recitalu zaprezentowała również kilka utworów ze swojego najnowszego krążka. Koncert zakończył się dwoma występami: Andrzeja Mroza (związanego z grupą Kociołek) i Grzegorza Śmiałowskiego (muzyka z zespołu Bez Zobowiązań).

 

W przerwie koncertu ogłoszono wyniki i wręczono nagrody uczestnikom konkursu  plastycznego pt. „Z bulwaru słów na wolny świat”. Brali w nim udział  profesjonalni artyści i amatorzy. Tematem prac malarskich lub graficznych wykonanych dowolną techniką był cykl utworów bądź jeden wiersz Jerzego Harasymowicza.
 
Doniosłe znaczenie dla mieszkańców Komańczy i jej najbliższych okolic miał drugi dzień „Harasymiady”. Rozpoczęła go msza św. w intencji duszy zmarłego poety. Odprawiono ją w kościele p.w. św. Józefa w Komańczy. Nabożeństwo koncelebrowali dwaj kapłani: ks. Jacek Czerkas (proboszcz tej parafii) i ks. Piotr Bartnik (kapelan bieszczadzkich przewodników).  Po mszy odbyło się odsłonięcie tablicy pamiątkowej - ufundowanej przez leśników z Nadleśnictwa Komańcza - z okazji nadania Bibliotece Publicznej w Komańczy imienia Jerzego Harasymowicza. Uroczystość została uświetniona grą sygnalistów z Zespołu Szkół Leśnych w Lesku.     

Zebrani zostali później zaproszeni na otwarcie wystawy tomików poezji Jerzego Harasymowicza, która odbyła się w bibliotece. Zbiory zgromadził Mieczysław Czytajło  – dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury „Dom Harcerza” w Krakowie. Po spotkaniu w Bibliotece Publicznej goście zwiedzali wystawę fotograficzną pt. „Świat poezji Jerzego Harasymowicza w obiektywie”, która została sprowadzona do Komańczy z Krakowa. Pojawiły się na niej wyjątkowe zdjęcia inspirowane poezją Harasymowicza. Ich tematem były na przykład osobliwości przyrodnicze. 

Drugi dzień Harasymiady zakończyła wycieczka śladami Jerzego Harasymowicza. W Ustrzykach Górnych złożono kwiaty przed pomnikiem poety. Goście zatrzymali się również w Przełęczy Wyżnej, gdzie znajduje się słynny pomnik Jerzego Harasymowicza w kształcie bramy. Byli ponadto w Balnicy (nieistniejącej wsi położonej przy granicy polsko-słowackiej), w której obejrzeli kapliczkę odnowioną przez Stowarzyszenie Magurycz. Zajmuje się ono ratowaniem niszczejących zabytków sztuki sepulkralnej (głównie na terenach Łemkowszczyzny i Bojkowszczyzny). Przed balnicką kapliczką znajduje się cudowne źródełko. W okresie przedwojennym miejsce to cieszyło się dużym zainteresowaniem okolicznej ludności.

W sobotę, 12 września, w trzecim dniu święta Jerzego Harasymowicza w Bieszczadach, dokonano odsłonięcia tablicy pamiątkowej, która upamiętnia ostatni pobyt poety w kwaterze łowieckiej w Mikowie. Jej autorem był również Grzegorz Tomkowicz. Kolejnym punktem programu przewidzianego na ten dzień był piknik w „Latarni Wagabundy” Ośrodku Turystyki Konnej w Woli Michowej. Honory gospodarza tej imprezy pełnił Wojciech Gosztyła, który jest m.in. przewodnikiem beskidzkim i ratownikiem Grupy Bieszczadzkiej GOPR. Ważnym punktem spotkania w Woli Michowej była promocja książek poświęconych Bieszczadom połączona z możliwością odbycia rozmów z ich autorami. Wśród prezentowanych pozycji znajdował się tomik wierszy Jerzego Harasymowicza pt. „Bieszczady”. Takiego zbiorku w księgarniach na pewno brakowało, ponieważ do tej pory bieszczadzkie wiersze poety były rozproszone po różnych tomikach i czasopismach. We wspomnianej publikacji znajduje się czterdzieści utworów, które z bogatej twórczości Harasymowicza wybrała jego żona wraz z Januszem Szuberem. W tej efektownie opracowanej pod względem edytorskim książce zamieszczono także fotografie Ryszarda i Zygmunta Naterów z Leska. „Bieszczady” są wyjątkowym poetycko-fotograficznym albumem. Powinien on znaleźć się w plecaku każdego turysty wybierającego się na wędrówkę po Bieszczadach.

 

Bardzo ciekawą publikacją prezentowaną w Woli Michowej był również zbiór poezji „Słowa płaczliwe” Romana Zielonki - bieszczadzkiego leśnika, przewodnika beskidzkiego i poety, który swoje wiersze publikował od kilku lat w prasie. W jego tomiku pojawiają się różne wątki. Począwszy od  fascynacji naturą, której patronują m.in. Jerzy Harasymowicz i Adam Ziemianin, po refleksje dojrzałego mężczyzny przeglądającego fotografie i  widzącego nieubłagalny upływ czasu. We wspomnianym zbiorku znajdują się także utwory poświęcone zmarłej żonie poety i jego przyjaciołom. Świadczą one o niezwykłej wrażliwości autora na sprawy związane z wnętrzem drugiego człowieka. Wśród promowanych książek znajdowały się także interesujące publikacje dziennikarzy: Henryka Nicponia i Waldemara Bałdy. Obaj autorzy byli obecni na pikniku. Prowadzili rozmowy z czytelnikami.

Piknik w Woli Michowej to oczywiście nie tylko obcowanie z bieszczadzką książką. W tle rozmów, spacerów i zapachów pochodzących z wyśmienitej polowej kuchni rozbrzmiewała muzyka inspirowana poezją i postacią patrona Harasymiady. Deklamowano jego wiersze, bowiem w tym dniu rozstrzygano konkurs recytatorski pt. „Całe życie w wiatru świstach”,  w którym brała udział młodzież gimnazjalna z Gminy Komańcza. Wręczono również nagrody uczestnikom konkursu poetycko-plastycznego pt. „Każdy ma pejzaż, w którym pozostanie”. Był on skierowany do młodzieży gimnazjalnej. Młodzi artyści wykonywali prace graficzne inspirowane twórczością Jerzego Harasymowicza bądź prozą lub poezją innych autorów pozostających pod wpływem jego dorobku.   

W czasie pleneru w Woli Michowej kwestowano także na rzecz budowy kościoła w Woli Michowej. Wystrój wnętrza świątyni zostanie wykonany najprawdopodobniej przez bieszczadzkich artystów.             

Spotkanie w „Latarni Wagabundy” kończyło szereg wydarzeń związanych z Harasymiadą. Należy przy okazji przypomnieć, że to, co działo się w dniach 10-12 września było kulminacją działań, które zostały podjęte przez organizatorów kilka miesięcy wcześniej. Harasymiada jest bowiem projektem służącym wyrabianiu nawyku obcowania z literaturą i zachęcaniu ludzi uzdolnionych do uprawiania twórczości artystycznej. W tym ambitnym przedsięwzięciu położono szczególny nacisk na objęcie nim młodzieży.

Harasymiada będzie miała kolejną edycję w następnym roku. Komańcza, jak pokazały ostanie wydarzenia, posiada dobre zaplecze, by pełnić rolę kulturalnego centrum pogranicza beskidzko-bieszczadzkiego
. Istotną rolę odgrywa tutaj możliwość pozyskania sponsorów. Tegoroczne święto Jerzego Harasymowicza w Bieszczadach wspierali jego współorganizatorzy - Nadleśnictwo Komańcza przy współpracy z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Krośnie - oraz Koło Myśliwskie „Knieja” z Komańczy i Poakcesyjny Program Wsparcia Obszarów Wiejskich. Miejscowość ma również korzystne warunki lokalowe do odbywania konferencji, wystaw i koncertów. Także Wola Michowa, w której odbył się piknik zamykający Harasymiadę, mogłaby w przyszłości stać się miejscem, gdzie spotykaliby się artyści, poeci, pisarze, fotografowie zainspirowani osobą Jerzego Harasymowicza i Bieszczadami.

    

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Harasymiada w Bieszczadach
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.