Dziesięć lat zasiewu

Logo źródła: Wzrastanie Michał Buczkowski / "Wzrastanie"

Powoli wjeżdżamy do Torunia. Deszcze, od kilku dni spędzające sen z powiek i dające znać o swojej obecności jeszcze w drodze, zostały rozgonione przez piękne słońce. Nie ma już obawy, że zła pogoda zepsuje festiwal organizowany pod gołym niebem. Na dodatek stare miasto olśniewa urodą, dumnie prezentuje swe mury z brzegów Wisły. Zapowiada się piękny dzień – kolejny festiwal Song of Songs i obchodzone na nim 10. urodziny Arki Noego.

 

Zaprzyjaźniona wioska – ci sami ludzie

 

DEON.PL POLECA

Można odnieść wrażenie, że wszyscy się tu znają. Do zjeżdżających się samochodów czy grup pieszych zaraz ktoś podbiega, ściska wszystkich. Dziedziniec krzyżackiego zamku wypełnia się „krzyżakami” – ludźmi otwarcie przyznającymi się do znaku krzyża. Łatwo się zorientować, że większość nie jest tu po raz pierwszy, choć zjechali się z całej Polski (a da się też usłyszeć języki ukraiński, czeski i słowacki). – Chodźmy do tej pizzerii, co rok temu.Nie, chodźmy do tej, w której my byliśmy ostatnio! Wszyscy mają tu już swoje ulubione miejsca, wiedzą gdzie udać się na nocleg, a gdzie na posiłek.

 

A na scenie również ci sami ludzie, co zawsze. To jubileuszowy festiwal, więc grają najbardziej znani. Wojciech Zaguła, organizator nie ukrywa: – Zapraszamy te zespoły, które lubimy. W tym roku formuła festiwalu była inna niż dotąd – zamiast dwu–trzydniowego festiwalu z dużą sceną i mniejszą dla startujących w konkursie amatorów – maraton muzyczny.

 

Około dziesięciu godzin muzyki z najwyższej półki. Sama przyjemność. Co mają jednak powiedzieć muzycy? Tymoteusz w wersji czadowej, potem VooVoo, znów Tymoteusz, tym razem w wersji akustycznej... A na scenie bez przerwy gra na perkusji Piotr Żyżelewicz, na saksofonach Mateusz Pospieszalski, który grał już tego dnia dwa koncerty... istny survival.

 

Nie mamy sobie równych

 

Najważniejszym jednak wydarzeniem był koncert Arki Nogo i gości. Arka to już nie ten zespół, którym zachwycaliśmy się śpiewając „Taki duży” czy „Nie boję się, gdy ciemno jest”. To zupełnie inne dzieci – ze starego składu pozostali tylko dorośli muzycy, zaś dzieci... wydoroślały.

 

Pomysł na Arkę był wywrotowy. Zespoły dziecięce tworzyło się dotąd tak: zbierano kilku niezbyt profesjonalnych muzyków i super-profesjonalnych najmłodszych. Ewentualnie muzycy mogli być nieźli, ale pisali muzyczkę „z podkładu”, ale dzieci obowiązkowo musiały równo się ruszać, być tak samo ubrane, a piosenki mieć wyćwiczone i wyuczone na blachę.

 

Inaczej w Arce: znakomici muzycy i dzieci z całą swoją żywiołowością – bez pozowania na wokalistów, bez ćwiczonej na musztrach choreografii, bardziej krzyczące niż śpiewające. Na kolana rzucał ten autentyzm. – Jeśli chodzi o muzykę dziecięcą, to Arka Noego nie ma sobie równych – nieskromnie stwierdza Kaja Chmiel. Była w zespole u samych jego początków.

 

Kaja wyrastała w środowisku muzyków rockowych. Jej przyjaciółka z Arki Majka Friedrich wspomina czasy jeszcze sprzed Arki: – „Pogowałyśmy” obok sceny na występie Kazika. Całe brudne, byłyśmy bardzo zadowolone. I ten klimat od razu wyczuwa się przy słuchaniu ich utworów – szczególnie przy takich, jak „Jezus ratownik”. Mikołaj Pospieszalski, zasłuchany w Acid Drinkers śpiewał tę piosenkę na bardzo metalową nutę, growlowo niemal. – Jest to niepoukładane, ale coś w tym jest – mówi.

 

Coś w tym jest! Tak chyba można najkrócej opisać fenomen Arki. Tobiasz, jak prawdziwy frontman, śpiewa z rękami w kieszeniach, a ma dwa i pół roku. Te dzieci nie pójdą na scenę ubrane jakkolwiek. – Musi być łańcuch – śmieje się Majka, która lubi przyglądać się maluchom, by wybierać kadry dla swych zdjęć. Dlaczego łańcuch... bo perkusista i basista, jako rasowi rockmani, mają łańcuchy przy spodniach. Te szkraby też są artystami, też dbają o „czadowy” image.

 

 

I jeszcze...

 

I jeszcze – ten zespół nie tylko był przez dzieci słuchany, ale i słuchał dzieci – znał gusta muzyczne, wiedział co się najmłodszym podoba. A dziecko to przecież dorosły, tylko mały, więc nie lubi, gdy się go traktuje zbyt infantylnie. Jak poznać gusta dzieci? Pozwolić pokazać, co im się podoba, nie narzucać swoich pomysłów. Niektóre piosenki Arki mają inna melodię w każdej zwrotce, bo każde dziecko mogło zaśpiewać, jak chciało, jak mu się podobało najbardziej, dopiero z tego próbowano stworzyć zapis nutowy.

 

Zespół to było ich życie. – Ja podkochiwałem się w Majce – zwierza się Mikołaj. Sama Majka miała pokój dostosowany nie pod spędzanie w nim wolnych chwil, ale pod przyjazdy innych dzieci z Arki na nagrania, które odbywały się w ich domu. – Wtedy było u nas ze czterdzieści osób – przypomina sobie. Żeby zmieścić wszystkich na łóżkach i materacach trzeba się było nagimnastykować: – Dopasowywaliśmy się wzrostem – Majka wspomina z humorem. – Ktoś jest mniejszy, to śpi z kimś, kto jest większy, i mierzyliśmy się, kto ma ile od głowy do stóp. A wyobraźcie sobie zmywanie (w normalnej kuchni) po takich tłumach!

 

Ewangelizacja

 

Arka to nie tylko wspomnienia. To również wartości. Mikołaj twierdzi, że: żaden zespół w Polsce nie ewangelizował na taką skalę. Kaja zagadnięta, czy żyje przesłaniem Arki odpowiada: Co za podchwytliwe pytanie! Przeżyła odejście od Kościoła, chwile buntu, a później trudny i długotrwały powrót. Arka według niej, nie był to wyłącznie czas wygłupów i wyjazdów, ale czas zasiewania, stawiania fundamentów. I w trudnej chwili, gdy miała kryzys wiary, okazało się, że całe to śpiewanie nie poszło na marne.

 

Co roku jedziemy w trasę – zamyśla się Robert Friedrich. – A ja się zastanawiam, czy te pokolenia jeszcze potrzebują takiego śpiewania. Arka jakby zniknęła, nie ma jej w mediach, ale okazuje się, że więcej ludzi przychodzi na koncerty dziś niż na początku, podczas „arkomanii”.

 

Co ciekawe, „arkomania” wcale nie sprawiła, że arkowicze stali się rozpoznawalni. Mało kto zna choć imiona śpiewających dzieci. Robert „Lica” Friedrich, założyciel zespołu, opowiada o jednej sytuacji, gdy został „rozpoznany” w sklepie: – Zaczepił mnie tatuś i mówi do córeczki „Poznajesz tego pana? Zaśpiewaj panu swoją ulubioną piosenkę”. I dziewczynka zaczęła śpiewać: „A wszystko to, bo ciebie kocham...”

 

Dziś

 

Ten zespół wciąż ma wiele do zaoferowania, również tym, którzy „wyrośli”. Świetnym dowodem był koncert, jaki dali w Toruniu. Dzieci śpiewające z Tomkiem Budzyńskim ostrą punkową piosenkę „Niezwyciężony”, wraz z Mumio „Krowę Łakomczuchę” i „Jak to, jak to się stało, że mi wypiłaś moje kakao”... „Lica” pękał od pomysłów, dwoił się i troił, wpuścił na scenę wszystkich z dotychczasowych składów Arki i przedstawiał każdego po kolei... Publiczność kładła się ze śmiechu, choć towarzystwo wydawało się za stare na taką twórczość.

 

Jeśli jednak kogoś nie przekonuje taka propozycja, to trzeba wiedzieć, że „emeryci Arki Noego” nie próżnują. Kaja Chmiel zaprezentowała się podczas festiwalu w bardzo eksperymentalnym zespole Sunguest – jej delikatny głos łączy się z ciężkimi riffami. Kasia Malejonek próbuje swych sił w muzyce reggae – pracują nad pierwszymi numerami zespołu Soul Rebels. Mikołaj przyjechał do Torunia wraz Ukrainkami – Dagą i Daną, by kołysać publiczność mieszanką elektroniki i jazzu. Sam założyciel Arki, „Lica”... To przecież muzyczna legenda, miejsca nie starczy, by opisywać jego projekty.

 

Około trzeciej, gdy dobiegł końca ostatni występ, zastawiałem się co Arka zmieniła, czy była czymś ważnym. Robert Friedrich tak widzi specyfikę działania zespołu: – Docieramy do ludzi na luzie, nieoficjalnie. Wtedy człowiek się nie spina, nie sztywnieje, jak słyszy słowo „Jezus”. I pewnie ziarnka zapadają w duszy, Dobra Nowina trafia, ale to za mało. Widać to po samych arkowiczach, którzy po latach podkreślają, że więcej niż śpiewanie w Arce dało im wychowanie w katolickich rodzinach. Kaja wróciła do Kościoła pociągnięta przykładem przyjaciół, Majka wygrała z chorobą wspierana nadzieją bliskich. Śpiewanie okazało się początkiem dorosłego życia wiarą.

 

Michał Buczkowski

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dziesięć lat zasiewu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.