Uśmiechu powszedniego daj nam dzisiaj! (fot. sxc.hu)
Logo źródła: Posłaniec Stanisław Morgalla SJ / Posłaniec

Uśmiech leczy, podnosi na duchu, dodaje odwagi, przełamuje lody i… nic nie kosztuje. Próżno go jednak szukać w sklepach, urzędach, kościołach, miejscach pracy, rodzinach itp. Tyle go, jak na lekarstwo, a i z receptą trudno go znaleźć.

Wbrew pozorom uśmiech to poważna sprawa, by nie powiedzieć fundamentalna dla przetrwania ludzkości. Pojawienie się uśmiechu było znacznie donioślejszym wydarzeniem, niż odkrycie przydatności koła w transporcie czy lot na księżyc. Sęk w tym, że ludziom coraz mniej jest do śmiechu. Co więcej, robi się to niepokojąco wprost proporcjonalne do ilości posiadanych dóbr, zdobytego wykształcenia lub przeżytych lat. Zanika to, co zdawało się wyraźnie odróżniać nas od czworonogów, bo przecież zwierzęta się nie śmieją (a przynajmniej nie tak jak ludzie)! Kto wie czy nieopacznie nie zadamy śmiertelnego ciosu naszej cywilizacyjnej zdobyczy: teorii ewolucji.

Świadomi niebezpieczeństwa są jednak wielcy tego świata, dlatego nie uświadczysz ich nigdy publicznie w innej pozie, jak tylko z promiennym uśmiechem na twarzy. Tak trzeba! - tych bardziej opornych przekonują specjaliści od public relations, nowi kapłani wiary w to, że przetrwają tylko najsilniejsze osobniki. I selekcja naturalna trwa, tym razem oparta nie na prawie pięści, ale na uśmiechu: wygrywa ten, kto uśmiecha się szerzej, bielej, pełniej… To prawo nowoczesnej dżungli obowiązuje wszędzie: w reklamie, w mediach i w polityce. Po prostu wypisz wymaluj: cywilizacja pięknego uśmiechu. Jeśli chcesz przeżyć, musisz wybrać się do dentysty i na początek zrobić sobie równy i 32-zębny uśmiech. Bóg jednak raczy wiedzieć jaka jest zawartość śmiechu w tym uśmiechu.

Jak widać sytuacja jest równie paradoksalna, co w przekornym powiedzeniu, że tak wielu wokół ludzi, a tak trudno o człowieka. Uśmiech bowiem uśmiechowi nie równy. Czym innym jest uśmiech-maska, a czym innym uśmiech naturalny, który jest wielowarstwowym wyrazem psychicznej i duchowej głębi człowieka. W tym pierwszym śmieją się tylko usta, w tym drugim wszystko jest dotknięte radością: roześmiane oczy, trzęsące się uszy i cała reszta rozedrganego ciała (o organach wewnętrznych nie zapominając) oraz wszystkie inne władze człowieka: serce, rozum i wola. By jednak nie pogrążyć się w fizjologiczno-filozoficznych dywagacjach powiedzmy po prostu, że różnica polega na poczuciu humoru. Uśmiech-maska jest płytki jak dowcipy o blondynkach, i jak wszystko co sztuczne, męczy i na dłuższą metę wcale nie śmieszy. Uśmiech naturalny, jak sama nazwa wskazuje jest naturalny i stosowny do sytuacji, dlatego nie powoduje nudności ani odruchów wymiotnych, a przeciwnie staje się chlebem dnia powszedniego. Bo czy jest coś piękniejszego od roześmianego człowieka?

DEON.PL POLECA

Poczucie humoru jest czymś uniwersalnym. Sprawdza się zarówno na imieninach u cioci, jak i w walce o niepodległość czy w czasie religijnych prześladowań. Jest równie skuteczne w zabawie z dziećmi, co w hospicjum dla umierających. Pomaga rano wstać z łóżka i przetrwać nawet najgorszy dzień w życiu. Stąd m.in. taka wielość i różnorodność humorów odmieniana choćby przez nacje czy kolory. Nie ma dnia ani godziny, w której nie można by powiedzieć czegoś adekwatnego do okoliczności i dowcipnego zarazem. Nawet współczesna psychologia chyli czoła przed poczuciem humoru, bo nie waha się zaliczyć go do tzw. dojrzałych mechanizmów obronnych. Skąd takie wielostronne zalety poczucia humoru?

Humor jest rodem nie z tej ziemi, synonimem mądrości i przymiotem boskim. I to z prostej przyczyny: przywracając człowiekowi dystans do ziemskich spraw i do siebie stwarza miejsce dla twórczej wolności. Nie bez powodu Biblia, gdy mówi o radości i humorze wiąże je z personifikacją Mądrością, która była towarzyszką Boga w dziele stworzenia: Byłam przy Nim jako [Jego] umiłowana; a byłam Mu radością na każdy dzień, pląsając przed Nim przez cały czas, igrając na okręgu Jego ziemi: i rozkoszą dla mnie przebywać wśród synów człowieczych (Prz. 8, 30-31). Szkoda, że synowie człowieczy nie chcą mieć do czynienia z mądrością, a tym samym z radością i poczuciem humoru. Zbyt poważnie biorą samych siebie i świat, dlatego nie znoszą żartów, zwłaszcza na swój temat.

Świat czuje pismo nosem i dlatego ratuje się jak może. Kto wie czy cała ta cywilizacja uśmiechu nie jest jakimś nieudolnym wołaniem o pomoc i zbawienie. Tylko w Kościele, zwłaszcza tym polskim, jakoś nie wyczuwa się tych signum temporis, bo humor wyraźnie stracił na wartości. Co prawda ostatnio odeszło do Pana kilku “teologów uśmiechu”, jak ks. Józef Tischner (w Krakowie) czy ks. Jan Twardowski (w Warszawie), ale przecież nie brak koniecznych do dalszych działań inspiracji. Gdyby cały świat został nagle obdarzony poczuciem humoru - przekonywał G.K. Chesterton w eseju pt. Tołstoj - całkiem odruchowo zacząłby wypełniać przepowiednie z Kazania na Górze. Czy nie coś takiego miało miejsce w męczeństwie św. Wawrzyńca, który miał powiedzieć oprawcom przypiekającym go na na metalowej kracie: Teraz z drugiej strony, bo z tej już wystarczy? Ten cięty i rezolutny dowcip niewątpliwie jest jednym z bardziej błyskotliwych zastosowań Jezusowego nauczania o nadstawianiu drugiego policzka. I kto wie czy nie dał do myślenia oprawcom, tak jak dawał przez wieku tym, którzy słuchali opowieści o odwadze i wierności męczennika pierwszych wieków chrześcijaństwa. Czy nie jest to też cenna wskazówka dla tych, którzy dzisiaj głoszą Ewangelię światu lub też bronią wiary przed coraz częstszymi atakami?

Natchnienia jednak wypada szukać u samych źródeł, tj. u Boga. Żeby codziennie pląsać igrając na okręgu ziemi trzeba nadzieję złożyć w czym innym niż sprawy tego świata. I tego żadna psychologia nam nie podpowie. Dlatego trzeba nam pokornie zgiąć kolana, złożyć ręce i poprosić. Może tak jak Tomasz Morus: Panie, obdarz mnie dobrym trawieniem a również czymś, co mógłbym strawić. Daj mi zdrowie ciała i dobry humor, by móc je zachować. Daj mi Panie duszę prostą, która potrafi uznać za skarb wszystko, co jest dobre i która nie zlęknie się widokiem zła, ale raczej znajdzie sposób, by doprowadzić wszystko na swoje miejsce. Daj mi duszę, która nie zazna nudy, zrzędzenia, westchnień, lamentów i nie pozwól, bym zbytnio martwił się zawalidrogą, która nazywa się “ja”. Daj mi Panie poczucie humoru. Udziel mi łaski zrozumienia żartu, by odkryć w życiu trochę radości i by móc użyczyć jej innym. Amen.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Usta pełne śmiechu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.