Kąpiel w gorącej wodzie? Zero przyjemności

Kąpiel w gorącej wodzie? Zero przyjemności
Adam Gajdosz, który po przejściu na emeryturę został… morsem. 18 grudnia skończył 61 lat. (fot. „Dobry Tygodnik Sądecki”)
Logo źródła: dts „Dobry Tygodnik Sądecki” / slo

Nie tylko oszczędzam na ciepłej wodzie, ale i lekarstwach. Nie przeziębiam się, nie miałem w tym roku nawet kataru. Pływanie dobrze wpływa także na kręgosłup. Nie odczuwam żadnych dolegliwości bólowych. I najważniejsze - jestem na dobrej drodze do rzucenia palenia.

Rozmowa z Adamem Gajdoszem, który  po przejściu na emeryturę został… morsem. 18 grudnia skończył 61 lat. 

DEON.PL POLECA




Ot tak można zostać morsem?

Ot tak. Nigdy wcześniej nie kąpałem się tak późną porą.

Dlaczego Pan zaczął?

Po przejściu na emeryturę w grudniu 2011r. chyba z samozadowolenia moja waga mocno skoczyła. W pół roku przytyłem 15 kg. Ważyłem 105 kilogramów!  Kiedy w kwietniu zaczęły się pierwsze upały, wybrałem się na spacer nad Kamienicę w Nowym Sączu, gdzie mieszkam. Zawsze wakacje spędzałem nad rzeką. Nie wiem, co mnie wtedy natchnęło, że wszedłem do wody. Mimo 30 stopni ciepła na zewnątrz, woda o tej porze ma niewiele ponad 5. Od tego dnia chodziłem już kąpać się codziennie. Do tego zacząłem jeździć na rowerze. Pokonywałem 30 kilometrów dziennie na składaku. Tak do końca września. W kilka miesięcy, nie odmawiając sobie jedzenia, wróciłem do swojej wagi - 90 kilogramów.

Cel osiągnięty, a Pana nadal można spotkać pływającego w rzece, choć już styczeń…

Założyłem z kolegą - który jest morsem od 10 lat i dopingował mnie, gdy zaczynałem pływać w kwietniu - że kończymy sezon 5 października. Tylko że u mnie to przerodziło się w nałóg, chodziłem dalej. Kolega zresztą też.

Dzień w dzień?

Do września warunki atmosferyczne nie miały dla mnie znaczenia, teraz pływam tylko w słoneczne dni i przy temperaturze do -10 stopni.  Bo jaka to przyjemność wchodzić do wody w dżdżysty dzień? 

To ja zapytam, jaka to przyjemność wchodzić do lodowatej wody?

Dopóki się samemu nie spróbuje, nikt pewnie nie jest nas w stanie przekonać, że to może być przyjemne. Blokuje nas strach przed nieznanym. Dla mnie teraz kąpiel w gorącej wodzie to żadna przyjemność. Mam wrażenie, że pali mi skórę. Korzyść z tego taka, że oszczędzam na ciepłej wodzie (śmiech).

Jak przygotowuje się Pan do kąpieli o tej porze roku?

Najważniejsza jest rozgrzewka. Nad Kamienicę jeżdżę więc na rowerze. Później stopniowo rozbieram się, przygotowując ciało do temperatury otoczenia. I wchodzę do wody. Czasem wcześniej muszę kamieniami stłuc lód, by mieć miejsce na kąpiel. Trwa ona około dwóch minut. Po wyjściu z rzeki przez nawet godzinę spaceruję boso po śniegu, nacieram się nim i nie czuję zimna.

Co na to Pański lekarz?

Jeszcze mu nie mówiłem, bo ostatnio nie mam powodów, by go odwiedzać. Choć niektórzy, jak mnie widzą o tej porze kąpiącego się w Kamienicy, sugerują, że powinienem odwiedzić psychiatrę (śmiech). Inni biją mi brawo. Szczególnie znajomi, którzy oczywiście nie są w stanie uwierzyć, że zostałem morsem, dopóki nie zobaczą na własne oczy.

Namawia Pan ich do kąpieli?

Mówię o korzyściach. Nie tylko oszczędzam na ciepłej wodzie, ale i lekarstwach. Nie przeziębiam się, nie miałem w tym roku nawet kataru. Pływanie dobrze wpływa także na kręgosłup. Nie odczuwam żadnych dolegliwości bólowych. I najważniejsze - jestem na dobrej drodze do rzucenia palenia. Wcześniej paliłem nawet dwie paczki papierosów dziennie, teraz  do 10 sztuk.  Odzyskałem spokój ducha.

"Dobry Tygodnik Sądecki"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kąpiel w gorącej wodzie? Zero przyjemności
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.