Jak sobie poradzić z "wewnętrznym krytykiem"? 5 kroków do polubienia siebie i opanowania negatywnych myśli

Jak sobie poradzić z "wewnętrznym krytykiem"? 5 kroków do polubienia siebie i opanowania negatywnych myśli
(fot. shutterstock.com)
Zbigniew Chęciński

Zaczynasz coś nowego z wizją katastrofy - "to się nie uda". A skąd wiesz? W ciągu doby przez ludzką głowę przepływa ok. 70 000 myśli. Naukowcy są zgodni, że ponad 70% z nich ma wydźwięk negatywny. Jak zacząć nad nimi panować?

Codziennie każdy człowiek przez wiele godzin prowadzi dyskusję z samym sobą - komentuje w myślach wydarzenia, analizuje i ocenia. Około 70% myśli ma negatywny wydźwięk i najczęściej ich efektem jest samokrytyka, surowa ocena czy złośliwości skierowane w stronę otaczającego świata. Na szczęście są sposoby na to, aby ujarzmić naszego "wewnętrznego krytyka" i sprawić, żeby zaczął z nami współpracować…

Partner na całe życie

Słyszysz go tuż po przebudzeniu, jest z tobą przez cały dzień i milknie dopiero gdy zaśniesz. Idzie z tobą przez życie - krok, w krok; ramię w ramię… ciągle gada… i gada… Kiedy jest zbyt natrętny, możesz go czasem uciszyć na chwilę za pomocą używek, ale następnego dnia znów go słyszysz, jeszcze zanim otworzysz oczy… Nie możesz przed nim uciec, nie weźmiesz z nim rozwodu, nie wyprowadzisz się od niego… bo jest częścią ciebie. To twój głos wewnętrzny, który towarzyszy ci każdego dnia, przez całe życie.

DEON.PL POLECA

W ciągu doby przez ludzką głowę przepływa ok. 70 000 myśli. Naukowcy są zgodni, że ponad 70% z nich ma wydźwięk negatywny…

Wyobraź sobie, że twoja lodówka jest oklejona tysiącami czerwonych karteczek samoprzylepnych z wypisanymi słowami typu "NIE", "BEZNADZIEJNIE", "ŹLE", "I PO CO TO ROBIĆ", "OKROPNIE", a spod nich nieśmiało wyłaniają się pojedyncze zielone karteczki z napisami: "SUPER!", "BRAWO!"’ CUDOWNIE!"," TO BYŁO NIESAMOWITE"…

Już po kilku sekundach wyobrażania sobie tego obrazu, człowiek zaczyna się czuć jakoś dziwnie… a co dopiero spotykać takie coś codziennie… Każdego dnia w myślach rozmawiamy z naszym "krytykiem wewnętrznym" - komentujemy, wspominamy, analizujemy problemy lub zadajemy trudne pytania; więc to od nas zależy czy będziemy widzieć w nim przyjaciela, czy największego wroga.

Chyba nie chcesz codziennie rano budzić się ze świadomością, że w kuchni czeka na ciebie lodówka oklejona czerwonymi karteczkami.

Plany, cele, marzenia

Któż z nas nie miał w dzieciństwie wspaniałych marzeń - być bohaterem, który ratuje świat przed złem, wybrać się w podróż w Kosmos, odnaleźć bezludną wyspę i na niej założyć własną osadę, przykładów można wymieniać tysiące.

Kiedy wkroczyliśmy w wiek dojrzewania i pierwsze lata dorosłości, nasze marzenia stały się bardziej przyziemne, ale nadal w głowie tliły się marzenia, o podbiciu świata, zdobyciu sławy i osiągnięcia sukcesu w życiu.

Czas jednak płynie nieubłaganie, a życie weryfikuje nasze plany. Kiedy twoje życie dobiega do 30,  uświadamiasz sobie, że… z podbicia świata wyszło jedynie podbicie oka młodszemu koledze, ze zdobycia sławy - zdobycie w miarę dobrej pracy w okolicy, a z osiągnięcia sukcesu - osiągnięcie tytułu magistra i pozostanie w szeregu tysięcy innych, przeciętnych magistrów.

W tym momencie odzywa się twój "wewnętrzny krytyk" i nie pozostawia na tobie suchej nitki. "Spójrz na innych… a ty? Co ci się w życiu udało…?"

Inni mają lepiej

Nie brakuje wśród nas mistrzów narzekania. Jak zwykle zawsze lepiej jest "gdzieś indziej", a to właśnie ich los pokarał najbardziej. Wielu ludzi uwielbia także licytować, że oni mają gorzej niż inni.

1. Praca. "Ja to mam beznadziejną pracę… nie to co Magda. Ona nic tam nie robi, a zarabia trzy razy więcej niż  ja".
2. Rodzina. "Inne rodziny żyją w szczęściu i zgodzie, a u mnie to każdy na każdego warczy i na złość robi".
3. Pech. "Ukradli ci wczoraj telefon? Oj to nic. Mnie ostatnio ukradli, komórkę, portfel i klucze".

4. Zdrowie. "Masz gorączkę? To ty zdrowa jesteś. Ja mam gorączkę, bóle w ramieniu i coś ostatnio skóra mi się łuszczy na nogach. Chyba już długo nie pożyję".

Przykładów można wymieniać setki, a nawet tysiące… Zaczynamy zataczać błędne koło, wciąż nakręcamy tę spiralę krytycyzmu, a nasza lodówka wciąż zapełnia się czerwonymi karteczkami.

Na szczęście nie wszystko jeszcze stracone.

Wybór należy do ciebie. Wchodzisz w to?

Kluczem do sukcesu jest rozpoczęcie współpracy z naszym "wewnętrznym krytykiem" - czyli krótko mówiąc - polubienie siebie. Tak. Dobrze czytasz. POLUBIENIE SIEBIE.

Jeśli podejmiesz wyzwanie i zechcesz zaakceptować siebie, zapewniam, że twoje życie zmieni się na lepsze i zauważysz wiele pozytywnych zmian.

Wybór należy do ciebie. Wchodzisz w to?

KROK 1 - pozytywne zdania na własny temat

Nie muszę chyba przywoływać wszystkich myśli które krążą w twojej głowie, gdy widzisz swoje odbicie w lustrze. Założę się, że większość z nich jest negatywna: "jaki ja mam beznadziejny nos", "ile zmarszczek", " jakie ja mam włosy", wymieniać dalej?  Darujmy sobie.

A ile razy w życiu zdarzyło ci się przejrzeć i powiedzieć sobie "NAPRAWDĘ ŚWIETNIE WYGLĄDASZ!" ?

Raz? Trzy? Pięć?

Czas na wielkie sprzątanie

Na początek zmierz się ze swoimi słabościami. Krzywy nos?  Zbyt mały podbródek? No i co z tego. I tak nikt nie zwraca na to uwagi. Ludzie są zbyt zabiegani i zbyt zajęci swoimi sprawami, żeby pochylać się nad twoim podbródkiem, nosem, czy dolną częścią pleców. Poza tym to co nam wydaje się katastrofą, dla innych jest obojętne.

Oczywiście są tacy, co gadają, ale co cię to obchodzi? Dzisiaj mówią o tobie, jutro o kimś innym, ludzie zawsze będą gadać. Pracuj nad tym, co możesz zmienić (np. waga, mięśnie,), dbaj o siebie, zweryfikuj swoją garderobę, a to czego nie możesz zmienić, po prostu zaakceptuj.

Warto przyjrzeć się też swojemu charakterowi - zweryfikować swoje wady, zalety, słabości i przyzwyczajenia. Może warto coś zmienić swoim życiu?

Mów o sobie dobrze, myśl o sobie pozytywnie, a zobaczysz jak zmienia się twoje postrzeganie świata. Cały proces wymaga trochę czasu i wysiłku, ale zapewniam , że przy odrobinie chęci da się.

KROK 2 - wolny wybór - "chcę" zamiast "muszę"

Notorycznie przywołujemy w myślach normy zachowania - "muszę", powinienem", "nie powinienem", "nie mogę" - te stwierdzenia są niczym autostrada biegnąca wprost do naszej lodówki z czerwonymi karteczkami. Właśnie takimi stwierdzeniami odsuwamy od siebie wolność i dobrowolne podejmowanie decyzji.

Np. "Muszę dzisiaj iść do pracy" - bzdura. Nie jesteśmy niewolnikami. Przywołując fragment jednej z reklam "pracujemy by żyć, a nie żyjemy by pracować", stwierdzam, że chodzimy do pracy bo chcemy - chcemy mieć pieniądze na mieszkanie, auto, jedzenie, wakacje, rachunki.

Powiedzmy jeszcze raz to zdanie tylko zamieniając słowa - "Chcę iść dziś do pracy" - brzmi trochę dziwnie, ale to przecież nasz wolny wybór. Idę do pracy, bo chcę zarobić pieniądze na życie, spotkać się z ludźmi, chcę się spełnić zawodowo.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku np. spotkań ze znajomymi, na które "muszę iść", lub dodatkowymi zajęciami, które "muszę zrobić".

Pamiętaj - niczego nie musisz. Chcesz. Przyklejamy zieloną kartkę na naszą lodówkę.

KROK 3 - nagradzanie siebie za sukces

Większość ludzi rozpoczyna działanie z wizją katastrofy - "to mi się nie uda", "zrobię z siebie błazna", "to nie ma sensu". Kiedy mnie dopada taka wizja, zadaję pytanie mojemu wewnętrznemu krytykowi - "A skąd wiesz?". Przecież nikt z nas nie jest Bogiem i nie wiemy, co się wydarzy. Możemy tylko przewidywać i się domyślać. Z reguły zarówno sukces, jak i  porażka są możliwe w 50%, więc po co tragizować i niepotrzebnie podcinać sobie skrzydła?

A co się dzieje w głowie, jeśli rzeczywiście się coś nie uda. Oj "wewnętrzny krytyk" ma wtedy możliwość się wykazać. Wypominanie, przywoływanie innych podobnych wydarzeń z przeszłości. Jest tego mnóstwo.

Znów nadszedł czas na zmianę perspektywy. Słowo "porażka" zamieniamy na słowo "doświadczenie". "OK. To mi się nie udało, ale było to dla mnie ogromne doświadczenie. Następnym razem pójdzie mi lepiej. Cieszę się, że spróbowałem".

Najważniejszą sprawą jest nagradzanie siebie za podjęcie jakiegoś działania, a nie za sam wynik. A jeśli coś się udało, to warto dać sobie nagrodę, nawet jakąś niewielką. Gorąca kąpiel, jakiś drobny upominek, czy odrobina słodyczy.

KROK 4 - poszerzanie strefy komfortu

Ile razy zdarzyło ci się nie zgłosić reklamacji do sklepu, twierdząc, że to towar o małej wartości i się nie opłaca iść, a ile razy przydarzyło ci się chodzić po mieście i szukać jakiegoś miejsca, jednak nie pytasz ludzi o drogę, bo byłby to "obciach"?

W dzieciństwie wszystko było dla nas nowe; uczyliśmy się, doświadczaliśmy, próbowaliśmy, jednak z czasem nasze życie zaczęło zamykać się w cieplutkim kokonie.

Najlepiej czujemy się w znanym otoczeniu, coraz rzadziej decydujemy się na zmiany: "praca jaka jest, taka jest, ale ją znam", "mój chłopak nie jest może idealny, ale po co szukać innego i zaczynać wszystko od początku", "nie mam już siły do mojej dziewczyny, ale nie mogę jej zostawić, bo może trafię na gorszą…".

Fundamentalną sprawą naszego życia jest ciągła nauka i doświadczanie nowych rzeczy. Oczywiście stabilizacja jest bardzo ważna, ale nie chowajmy pod tym pojęciem lęków przed nowym kursem językowym czy zmianą pracy.

Kiedy do naszego życia wkrada się rutyna, zaczynamy narzekać… i będziemy to nieustannie robić, dopóki czegoś nie zmienimy.

Nie bój się stawiać w swoim życiu nowych wyzwań - nauka języków, dodatkowy kurs, uprawianie nowego sportu, nowe potrawy w domowym menu… możliwości są nieograniczone.

Chyba nie chcesz spędzić reszty życia na robieniu tego co robisz, ciągłym porównywaniu się z innymi, czy na narzekaniu podczas każdej rozmowy?

Prowadzenie ciekawego życia nie musi wiązać się ze zrujnowaniem domowego budżetu. Jeśli każdego dnia będziesz robić tylko jedną, małą rzecz której się boisz, po jakimś czasie będziesz nie do zatrzymania.

Leżąc na kanapie i patrząc w ekran telefonu, nie tylko nie podbijesz świata, ale za kilkanaście lat będziesz mieć żal do siebie, że udało ci się skutecznie zmarnować swoje najlepsze lata na bzdurach. Nie chcesz chyba przyklejać kolejnej czerwonej karteczki do swojej lodówki.

KROK 5 - wsparcie z Niebios

"Nec Herkules contra plures" oznajmia nam łacińska sentencja. W wolnym tłumaczeniu oznacza - I Herkules nie pomoże, kiedy ludzi całe morze.

Ciężko jest zaakceptować siebie, kiedy w mediach kreuje się idealne piękno, wszyscy wokół wymagają tak wiele, a "wewnętrzny krytyk" potrafi czasami mocno dokopać.

W takim razie potrzebujemy wsparcia… wsparcia z GÓRY. Nie ważne, czy jesteś katolikiem, wyznawcą judaizmu, czy islamu - łączy nas przywiązanie do przyziemnych dóbr - mieszkanie, samochód, praca, znajomi.  Wszyscy mamy wiele problemów na głowie, zabieganie i pogoń za codziennymi sprawami powoduje, że niekiedy zapominamy o tym, że jesteśmy ludźmi.

Wiara pozwala "wysiąść na chwilę" z pędzącego pociągu życia. Warto co jakiś czas zatrzymać się i zastanowić się, czy w ogóle jedziemy w dobrą stronę.

Nie potrzeba wiele - wystarczy raz w tygodniu poświęcić 15-20 minut, aby zastanowić się, czy wszystko, co robiło się w przeciągu kilku ostatnich dni, rzeczywiście przybliżyło cię do wyznaczonego celu?

A może w tej życiowej pogoni zdarzyło ci się nieumyślnie kogoś urazić lub zranić… Niewykluczone, że w tym czasie któraś z twoich żelaznych zasad została złożona w ofierze dla szybszego osiągnięcia celu, za cichym przyzwoleniem, że "cel uświęca środki".

Każdy z nas potrzebuje wsparcia z Niebios, więc nie zamykajmy sobie drogi do Boga, licząc, że sami jesteśmy w stanie wszystko zrobić. Niech przyświeca nam dewiza św. Benedykta z Nursji - Ora et labora (łac. módl się i pracuj).

Warto poznać swojego "wewnętrznego krytyka" i zacząć z nim współpracować. Jeśli ustalisz z nim plan działania, a jego ciągłe "gderanie" zamienisz na pochwały oraz konstruktywną krytykę, z pewnością zyskasz najważniejszego przyjaciela w swoim życiu - samego siebie. Sprawisz, że twoja lodówka będzie oklejona zielonymi karteczkami, a ty będziesz czuć się świetnie i zaczniesz czerpać radość z życia.

Naprawdę warto.

Przeczytaj też: "I żebyś w końcu znalazł tę jedyną..." >>

Zbyszek Chęciński - zawodowo - specjalista w międzynarodowej firmie, prywatnie - miłośnik psychologii, samorozwoju, motywacji i poszerzania strefy komfortu. W młodości dość nieśmiały i skryty. Od 2012 roku intensywnie pracuje nad swoim charakterem. Z czasem poszerzanie strefy komfortu oraz dążenie do zwiększenia pewności siebie, przerodziły się w jego hobby. Nadal pracuje nad najlepszą wersją siebie i jednocześnie pomaga innym w znalezieniu drogi do satysfakcjonującego życia

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
James Martin SJ

Nie jest to przewodnik, który umożliwi zrozumienie wszystkiego o wszystkim.Pokazuje on raczej, jak odnaleźć Boga w każdym wymiarze swojego życia.

  • Skąd mam wiedzieć, co powinienem w życiu robić?
  • Skąd mam wiedzieć, kim być w życiu?
  • ...

Skomentuj artykuł

Jak sobie poradzić z "wewnętrznym krytykiem"? 5 kroków do polubienia siebie i opanowania negatywnych myśli
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.