Benedykt

Podobnie jak forma żeńska, Benedykta, jest to imię łacińskie, pierwotnie cognomen. Łac. Benedictus i Benedicta notowane są w inskrypcjach jako imiona własne zarówno pogan, jak i chrześcijan. Formalnie są to imiesłowy przeszłe od czasownika benedicere 'dobrze mówić o kimś, (później) dobrze życzyć komuś'; benedictus zatem to 'taki, któremu dobrze życzono, którego błogosławiono'. Być może, łac. Benedictus jako imię było przekładem greckiego Eulógios.

Do Polski imię przyszło z chrześcijaństwem, zapewne w związku z benedyktynami. W źródłach spotykamy je od r. 1187 (nosi je wówczas biskup poznański) i odtąd często mowa jest o duchownych tego imienia. W XIV w. jest dobrze zadomowione. O silnym zakorzenieniu Benedykta na gruncie polskim świadczą liczne formy pochodne (zdrobnienia i skrócenia), jak: Bieniasz (1327 r.), Bieniaszek (1392 r.), Bieniek, Bieniesz, Bienisz, Bienik, Bień, z których wiele stało się następnie nazwiskami. Również nazwiska: Bieniewski, Bieniowski, Bienisz, Bieńkosz, Bieńkowski, Bienięda, Bieniędzki wywodzą się od zdrobniałych form tego imienia. W okresie średniowiecznym niektóre zdrobnienia imienia Benedykt mieszały się ze zdrobnieniami od imion Bienijamin (dziś Beniamin) i Beno. Imię żeńskie Benedykta, spotykane od r. 1265, częste było u mniszek.

Dziś forma podstawowa brzmi Benedykt, a zdrobnienia Benek, Benuś itp., zawsze z twardym b. Przywrócenie twardości nastąpiło niewątpliwie pod wpływem łaciny, co z kolei spowodowało zerwanie poczucia związku z licznymi, jak to wspomnieliśmy, staropolskimi derywatami. Żeńskie imię Benedykta dziś prawie nie używane. Znane, zwłaszcza z Polski południowej, nazwisko Benesz wywodzi się z formy czeskiej, analogicznej do staropol. Bieniesz.

Wyraz potoczny benedyktynka wywodzi się nie od Benedykta, lecz od benedyktynów, którzy napój ten produkowali. Dziś to już archaizm.

Odpowiedniki obcojęz.: łac. Benedictus, ang. Benedict i Bennet, fr. Bénédict, BenoitBenet, hiszp. Benedicto, Benito, niem. Benedikt i Benediktus, ros. Wenedikt, wł. Benedetto, Benito, Betto.

Święci i błogosławieni, którzy w wykazach hagiograficznych występują pod tym imieniem, tworzą tam dużą, ponad pięćdziesięcioosobową gromadę. W przeważającej części reprezentują oni średniowieczny monastycyzm zachodni, co harmonizuje z naczelną postacią tej grupy - ojcem i patriarchą tego monastycyzmu. Ale są też wśród nich przedstawiciele innych epok.

Benedykt z Nursji. Podstawowymi źródłami do jego biografii są: jego Regula monachorum oraz druga księga Dialogów Grzegorza Wielkiego. Nie posiadają, niestety, wartości historycznej inne, dość liczne utwory hagiograficzne doby późniejszej, które dzieje Benedykta raczej zaciemniły i powikłały, aniżeli ukazały w jasnym świetle historii. Benedykt był synem średnio zamożnego właściciela ziemskiego z okolic Nursji (dziś Norcia w Umbrii, Włochy). Urodził się około r. 480. Wysłany na naukę do Rzymu, rychło zraził się obyczajami tamtejszej młodzieży i wkrótce porzucił miasto. Ale nie był człowiekiem pozbawionym wykształcenia. Wyniósł z sobą orientację we wszystkich podstawowych gałęziach ówczesnej wiedzy oraz nieco głębszą znajomość prawa rzymskiego. Najpierw usunął się w góry Prenestini, gdzie osiadł w przysiółku Enfide (dziś Affile, 60 km od Rzymu) przy kościółku Św. Piotra i Pawła. Może zdobył tam jakieś wykształcenie kościelne. Gdy z czasem stał się w okolicy popularny, schronił się w góry, przyjąwszy zaś z rąk jakiegoś mnicha habit, zamieszkał w grocie na zboczu doliny Anio, nie opodal ruin cesarskiej willi Sulacus (Subiaco). Tam trzy lata trwał w zupełnym odosobnieniu, póki nie odkryli go górale wypasający kozy. Z czasem zwiedzieli się o nim także mnisi z podupadłych klasztorów i inni adepci życia doskonalszego. Ściągnąwszy doń, utworzyli pod jego kierunkiem dwanaście małych klasztorków po dwunastu uczniów w każdym. Sam więc Benedykt, po rozmaitych próbach życia eremickiego, wszedł teraz w okres na wpół cenobityczny. Ale czy zraziła go do tego miejsca niechęć okolicznego kleru, czy też w samej społeczności wystąpiły trudności, o których w sposób anegdotyczny opowiada Grzegorz, czy wreszcie już wtedy powziął myśl stworzenia czegoś nowego, i to w warunkach bardziej odpowiednich od tych, jakie istniały w wąskiej dolinie Anio - dość że pozostawił na czele klasztorków przełożonych, sam zaś z grupą mnichów przeniósł się w ruiny dawnej forteczki na Monte Cassino. Wytrzebiwszy tam ślady pogaństwa, przystąpił od razu do urządzania życia cenobitycznego, którego okazał się genialnym organizatorem. Wówczas to także przystąpił do redagowania swej sławnej Reguły. Napisano o niej setki, albo raczej tysiące rozpraw i komentarzy. Jeszcze dzisiaj jest ona przedmiotem intensywnych badań, które po największej części dotyczą jej źródeł oraz powiązań z wcześniejszymi instytucjami zakonnymi i ideałami ascetyzmu. Tutaj powiemy o niej krótko to, co wydaje się najważniejsze. Benedykt pisał ją przez całe lata, modyfikując tekst i dodając doń nowe rozdziały. Oryginał się nie zachował, bo w r. 896 spłonął w czasie pożaru klasztoru w Teano. Zachowało się natomiast wiele odpisów i wersji, niektóre z nich interpolowane, stąd m.in. tyle studiów i kłopotów, jakie mieli z nią uczeni. Benedykt układając swą Regułę, nie zamierzał -stwarzać- życia mniszego. Znając przeszłość monastycyzmu, raczej go przystosowuje do mentalności zachodniej. Stąd też łagodzi nieco, w porównaniu ze starymi koncepcjami wschodnimi, rodzaj życia w tym, co mogłoby stać się przesadą. We wszystkim: w modlitwie, pracy, pożywieniu i spoczynku zaleca święty umiar. Toteż w jego Regule na pierwszy plan wysuwa się właściwość, którą jako jej cechę charakterystyczną akcentował już św. Grzegorz. Jest nią discretio - cnota roztropności i umiarkowania. Benedykt ma także żywe czucie społeczne i zrozumienie dla norm prawnych. Toteż jako pierwszy z zakonodawców kandydatom na mnichów proponuje stabilność i profesję, tym zaś sposobem pragnie z klasztoru uczynić jedną rodzinę, której głową ma być opat. To stanowisko jest dla Benedykta czymś niezwykle doniosłym, dlatego poświęca mu szczególną uwagę. Gdy chodzi o pozostałych mnichów, życie ich dzielić się ma na modlitwę i pracę, przy czym przez pracę rozumie przede wszystkim pracę fizyczną. Niemniej poważną cząstkę dnia przeznacza na lectio divina, a choć nie mówi o przepisywaniu rękopisów i przechowywaniu dzieł dawnej kultury, wiemy jednak z dziejów, jak wielką rolę w europejskiej cywilizacji odegrała benedyktyńska praca, wywodząca się z koncepcji patriarchy. Reguła jego nie jest czymś absolutnie oryginalnym. Jest w niej sporo reminiscencji z dawnych reguł i pism ascetycznych, zwłaszcza z nauki ojców egipskich i Reguły św. Augustyna, które Benedykt niewątpliwie znał. Przede wszystkim jednak jest ona nasycona ideami ewangelicznymi i ożywiona chęcią stworzenia pewnych, choć zarazem elastycznych norm dla prawdziwej służby Pańskiej, do której mogliby wstąpić ludzie o przeciętnym wyposażeniu, ale pełni dobrej woli. Powiedzieliśmy na samym wstępie, że jednym z głównych źródeł do poznania świętego zakonodawcy jest właśnie jego Reguła. W rzeczy samej Benedykt mimo woli sportretował się w niej doskonale. Jest człowiekiem spokojnym i poważnym. Ceni umiar, ład i porządek. Działa refleksyjnie i z rozwagą. Tchnie pewnym autorytetem, ale tę właściwość miarkuje zarazem doskonała dyskrecja i delikatna dobroć. Najwidoczniej jest wyrozumiały i niemal z sympatią odnosi się do ludzkich słabostek. Takim był niewątpliwie w ostatnim okresie swego życia. Takim też widzimy go przy śmierci. Przeczuwając ją, każe się zaprowadzić do oratorium, gdzie przyjmuje Eucharystię, a potem wsparty na ramionach braci, stojąco przeżywa ostatnie chwile agonii. Zmarł 21 marca 547 r. Pochowano go w oratorium Św. Jana Chrzciciela, gdzie spoczywała już jego siostra. Z uwagi na powtarzające się raz po raz napady i zniszczenia - ciało przeniesiono później w inne miejsce, a pod koniec VII lub na samym początku VIII stulecia wywieziono do Francji (Fleury). Wpłynęło to na ustalenie się drugiej daty upamiętniającej świętego, a mianowicie jego translacji w dniu 11 lipca, który w wielu gałęziach zakonu przyjął się jako dzień uroczysty. Bo należy krótko stwierdzić, iż dzieło świętego było już wówczas olbrzymim rozgałęzionym drzewem, w którego cieniu wzrastała cywilizacja, kultura i wiara wielu ludów europejskich. Myśl zakonna patriarchy żyła zresztą potem nie tylko w założonej przezeń rodzinie zakonnej. Kształtowała wiele instytucji mniszych lub przynajmniej silnie na nie wpływała: kamedułów, cystersów, trapistów, walumbrozjanów, sylwestrynów, celestynów, humiliatów, kartuzów, norbertanów i wielu innych, nie mówiąc już o rozlicznych gałęziach żeńskich. Dodajmy jeszcze, że założona przez Benedykta rodzina zakonna dała Kościołowi około 5500 świętych i błogosławionych, 23 papieży, 5000 biskupów oraz jakieś 15 000 pisarzy. Wielki organizator życia zakonnego na Zachodzie osiągnął to, -że blask nowej zorzy zajaśniał dla Europy w tych czasach, gdy część jej na skutek rozkładu rzymskiego imperium zdawała się pogrążać w ciemnościach barbarzyństwa, a druga część tego kontynentu pozbawiona jeszcze była wyższej cywilizacji i kultury duchowej-. Toteż nie dziwimy się, że w r. 1964 Paweł VI, z okazji poświęcenia odbudowanej bazyliki na Monte Cassino, ogłosił Benedykta głównym patronem Europy. Wspomnienie, które do niedawna obchodzono u nas 21 marca, w nowym kalendarzu liturgicznym umieszczono 11 lipca.

Benedykt II, papież. Z urodzenia był Rzymianinem. Pierwszą formację otrzymał w Schola cantorum, którą założył Grzegorz Wielki, a która nie tylko sierotom i innym dzieciom, ale także starszym zapewniała inicjację muzyczną oraz pewne wykształcenie ogólne. Papieżem obrano go w r. 683. Do Hiszpanii wysłał notariusza Piotra, a na stolicę w Yorku kazał przywrócić św. Wilfryda. Odpowiadając na to pierwsze posłanie synod w Toledo (684) potępił monoteletyzm. Dobrze zaczęły układać się stosunki z dworem w Konstantynopolu. Wyrozumiałość papież okazał także wobec Makarego, usuniętego patriarchy antiocheńskiego, którego gotów był przywrócić na stolicę, jeśliby potępił monoteletyzm. W Rzymie odnowił wiele kościołów. Zmarł 8 maja 685 r. W Martyrologium Rzymskim widnieje jednak pod dniem 7 maja.

Benedykt Biscop. Nazywał się właściwie: Biscop Baducing, a imię Benedykt przyjął zapewne wstępując do zakonu. Urodził się w r. 628 w szlacheckiej rodzinie w Nortumbrii (Anglia). Tam też na królewskim dworze pobierał pierwsze nauki. Zatęskniwszy jednak za życiem doskonalszym, w r. 653 udał się do Rzymu, dokąd zresztą pielgrzymował kilkakrotnie. W dziesięć lat później widzimy go w ośrodku leryneńskim (Lerins), gdzie otrzymał habit i tonsurę. Po czterech latach jest znów w Rzymie, skąd wyrusza do ojczyzny jako przewodnik Teodora, nowo mianowanego arcybiskupa Canterbury. Wkrótce obejmuje rządy w opactwie Św. Piotra. W kilka lat później wraz ze swym przyjacielem, królem Egfrydem, zakłada nowe fundacje w Wearmouth (671) i Jarrow (683-685). Z obu tych ośrodków, zaopatrzonych przez Benedykta w przywiezione z kontynentu zasoby kościelne i biblioteczne, promieniuje odtąd na Kościoły anglosaskie wiedza i duszpasterska gorliwość. Stają się one także ogniskami odnowionej sztuki kościelnej, co jest zasługą Benedykta, który sprowadzał z południa rzemieślników oraz artystów. Jeśli Kościoły anglosaskie doszły wkrótce do rozkwitu, którego najwybitniejszym przedstawicielem jest uczeń Benedykta, Beda; jeśli niebawem zaczęły także silnie oddziaływać na kontynent i przyczyniły się do renesansu karolińskiego - wybitny udział miał we wszystkim skromny, zapobiegliwy Benedykt Biscop. Zmarł on 12 stycznia około 690 r. Pierwszym objawem spontanicznego kultu, jaki mu zaczęto wkrótce oddawać, jest homilia Bedy, wygłoszona dla jego uczczenia.

Benedykt z Anianu. Urodził się około r. 750 w rodzinie karolińskiego możnowładcy. Kształcił się, następnie był dworzaninem u Pepina i Karola Wielkiego. W r. 774 schronił się do klasztoru Saint-Seine, gdzie po kilku latach wybrano go na opata. Doszedł jednak do wniosku, że nie zdoła mnichom narzucić karności, o której marzył, i dlatego uszedłszy z klasztoru, osiadł w stronach rodzinnych. Hołdował wówczas pewnemu rygoryzmowi, a surowość reguł wschodnich przedkładał ponad dyscyplinę benedyktyńską. Kolejne próby założenia klasztoru oraz dalsze przemyślenia doprowadziły go jednak do zmiany stanowiska. W końcu założył klasztor, który szybko się rozrósł i za jego życia liczył około 300 mnichów. Stamtąd to przedsięwziął dzieło odnowy życia zakonnego. Posłużyć miały do tego dwa środki: upowszechnienie znajomości reguł oraz zniesienie zbytniego odosobnienia klasztorów. Realizując powzięty plan, opracował dwa zbiory: Codex regularum monasticarum et canonicarum oraz Concordia regularum, gdzie obok tekstu benedyktyńskiego poumieszczał urywki, pochodzące z innych źródeł ustawodawstwa mniszego. Równocześnie na życzenie biskupów i możnowładców wysłał ze swojego opactwa uczniów do innych klasztorów, a w ten sposób utworzył związek tych ośrodków życia mniszego, który przypomina dzisiejsze kongregacje benedyktyńskie. Dzieło to odpowiadało założeniom polityki karolińskiej, toteż Benedykt znalazł poparcie u Ludwika Pobożnego, który uczynił zeń swego doradcę, a następnie powierzył mu reformę klasztorów w Akwitanii. W końcu reorganizację opactw rozciągnął na całe cesarstwo. Benedykt osiadł wtedy w alzackim opactwie w Marmoutier, później zaś otrzymał od cesarza nową fundację w Kornelimünster (Indensis) pod Akwizgranem. W r. 813 przeprowadził uchwałę synodalną o upowszechnieniu reguły benedyktyńskiej w klasztorach cesarstwa. W kilka lat później (817) przewodniczył zjazdowi opatów w Akwizgranie. Było to już urzeczywistnieniem dość ścisłej centralizacji, która jednak po śmierci Benedykta (821) nie utrzymała się. Niemniej wpływ swój poprzez opactwo w Saint-Savin wywarła na późniejszą reformę kluniacką. U potomnych nie znalazły też uznania inne reformatorskie dążności Benedykta. Uważano je za sprzeczne z pierwotnymi tradycjami mniszymi, przede wszystkim zaś zarzucano im, że burzą benedyktyńską harmonię między modlitwą a pracą. Mimo to zasługi Benedykta dla ugruntowania i rozkrzewienia dyscypliny benedyktyńskiej są niezaprzeczalne, toteż niektórzy nazywali go zaszczytnie Benedyktem Drugim. Zachowały się niektóre pisma świętego przeciwko adopcjonistom, w których sprawie dwukrotnie udawał się do Hiszpanii. Pamiątkę jego obchodzi się 12 lutego.

Benedykt i Jan oraz ich towarzysze, eremici i męczennicy polscy. Zjednoczyła ich śmierć, toteż jakkolwiek różne mieli imiona, które dobrze znamy, godzi się, aby przedstawiając tu Benedykta, -dowódcę Bożej kohorty-, zjednoczyć ich w jednym wspólnym wspomnieniu. Sam Benedykt pochodził z Benewentu (Włochy). Urodził się około r. 970 i wcześnie przeznaczony został do stanu duchownego. Ale zniechęcony do sposobu życia, jakie prowadzili duchowni w ówczesnym Benewencie, ruszył przed siebie, aby odnaleźć własną życiową drogę. Zatrzymał się na czas jakiś w opactwie Św. Salwatora, osiadł potem na zboczu góry Soracte, zamieszkał wreszcie w pobliżu Monte Cassino. Miał tam wkrótce okazję zetknąć się ze św. Romualdem, który dopiero co zrezygnował z opackich rządów w Classis, a tak był już sławny, że imię jego fascynowało wielu młodych. Może zresztą nie tylko młodych, bo przypuszczają niektórzy, że drugi z późniejszych męczenników, Jan, urodził się około r. 940, a więc był zaawansowany wiekiem. Syn patrycjuszowskiej rodziny weneckiej, Jan towarzyszył ongiś doży Piotrowi I Orseolo i z nim jakiś czas przebywał w opactwie Cuxa pod Perpignanem, potem jednak przybył, jak Benedykt, na zbocze Monte Cassino i razem z Piotrem pędził życie na wpół eremickie. Razem też z nim przylgnął do Romualda, który poprzez Rzym udał się znów pod Rawennę, zakładając tam słynną pustelnię w Pereum. W r. 1001 przebywał w Pereum cesarski krewny Bruno z Kwerfurtu. Pełen zapału, żył Bruno myślą o pracy misyjnej w Polsce i jej krajach ościennych, o czym musiała być mowa w czasie niedawnej wizyty cesarza u Bolesława Chrobrego. Niewątpliwie Bruno skłonił Romualda, który myśl misyjną podejmował kilkakrotnie w życiu, do wysłania na północ małej ekipy misjonarskiej. Wybrani zostali do niej Benedykt i Jan; cesarz zaś wyposażył ich w księgi i naczynia liturgiczne, może także w inne środki na drogę. Gdy w początkach 1002 r. przybyli do Polski, na dworze Bolesława Chrobrego zdziwienia nie wywołali, bo rzecz omówiona musiała być wcześniej, może w czasie zjazdu gnieźnieńskiego. Jakkolwiek by było, książę dał im miejsce na erem, a zapewne i środki utrzymania oraz jakieś świadczenia w naturze. Dotąd kontrowersyjna pozostaje lokalizacja eremu i męczeństwa. Na ogół przyjmowano do niedawna, że zginęli na terenie obecnego Wojciechowa pod Międzyrzeczem. Wskazywałaby na to analiza nielicznych źródłowych wzmianek. Kazimierz Biskupi pod Koninem, który od lat pretenduje do podobnego zaszczytu, jest zapewne późniejszym miejscem ożywionego kultu męczenników. Natomiast ostatnio hipotetycznie wskazano (G. Labuda) na Kazimierz pod Szamotułami, który dobrze przystawałby do relacji Brunona z Kwerfurtu. Rzecz wymaga dalszych badań, w szczególności weryfikacji archeologicznej. W każdym razie, w miejscu, gdzie przybyłych mnichów-pustelników osiedlono, podjęli oni swój zwyczajny tryb życia, dzielony pomiędzy pracę, modlitwę i studium. Ponieważ przybyli do Polski w celach misyjnych, rozpoczęli także przygotowania do tej akcji, przede wszystkim zaś zaczęli przyjmować do swego nielicznego grona młodzieńców z kraju, do którego przybyli. Na początku zjawiło się kilku: Izaak, Mateusz i Barnaba. Dwaj pierwsi byli rodzonymi braćmi, a pochodzić musieli z rodziny dobrze już schrystianizowanej, skoro także dwie ich siostry zostały mniszkami. Przypuszczają niektórzy, że wywodzili się z jakiegoś możnego rodu, albo nawet ze środowiska dworskiego, nic jednak dokładniejszego na ten temat nie wiemy. W obejściu klasztornym była również jakaś służba dodana im przez księcia, zapewne jakiś włodarz, samą jednak społeczność eremicką uzupełniał młody chłopiec Krystyn (Chrystian), pochodzący z tej okolicy. Pełnił obowiązki kucharza, może nawet był bratem-laikiem, w każdym razie był serdecznie oddany sprawie, której służył. W świecie tymczasem dokonały się niemałe zmiany. Ze śmiercią Ottona III (1002) inny obrót przybrały nie tylko sprawy polityczne, zahamowaniu ulec musiała także realizacja planów misyjnych. Bruno, którego eremici spodziewali się w związku z tymi planami, nie przybywał; zaś Bolesław Chrobry wyprawił się do Pragi, między nim a nowym cesarzem narastał konflikt. W takim stanie rzeczy Benedykt postanowił wyruszyć po instrukcje do Rzymu, ale w Pradze Chrobry zawrócił go z drogi i zezwolił tylko, aby do Włoch wysłać Barnabę (zobacz Barnaba, eremita polski). Wrócił tedy Benedykt do eremu, a pieniądze (10 funtów srebra), które książę wręczył mu uprzednio, chcąc go użyć do spełnienia misji politycznej, oddał do książęcej kasy. Na początku listopada 1003. eremici spodziewali się powrotu Barnaby, a wraz z nim wieści, a może nawet decyzji co do podjęcia zamierzonych prac misyjnych. Tymczasem wysłannik nie wracał i oczekiwania się przeciągały. Zamiast niego w dniu 10 listopada przed północą do eremu zapukała śmierć. Jacyś podchmieleni chłopi, bodaj z samym włodarzem książęcym na czele, dokonali na nich rabunkowego napadu, spodziewając się znaleźć u ubogich eremitów darowane im przez księcia srebro. Pod ciosami miecza zginął najpierw Jan. Potem zaraz padł Benedykt. Izaak, którego cięli na oślep po rękach i nogach, błogosławił tymczasem oprawcom. Mateusza przeszyli oszczepem, jako ostatni zaś zginął Krystyn, który nie wiedząc zrazu, co się dzieje, próbował bronić eremu. Nie zginęli oni za wiarę w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale śmierć przyjęli w duchu prawdziwego męczeństwa w czasie, gdy gotowali się na misję, w wielkopolskim borze najwyraźniej już zapoczątkowaną. Może zresztą sprawy wiary odegrały tu większą rolę, niż to wynika ze zwięzłych relacji pisanych, dość, że papież Jan XVIII, któremu ocalały Barnaba jakiś czas później zdał sprawę z wszystkiego, kanonizował ich niejako viva voce: -bez wahania kazał ich zaliczyć w poczet świętych męczenników i cześć im oddawać-. Tę cześć ugruntował ich przyjaciel Bruno z Kwerfurtu, który w r. 1006 napisał Żywot pięciu braci męczenników. Cześć ta rychło także pojawiła się we Włoszech i w klasztorach benedyktyńskich. U nas zrazu była pewnie żywa, ale pod wpływem dziejowych zaburzeń z czasem nieco przygasła. Nie bez znaczenia było też zrabowanie samych relikwii, które w r. 1038 wywiózł do Pragi książę czeski Brzetysław. Na nowo ożyła ta cześć w w. XV-XVII, ostatnio zaś w okresie międzywojennym. Nie siląc się na wytyczenie wszystkich jej etapów, wolno tu zaznaczyć, że dużą rolę w jej podtrzymaniu odegrał zakon kamedułów. Uważał on zawsze pięciu eremitów-męczenników za swoich, co nieraz miano mu za złe i co jeszcze dziś podkreśla się jako nieścisłe. W gruncie rzeczy jest to nieporozumienie. Aczkolwiek w roku ich śmierci zakon ten jeszcze nie istniał, przecież z ducha swojego męczennicy byli uczniami wielkiego Romualda. Benedykt i Jan razem z nim zaprawiali się w tym rodzaju życia eremicko-cenobitycznego, któremu pustelnik z Pereum wkrótce nadać miał formę instytucjonalną (1012). Eremicką odmianę benedyktyńskiej dyscypliny przybyli oni zaszczepić w kraju, który niedawno przyjął chrzest, i tam padli, ścięci zbrodniczą ręką, zanim Romuald zdołał skrystalizować i urzeczywistnić swe święte zamiary. Pamiątkę naszych męczenników obchodzi się w diecezjach polskich w dniu 13 listopada, zapewne z uwagi na to, że ich właściwy dies natalis (11 listopada) od dawna związany jest kultem popularnego św. Marcina; natomiast kult Pięciu Braci ześrodkowuje się w Kazimierzu Biskupim, jednym z domniemywanych miejsc męczeństwa.

Benedykt, towarzysz Andrzeja Świerada. Maurus, biskup Pięciokościołów (Pécs, Węgry) opisał nam około 1064 r. życie Andrzeja Świerada oraz jego ucznia Benedykta. Wiemy stąd, że ten mnich klasztoru Św. Hipolita na górze Zabor pod Nitrą żył przez czas jakiś ze Świeradem w pobliskiej pustelni. Stamtąd to dochodził niekiedy do klasztoru Św. Marcina na Górze Panońskiej (Węgry) i wtedy właśnie miał okazję, by opowiadać Maurusowi o cnotach i surowościach swego mistrza. Po śmierci Andrzeja Świerada (około r. 1034) Benedykt wiódł nadal surowy tryb życia w pustelni. W trzy lata później napadli go zbójcy, zawlekli nad rzekę Wag i tam zamordowali, a ciało wrzucili do wody (koło Skały, w pobliżu Trenczyna na Słowacji). Odnaleziono je znacznie później i pochowano obok jego mistrza w kościele Św. Emmerama w Nitrze. Kult obu świętych aprobowano na synodzie węgierskim w r. 1083. Spisana w tym mniej więcej czasie Legenda s. Stephani regis maior utrzymuje, że Benedykt, podobnie jak jego mistrz Andrzej Świerad, przybył de terra Poliensi. Zaznaczone w ten sposób pochodzenie eremity mało jest jasne (zob. Andrzej Świerad). W liturgii Benedykt wspominany jest razem ze swym duchowym mistrzem Andrzejem.

Benedykt XI, papież. Mikołaj Boccasini urodził się w r. 1246 w Treviso. Wcześnie stracił ojca, który był notariuszem. Przygarnął go wówczas wuj, proboszcz w Treviso. Kształcił się następnie u dominikanów, u których też w czternastym roku życia rozpoczął nowicjat. Po ukończeniu studiów spełniał urząd lektora w Mediolanie, Wenecji, Treviso oraz Genui. Zredagował wówczas wiele komentarzy biblijnych. W r. 1282 rozpoczęła się jego kariera przełożeńska: był więc podprzeorem, przeorem i prowincjałem. Jako inkwizytor uciszał równocześnie spory i podejrzenia. W r. 1292 został generałem zakonu. Rządził energicznie, ale z dobrocią, dbając o rozwój studiów i podtrzymanie dobrych stosunków z klerem diecezjalnym. W r. 1297 opowiedział się za Bonifacym VIII, atakowanym przez Colonnów. Wypełniał następnie misje pokojowe w Gandawie i nawiązywał osobiste kontakty z królami Anglii i Francji oraz ich ministrami. W czasie pobytu we Francji dowiedział się o nominacji na kardynała. Po powrocie do Rzymu został ponadto dziekanem Św. Kolegium oraz biskupem Ostii. Niebawem popadł w konflikt z własnym zakonem, niezadowolonym z jego działalności. W r. 1301 papież mianował go swym legatem dla Węgier, Dalmacji, Kroacji i Polski. Na Węgrzech, gdzie z woli papieża sprzeciwił się rządom Wacława Czeskiego, doznał porażki. Potem bronił Bonifacego VIII przed wrogością Filipa Pięknego. Był świadkiem, jak w Anagni Colonnowie i fraticelli znieważyli papieża. 21 października 1303 r. jednomyślnie obrany został jego następcą. Odwołał wtedy wyroki potępiające Colonnów, ale ograniczył ich działalność. Gdy te decyzje nie osiągnęły swych skutków, usunął się z Rzymu. Przebywał najpierw w Viterbo, potem osiadł w Perugii. Dla zasilenia opustoszałego skarbca rozesłał kolektorów świętopietrza, m.in. Bonaiutę z Cosenzy do Polski. Z panującymi starał się utrzymać jak najlepsze kontakty. Przywrócił przede wszystkim porozumienie z Filipem Pięknym. Zakonom żebraczym udzielił na nowo przywileju egzempcji. Popierał także działalność literacką. Zmarł 7 lipca 1304 r. Pochowano go w Perugii, gdzie też szerzyła się jego cześć. Kult ten zaaprobował w r. 1736 Klemens XII.

Benedykt XII, papież. Jakub Fournier, de Furno, urodził się około r. 1285 w Saverdun, w hrabstwie Foix. Wcześnie wstąpił do cystersów w Baulbonne. Przebywał potem w Fontfroid i w Paryżu, gdzie uzyskał stopnie uniwersyteckie. W r. 1311 został opatem we Fontfroid. W sześć lat później powołano go na stolicę biskupią w Pamiers. Zabiegał tam o nawrócenie nielicznych już katarów. Kontynuował tę działalność w Mirepoix, dokąd go przeniesiono. W r. 1327 Jan XXII powołuje go do Św. Kolegium. W kontrowersji na temat wizji błogosławionych, visio beatifica, odważnie przeciwstawia się papieżowi. 13 grudnia 1334 zostaje jednomyślnie obrany jego następcą. Rządy rozpoczął od reformowania kurii papieskiej. Do swych stolic poodsyłał biskupów przebywających w Awinionie. Powstrzymywał nadużycia, związane ze stanowiskiem komendatariusza oraz z rozdawnictwem kanonii. W konstytucji Benedictus Deus (1336) rozstrzygnął spory wokół wspomnianego zagadnienia -wizji-. Wystąpił też energicznie przeciw mnichom-wagabundom. Cystersom, augustianom i benedyktynom ponadawał szczegółowe statuty. Wszystko to nie mogło nie wzbudzać niechęci u wielu. Oskarżano go więc o twardość serca, upór, zachłanność, nawet opilstwo. Petrarka, który nie mógł mu darować, że nad Rodanem umocnił rezydencję papieską, utrzymywał, że stał się pośmiewiskiem dla swego dworu. Mało szczęścia miał też w pertraktacjach z dworami europejskimi. Z Ludwikiem Bawarskim pogodzić się nie zdołał. Próżne okazały się jego wysiłki około zażegnywania sporów pomiędzy królami Anglii i Francji. Robert Andegaweński, który uważał się za wikariusza Kościoła dla Italii, także zawiódł jego oczekiwania. Zraził się też do poselstw z dalekiego Konstantynopola, bo zauważył, że zabiegają o militarną pomoc, a nie o unię. Benedykt XII zmarł 25 kwietnia 1342 r. U cystersów czczono go zawsze jako świętego.

Benedykt Józef Labre. Urodził się 26 marca 1748 r. w Amettes (dziś w departamencie Pas-de-Calais, Francja) jako najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. W dwunastym roku życia powierzono go wujowi, który był księdzem i który nauczył go trochę łaciny. Mając lat piętnaście postanowił wstąpić do trapistów. Na razie rodzina udaremniła ten zamiar, nieco później jednak zgodziła się, aby popróbował szczęścia u kartuzów. Ci jednak uznali, że się do nich nie nadaje, i grzecznie go odprawili. Podobnie stało się przy następnych, kilkakrotnych próbach wstąpienia do zakonu. Gdy udręczony wątpliwościami ruszył z kolei do Italii, by tam podjąć następne próby, nagle w losie wędrowcy odkrył swe własne powołanie życiowe. Postanowił zrezygnować ze wszystkiego i bez dachu nad głową pielgrzymować odtąd w całkowitym wyrzeczeniu. Wędrował więc gościńcami Europy i odwiedzał miejsca pielgrzymkowe. Znano go w Hiszpanii, Francji, Szwajcarii, Niemczech i Italii. Gdzieniegdzie traktowano go lekceważąco, inni okazywali mu niemal pogardę, do czego skłaniał ich może jego całkowity rozbrat z higieną, ale wielu dostrzegło w nim rysy świętego, który bez przerwy zatopiony był w modlitwie i pełen doskonałej miłości. Nieliczni tylko wiedzieli, że doznaje on łask nadzwyczajnych i zna tajniki przyszłości. Ostatnie sześć lat spędził w Rzymie, nocując w ruinach Koloseum. Pewnego poranka w marcu 1783 r. znaleziono go wyczerpanego na schodach kościoła Madonna dei Monti. Zmarł 16. tego miesiąca w komórce, której mu litościwie użyczył pewien rzeźnik. Ale opinia o jego świętości obiegła zaraz całe miasto. Pochowano go we wspomnianym kościele, a w kilka miesięcy później jego spowiednik ks. Marconi opublikował jego życiorys. Beatyfikowano go w r. 1860, kanonizowano zaś w 1881. Tymi uroczystymi aktami Kościół nie aprobował braku higieny, w którym Benedykta pogrążyło jego bezprzykładne wyrzeczenie, ani też dozy niezrównoważenia, jakie może wykazywał; uczcił w nim natomiast doskonałe zjednoczenie z Bogiem, które szło w parze z pełną oddania miłością.

Benedykt Menni. Anioł Herkules Menni - tak się pierwotnie nazywał - urodził się 11 marca 1841 r. w Mediolanie. Mając lat osiemnaście poszedł do szpitala pomagać przy obsługiwaniu ofiar wojny. Wkrótce potem wstąpił do bonifratrów. Kształcił się następnie w zakresie medycyny, a studia teologiczne odbył na rzymskiej Gregorianie. W r. 1866 otrzymał święcenia kapłańskie. Już w następnym roku wysłano go do Hiszpanii, aby tam odnowił zakon. Założył wówczas parę przytułków i szpitali, a dla ułatwienia ich obsługi powziął - razem z wdową Giuseppiną Recio oraz Marią Jimenez - myśl utworzenia zgromadzenia Sióstr Szpitalnych Najśw. Serca Jezusowgo (1880). Żywo interesował się potem jego szybkim rozwojem. W r. 1903 został prowincjałem bonifratrów. W sześć lat później Rzym mianował go wizytatorem apostolskim dla całego zgromadzenia. W r. 1911, po wygaśnięciu mandatu, obrano go przełożonym generalnym. Pojechał jeszcze do Francji, ale tknięty paraliżem, zmarł w Dijon 24 kwietnia 1914 r. Beatyfikował go w r. 1985 Jan Paweł II.