Święci specjaliści, czyli sylwetki patronów

Święci specjaliści, czyli sylwetki patronów
Święci specjaliści. Sylwetki patronów - red. Jadwiga Zięba
Wydawnictwo WAM

Gdy mamy problem, udajemy się do specjalisty. Szukamy rady u psychologów, prawników, lekarzy. Często nie pamiętamy, że najlepszych doradców mamy w niebie. Czy wiesz, kto może pomóc zażegnać kłótnie i spory? Do kogo uciekać się w sprawach małżeńskich? Na czyje wsparcie liczyć w zmaganiach z uzależnieniami? Komu polecać się w chorobie?

Mały przewodnik biograficzny przedstawia sylwetki patronów, którzy na ziemi żyli Ewangelią, a teraz dzięki Chrystusowi służą nam pomocą w różnych sprawach.

Wprowadzenie

bł. Jan Paweł II

DEON.PL POLECA

Chcąc bardziej zrozumieć swój człowieczy los, dostrzec wielkość i niepowtarzalność życia, pożytecznym jest ukierunkowanie spojrzenia na świętych. Gdy stają przed nami, możemy zauważyć, że świętość jest barwna, posiada wiele odmian i rodzajów: Od lekarza, który bezinteresownie pełni swą służbę, po uczonych, po prostych ludzi, po założycieli zakonów i po świeckich, którzy żyją w tym świecie (Benedykt XVI). Pociąga nas ich zwyczajny sposób bycia, wyrażania się, solidarność z ludźmi w podejmowaniu trudów egzystencji.

Lecz święci nie są jedynie do tego, by się nimi zachwycać, szukać w nich wzorów do naśladowania, widzieć w nich drogowskazy na krętych ścieżkach życia. Nie tylko są adresatami naszych modlitewnych wezwań. Wnikliwość obserwacji pozwala odkrywać ich niepowtarzalny sposób wskazywania na Chrystusa, dostrzec, jak na różne sposoby pomnażali liczne dary Ducha Świętego i obdarzali nimi innych. Pociągają nas ci świadkowie prawdy o obecności Boga żywego pośród ludzi każdej epoki. W ich towarzystwie wszystko wydaje się możliwe. Życie w ubóstwie, mężne znoszenie prześladowań, przebaczenie nieprzyjaciołom, umiłowanie słowa Bożego i karmienie się nim, rozpoznawanie Zmartwychwstałego w Eucharystii i zdarzeniach codzienności. Poprzez nich na różne sposoby Bóg przemawia do naszych serc i zachęca: Nie lękajcie się chcieć świętości. Nie lękajcie się być świętymi! (bł. Jan Paweł II).

Alfabetyczny zapis krótkich życiorysów przewodników takiego sposobu życia zawiera książka Święci specjaliści. Tworzy ją 45 tekstów, które ukazywały się na łamach miesięcznika katolickiego "Posłaniec" w latach 2006-2010. Informacje zostały wzbogacone modlitwą liturgiczną przez wstawiennictwo przedstawianego patrona. Ten mały przewodnik biograficzny świętych od różnych specjalności stanowi praktyczną pomoc duszpasterską. Z pism samych świętych lub z wypowiedzi na ich temat wyłania się motyw, dla którego każdy z nich określany jest jako patron kogoś czy czegoś.

Pochód rozpoczynają pierwsi błogosławieni małżonkowie: Maria i Alojzy Beltrame Quattrocchi. W rodzinnym klimacie ich domu świętość stawała się codziennością.

Piękny korowód tworzą święci. Podążają w nim kobiety i mężczyźni z całego świata i z różnych epok historycznych, bo święci nie przemijają. Dla świętości nie ma bowiem żadnych granic geograficznych, społecznych czy kulturowych. Dojrzewa i rozwija się ona wszędzie na ziemi, promieniując z postawy osób, które z wolnością przylgnęły do Chrystusa, poważnie potraktowały Ewangelię i na serio nią żyły. Warto dołączyć do tego korowodu.

Jadwiga Zięba

Maria i Alojzy Beltrame Quattrocchi

patroni życia małżeńskiego

25 listopada

Wszechmogący, wieczny Boże, Ty nam dajesz nowe dowody swojej miłości, gdy pozwalasz błogosławionej parze małżonków, Marii i Alojzemu, uczestniczyć w Twojej chwale, spraw, aby ich modlitwa i przykład pobudzały nas do wiernego naśladowania Twojego Syna. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Wśród wielu świętych wyniesionych na przestrzeni wieków na ołtarze znajdujemy męczenników i wyznawców, ascetów i mnichów, papieży, biskupów, kapłanów, królów i żebraków. Znajdujemy także święte kobiety - dziewice i mężatki, matki, wdowy. Ale po raz pierwszy zdarzyło się, aby w jednym dniu wynieść na ołtarze męża i żonę, rodziców czworga dzieci, których jedyną zasługą - tak się na pierwszy rzut oka wydaje - było to, że potrafili w zgodzie i miłości przejść razem przez życie. A tak właśnie stało się z Marią i Luigim (Alojzym) Beltrame Quattrocchi.

Maria urodziła się w 1884 roku w znanej arystokratycznej rodzinie florenckiej Corsini. W Rzymie, do którego przeniosła się wraz z rodzicami, poznała swego przyszłego męża, świetnie zapowiadającego się prawnika Luigiego (ur. w 1880 roku). Po ślubie, który odbył się w 1905 roku, wiedli typowe dla ówczesnej elity intelektualnej Rzymu życie - prowadzili otwarty dom, poświęcali się działalności charytatywnej, jeździli "do wód". Wkrótce doczekali się potomstwa: w 1906 roku przyszedł na świat syn Filip, w 1908 roku córka Stefania, rok później kolejny syn - Cezary. Gdy Maria spodziewała się czwartego dziecka, wykryto u niej poważną chorobę, zagrażającą nie tylko życiu dziecka, ale i jej samej. Mimo to małżonkowie nie zdecydowali się na aborcję. Wbrew obawom w 1914 roku przyszła na świat zdrowa córka - Enrichetta. Efektem religijnej atmosfery panującej w ich domu były kolejne powołania zakonne i kapłańskie. Starszy syn został księdzem, młodszy - trapistą, córka Stefania - benedyktynką. Mimo niesprzyjających warunków zewnętrznych (rozwój faszyzmu, druga wojna światowa) udało im się prowadzić życie zgodne z duchem miłości i Ewangelii. Szczególne nabożeństwo mieli także do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Luigi zmarł w 1951 roku, jego żona przeżyła go o 14 lat. Beatyfikował ich w 2001 roku papież Jan Paweł II.

Historię swej niezwykłej miłości pozostawili w przeszło 280 listach, które pisali do siebie. Nie oszczędzały ich cierpienia, choroby czy nieprzewidziane sytuacje. Tworzyli piękną parę dwojga wierzących, którzy mają udział w tej samej nadziei, tym samym ideale, tym samym sposobie życia, tej samej służbie (kard. Ruini). Ich przykład pokazuje, że w życiu małżeńskim i rodzinnym można pielęgnować miłość i wierność, a jednocześnie poświęcić się dzieciom i pozostać otwartym na duchowe potrzeby innych ludzi.

Anna Pobóg-Lenartowicz

Św. Adam Chmielowski (1845-1916)

patron ubogich i cierpiących

17 czerwca

Boże, bogaty w miłosierdzie, Ty natchnąłeś świętego Brata Alberta, aby dostrzegł w najbardziej ubogich i opuszczonych znieważone oblicze Twojego Syna, spraw łaskawie, abyśmy spełniając dzieła miłosierdzia, za jego przykładem umieli być braćmi wszystkich potrzebujących. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Urodził się w 1845 roku w Igołomi pod Krakowem w zubożałej rodzinie szlacheckiej jako jedno z czworga dzieci Wojciecha i Józefy Borzysławskiej. Wcześnie osierocony przez rodziców (ojciec zmarł, gdy miał 8 lat, matka - 6 lat później) musiał sobie radzić w życiu sam. Początkowo uczył się w szkole kadetów w Petersburgu, potem w gimnazjum w Warszawie, w końcu rozpoczął studia w Instytucie Rolniczo-Leśnym w Puławach. Tam zastał go wybuch powstania styczniowego, w którym wkrótce wziął osobisty udział. Mimo iż na początku powstania został schwytany i osadzony w więzieniu w Ołomuńcu, po ucieczce z aresztu ponownie wrócił do powstańców. W bitwie pod Mełchowem został ciężko ranny (stracił nogę) i dostał się niewoli rosyjskiej. Dzięki staraniom rodziny został wypuszczony z niewoli, musiał jednak wyjechać za granicę. W 1864 roku udał się do Paryża, gdzie zaczął studiować malarstwo, następnie przeniósł się do Gandawy na studia inżynierskie, w końcu ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Monachium. Już jako znany malarz powrócił do Polski.

Tu jednak niespodziewanie, w wieku 35 lat, zrezygnował z dalszej kariery malarskiej i zdecydował się wstąpić do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi. Po pół roku opuścił jednak nowicjat, przez pewien czas leczył się nawet w szpitalu psychiatrycznym, w końcu udał się do swego brata na Podole. Tam zetknął się z regułą III Zakonu św. Franciszka z Asyżu i zaczął ją propagować wśród tamtejszych chłopów. Po powrocie do Krakowa sprzedał swoje obrazy i przekazał uzyskane środki na rzecz ubogich i najbardziej potrzebujących. Osiadł wśród nich jako zarządca ogrzewalni dla bezdomnych. W 1887 roku przyjął habit tercjarski i imię Albert, a rok później złożył śluby tercjarskie. Jednocześnie powołał do życia Zgromadzenie Braci III Zakonu św. Franciszka Posługujących Ubogim, zwanych albertynami (później powstała też żeńska gałąź tego zgromadzenia, tzw. albertynki). Brat Albert był niestrudzony w niesieniu pomocy najbardziej potrzebującym: zakładał przytuliska, sierocińce, domy dla starców, kuchnie dla ubogich (za jego życia powstało ponad 20 takich domów). Nie bał się osobiście kwestować na rzecz swoich podopiecznych.

Sam także żył jak nędzarz, zmagając się z kalectwem. W końcu wyniszczony trudami życia i ciężką chorobą zmarł w Boże Narodzenie 1916 roku. Jego pogrzeb zgromadził tysiące krakowian, wśród których byli biskupi, profesorowie, rajcy miasta Krakowa, mieszczańskie elity, a także rzesze ubogich, biednych i bezdomnych, katolicy i żydzi - a wszyscy uważali go za najpiękniejszego człowieka pokolenia.

Paweł VI w 1977 roku ogłosił dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego Brata Alberta, a Jan Paweł II w 1983 roku dokonał jego beatyfikacji. W 1985 roku przeniesiono relikwie Błogosławionego z krypty kościoła karmelitów bosych (gdzie złożono je w 1949 roku) do kościoła Ecce Homo (gdzie znajduje się jego legendarny obraz pod tym tytułem). Uroczystej kanonizacji dokonał w Rzymie 12 listopada 1989 roku Jan Paweł II, który jeszcze jako Karol Wojtyła dał wyraz swego podziwu dla jego dzieła, pisząc sztukę Brat naszego Boga. Dzieło Brata Alberta trwa do dnia dzisiejszego. Ten powstaniec, więzień, wybitny malarz, bywalec salonów, w końcu ubogi tercjarz franciszkański uczy nas, jak być dobrym jak chleb dla każdego cierpiącego, chorego, nieszczęśliwego i ubogiego człowieka.

Anna Pobóg-Lenartowicz

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Święci specjaliści, czyli sylwetki patronów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.