Czy będę mogła rozwinąć marzenia i plany?

Czy będę mogła rozwinąć marzenia i plany?
Zawsze starałam się podążać, w miarę możliwości, za swoimi zamiłowaniami (fot. thorinside)
Agata Demkowicz

Człowiek powinien dążyć do rozwijania swoich zdolności i do twórczego wyrażania siebie – bez względu na różne trudności związane na przykład z chorobą czy z innymi czynnikami. Paradoksalnie to właśnie one mogą stać się zachętą do zdecydowanego i odważnego działania. Motorem wyzwalającym energię i siłę.

Przystanek Bieszczady

Nazywam się Agata Demkowicz. Pochodzę z bieszczadzkiej miejscowości, położonej w województwie podkarpackim. Z tym miejscem jest na razie związane moje życie. Tutaj chodziłam do szkoły podstawowej i zawierałam swoje pierwsze koleżeństwa. Niektóre przetrwały do dzisiaj. Choroba, wymagająca początkowo bardzo intensywnego i skomplikowanego leczenia, nie przeszkodziła mi w podjęciu normalnej nauki. Mimo jej istnienia byłam zwyczajną dziewczynką. Tak jak większość moich koleżanek gromadziłam lalki, sukienki i obowiązkowo kolorowe kokardki, które ozdabiały moje długie wtedy warkocze. Miałam swoje ulubione bajki telewizyjne. Jednak najbardziej podobały mi się książki. Najpierw czytała mi je mama. Później, gdy podrosłam, sama wypożyczałam odpowiednią dla siebie lekturę w miejscowej bibliotece. Prowadziła ją wówczas starsza pani, która dojeżdżała do mojej wioski z oddalonego o 25 km miasta. Była miłośniczką książek i bardzo lubiła dzieci. Zachęcała mnie do czytania, podobnie jak moja mama. Obie panie przyczyniły się do rozbudzenia mojego zainteresowania literaturą i językiem polskim. W dzieciństwie zetknęłam się również po raz pierwszy z muzyką. Za sprawą mojego taty, który ją lubi. Później sama się nią zainteresowałam.

Otwarte drzwi

DEON.PL POLECA

Zawsze starałam się podążać, w miarę możliwości, za swoimi zamiłowaniami. Dlatego po ukończeniu szkoły średniej podjęłam studia polonistyczne. Okazały się dla mnie ciekawym wyzwaniem. Przede wszystkim pod względem naukowym. Spośród wszystkich okresów literackich najbardziej zainspirowało mnie wtedy oświecenie – epoka, w której po raz pierwszy w dziejach podjęto odważną próbę oceny otaczającego świata w świetle rozumu nie skrępowanego autorytetami i przesądami. Postanowiłam bliżej się z nią zapoznać. Najpierw zapisałam się na seminarium magisterskie związane z tą epoką. Spośród różnych propozycji tematycznych przedstawionych przez prowadzącego seminarium profesora wybrałam Autoportret polskiej damy modnej w „Dziejach moich własnych” Wirydianny Fiszerowej. Kwestia ta bardzo mnie zainteresowała, ponieważ dotyczyła roli kobiet w tworzeniu kultury polskiego oświecenia.

Dzięki pracy magisterskiej mogłam zmierzyć się po raz pierwszy z pisaniem na szerszą skalę. Uczyłam się również samodzielnego funkcjonowania w bibliotekach rzeszowskich i warszawskich, w których poszukiwałam potrzebnych do niej publikacji. Zdobyte wtedy umiejętności okazały się przydatne, ponieważ po obronie wspomnianej pracy zdecydowałam się na przystąpienie do seminarium doktoranckiego. Przez kilka lat zajmowałam się badaniem literackich aspektów kasaty Towarzystwa Jezusowego. Kilkuletnia praca nad tą problematyką była dla mnie kolejną okazją do poszerzenia wiedzy o epoce oświecenia. Pozwoliła mi ponadto na obserwowanie zmian, jakie dokonywały się w moim podejściu do tematu i stylu pisania w ciągu tego okresu.

Ten rozdział życia zamknął się dla mnie wraz z opublikowaniem Poezji białoruskich jezuitów po utracie niepodległości. Książka, która powstała na bazie mojego doktoratu, ukazała się w 2008 roku. Kilka miesięcy później „Ruch Literacki” opublikował jej recenzję. Nie chciałam jednak na tym poprzestać. Jeszcze w trakcie gromadzenia materiałów do pracy doktorskiej zwróciłam uwagę na interesujący dziewiętnastowieczny rękopis. Jest on swoistą kontynuacją mojej książki. Postanowiłam do niego wrócić i opracować go. W niedalekiej przyszłości chciałabym doprowadzić do jego wydania.

Nie jest to jedyna dziedzina, którą obecnie się zajmuję. Kilkakrotnie udało mi się podjąć cenną dla mnie współpracę ze znanym katolickim miesięcznikiem „Posłaniec”. Opublikowałam tam cztery artykuły. Trzy z nich dotyczyły tematyki religijnej. Natomiast ostatni nawiązuje do obchodów Roku Chopinowskiego w Polsce i na świecie. Praca dla tego czasopisma, która mam nadzieję będzie mogła być kontynuowana, to ciekawe dla mnie doświadczenie. Dzięki niej zetknęłam się z nowym dla mnie stylem pisania.

W ciągu okresu jaki upłynął od obrony mojej pracy doktorskiej i wydania książki współpracowałam również z redakcją portalu DEON.pl, czego owocem było kilka artykułów. Tutaj czekały na mnie inne wyzwania, ponieważ tematy nie były sugerowane wcześniej. Wybór problemu, o który zamierzałam poruszyć zależał tylko ode mnie. Pisałam więc o tym, co mnie w danym momencie zainteresowało. Na przykład o najnowszej publikacji poświęconej Annie Jantar, o jubileuszu Ireny Santor. Jeden z artykułów poświęciłam niepełnosprawnej córce Anny i Tadeusza Sobolewskich. Dwa teksty były związane z Bieszczadami.

To także ja

Praca naukowa i dziennikarska nie są moimi jedynymi pasjami. Przed kilkoma laty odkryłam fotografię. Szukam inspiracji w otaczającej mnie przyrodzie, zwłaszcza w kwiatach, zwierzętach, w życiu miasta i wsi. Staram się zobaczyć w tym wszystkim coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Chciałabym również zająć się fotografowaniem ludzi. Szczególnie ich twarzy. Niejednokrotnie dostrzegam w nich coś ciekawego, jakiś błysk. Zwłaszcza w twarzach mijających mnie przechodniów. Zawsze żałuję, że w takich sytuacjach nie mam przy sobie aparatu fotograficznego. Ciekawa jestem jak postrzegaliby tego typu zdjęcia inni ludzie. Czy w moich modelach widzieliby to, co zobaczyłam ja? A może interpretowaliby je zupełnie inaczej?

Poza fotografią interesuje mnie muzyka, która jest moją największą pasją i nie ukrywam, że bardzo chciałabym rozwinąć się w również w tym kierunku. Na tyle, ile będzie to możliwe. Niedawno nagrałam dwie piosenki w studiu nagrań. Był to mój pierwszy, można powiedzieć, poważniejszy kontakt z muzyką. Wcześniej nie przywiązywałam może zbyt dużej wagi do śpiewania, ale pozytywne opinie ludzi, którzy mnie słyszeli, skłoniły mnie do głębszego zastanowienia się nad tym. Myślę, że do wszystkiego trzeba dojrzeć. Także do autentycznego spotkania ze swoimi talentami.

Nie wiem w jakim stopniu uda mi się rozwinąć wszystkie swoje marzenia i plany. Choroba, która będzie mi zawsze towarzyszyła pobudza mnie do twórczego działania. Jest wyzwaniem, z którym ciągle się mierzę. Życie z nią, choć pod wieloma względami trudne, jest jednocześnie bogatsze. Nadaje głębię i specyficzny smak wszystkiemu co robię.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy będę mogła rozwinąć marzenia i plany?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.