Wawel - święte miejsce Narodu

Wawel - święte miejsce Narodu
(fot. PAP/Paweł Supernak)
Logo źródła: Dziennik Polski Michał Rożek / "Dziennik Polski"

Na fasadzie katedry biskupa Rzymu - Bazylice św. Jana na Lateranie dostrzegamy napis: OMNIUM URBIS ET ORBIS ECCLESIARUM MATER ET CAPUT (Wszystkich kościołów miasta [Rzymu] i świata matka i głowa). Każda bowiem katedra jest matką wszystkich kościołów diecezji. W Rzeczypospolitej zawsze najświętszym miejscem była królewska katedra na Wawelu.

Od stuleci była świątynią o charakterze liturgicznym, i to rangi państwowej. Los jej wyznaczył wyjątkową rolę w dziejach narodu i państwa. To w tej katedrze od roku 1320 koronowano naszych władców, a od roku 1333 grzebano tutaj królów, choć gwoli ścisłości dodajmy, że były w tej mierze pewne wyjątki. Od kiedy w krakowskiej katedrze pogrzebano króla Władysława Łokietka - naszych władców chowano na Wawelu, bez względu na ich osobiste zasługi, klęski czy winy, i był to przywilej królów szanowany przez naród przez całe stulecia.

Także od czasów Łokietka grób św. Stanisława, biskupa i męczennika, wzniesiony pośrodku królewskiej katedry, pełnił zaszczytną rolę - Ołtarza Ojczyzny (Ara Patriae). Tu bowiem od bitwy pod Płowcami (1331) składano zdobyczne trofea wojenne, tu także uzyskiwano błogosławieństwo Boże przed wyruszeniem do boju.

Wreszcie od średniowiecza była katedra krakowska kościołem pielgrzymkowym, a to z racji posiadania od roku 1184 relikwii św. Floriana; a przede wszystkim szczyciła się ta świątynia relikwiami św. Stanisława ze Szczepanowa - głównego patrona Królestwa Polskiego, wyniesionego na ołtarze w roku 1253. Te wszystkie funkcje z powodzeniem pełniła aż do czasów zaborów. Przez stulecia była największym w Rzeczypospolitej Obojga Narodów monumentem historycznym o niezwykłej sile emocjonalno-treściowej.

DEON.PL POLECA

Treści patriotyczne katedry jako narodowego sacrum skrystalizowały się pod koniec XVIII wieku. Podczas wizyty w Krakowie (1787) króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, biskup sufragan diecezji krakowskiej powitał w murach katedry ostatniego monarchę tymi słowami: "Tyle ta bazylika ma związków z dziejami narodu polskiego, tyle z epokami pomyślności i różnych przypadków tej monarchii, iż gdyby nie było pisanej historii krajów polskich, ściany i marmury jej w większej części poznać by ją dały". Tak biskup Józef Olechowski przypomniał o randze krakowskiej katedry, odczytując i zarazem wyznaczając jej funkcję - przyszłego sanktuarium narodowego wszystkich Polaków, ową kamienną księgę historii ojczystej, z której można było uczyć się narodowych dziejów.

Historyczną rolę katedry krakowskiej pomnożyły lata narodowej niewoli, gdy ten skromny katedralny kościół urastał do rangi symbolu. Narodowego sacrum. Otóż w XIX stuleciu, gdy brakło już koronowanych, w podziemiach katedralnych składano na wieczny spoczynek bohaterów narodowych i Królów Ducha. To właśnie ta wawelska świątynia przyjęła w roku 1817 ciało księcia Józefa Poniatowskiego, a w roku 1818 Tadeusza Kościuszki. Tym samym stała się obiektem szczególnego zainteresowania tych "zrodzonych w niewoli, okutych w powiciu". Według Kazimierza Girtlera - naocznego świadka tych podniosłych patriotycznych uroczystości: "Pogrzeby te na umysły oddziałały, były one jakby przeglądem ostatnich dziejów Polski. My, młodzież, oswajaliśmy się z dziełami takich ludzi, jak Poniatowski i Kościuszko (...). Z tego pogrzebu duch Polski jakby zawołał do nas: »Jeszcze Polska nie zginęła«".

Doskonale rozumiano patriotyczny sens katedralnych monumentów. W owym czasie bowiem trwałym elementem podtrzymującym świadomość narodową była historia, a wraz z nią zabytki, w których dostrzegano ewangeliczne żywe kamienie. Widziano w pomnikach nieme ślady burzliwych dziejów, pełnych wzlotów i upadków.

Dla narodowych elit katedra wawelska zawsze łączyła się z grobami królewskimi. Medytacja nad grobem była przynależna do kanonu romantyzmu, nie tylko jako symbol przemijania, lecz i treści patriotycznych pobudzających w efekcie do czynu. Katedra nasza jawiła się jako wielka metafora przeszłości.

Majestat Rzeczypospolitej. Po utraceniu przez Polskę niepodległości katedra krakowska zaczęła pełnić funkcję polskiego Kapitolu i Panteonu zarazem. Odwiedzając katedrę, uczono się polskości, emanującej z każdego detalu tej świątyni. Skończyła się bezpowrotnie pierwotna funkcja katedry jako kościoła koronacyjnego i grzebalnego naszych monarchów. Od XIX stulecia katedra stała się misterium narodowych dziejów. To tutaj - na Wawelu - ogniskowały się myśli i uczucia wszystkich Polaków, którzy nawet w okresie zaborów dążyli uparcie do odzyskania narodowego bytu.

W roku 1827 odwiedziła katedrę Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, która te słowa skreśliła po wizycie w królewskiej katedrze: "...Katedrę duszą Wawelu nazwać-by przystało. Uznaną jest powszechnie za najwspanialszą ze wszystkich świątyń krajowych, nie dla swej obszerności, bo wcale wielką nie jest, ale dla marmurów, ozdób, pamiątek, i dla tej jakiejś uroczystej postawy, która uszanowaniem i czcią duszę przejmuje. Ten kościół odpowiada zupełnie wyobrażeniu o Krakowie (...); w nim będąc, wystawić sobie łatwo, że tu modlić się przychodzili Królowie i bohatery, tu, idąc gromić nieprzyjaciół Ojczyzny, Boga zastępów o pomoc błagali, tu wróciwszy zwycięzcami, składali Mu znaki tryumfów, tu nareszcie legły ich popioły".

 

W roku 1845 wielki miłośnik Krakowa, Józef Mączyński, pisał: "Spomiędzy wszystkich kościołów, które Krakowowi wyjednały imię drugiego Rzymu, pierwszeństwo przyznać należy kościołowi katedralnemu, temu chrześcijańskiemu i polskiemu Panteonowi". Już wtedy zdawano sobie dobrze sprawę, że krakowska katedra to nie tylko miejsce sprawowania ofiary eucharystycznej, lecz także wielkie narodowe sanktuarium. Katedra stała się niejako symbolem wielkości historycznej Polaków, naszej przeszłości, tej najwspanialszej, naszej chluby. Gdy bowiem brakło monarchów, ten katedralny kościół zyskał nowe znaczenie: pierwszej w Polsce świątyni o funkcji nie tyle religijnej, lecz nade wszystko narodowego mauzoleum, pomnika dziejów ojczystych. Ten stan przetrwał do początku XX stulecia.

W drugiej połowie XIX wieku urządzono i udostępniono groby królewskie, pełniące przecież wyznaczoną im z góry patriotyczną rolę. Stanisław Windakiewicz o tej monarszej nekropolii pisał: "Tak wzruszających katakumb nie posiada żaden naród. W dawniejszych czasach, przed powstaniem dzisiejszej Polski, było to miejsce jedyne, w którem myślało się o innej Polsce niż ta, którą się pozostawiało za sobą. Z pod całunu grobowego przemawiała inna rzeczywistość niż ta, którą było otoczone społeczeństwo". To osobliwe znaczenie katedry krakowskiej, grobów królewskich, zrozumie tylko ten naród, który choć przez dziesiątek lat zaznał niewoli. Ten symboliczny charakter naszej katedry, historyczną otoczkę, pełną dziewiętnastowiecznego patosu, dobrze rozumieli współcześni, traktując królewską katedrę jako zwornik dziejów ojczystych.

W roku 1871 odwiedził Kraków Józef Ignacy Kraszewski, który katedrę nazwał Westminsterem Polski. "Toć Panteon nasz i nekropolis polska, na której by wszystkich wielkich zgromadzić należało". Podobne relacje można mnożyć. Wszak na Wawel, do królewskiej katedry, odbywały się w drugiej połowie XIX stulecia istne narodowe peregrynacje. To dla tych pokoleń katedra krakowska była "streszczeniem dziejów narodu, widomym znakiem naszej jedności, symbolem naszej dawnej wielkości i chwały". Oczekiwano na niepodległą Polskę, którą wieszczyli poeci, w której powstanie wierzył Stanisław Wyspiański, umieszczając akcję dramatu "Akropolis" w katedrze wawelskiej w świętą noc rezurekcyjną.

Może najlepiej funkcje katedry jako narodowego sacrum oddają słowa Wyspiańskiego: "Tu wszystko jest Polską, kamień każdy i okruch każdy, a człowiek, który tu wstąpi, staje się Polski częścią... Otacza was Polska, wieczyście nieśmiertelna" ("Wyzwolenie").

Podobnie myślał arcybiskup Karol Wojtyła, kiedy w dniu ingresu arcybiskupiego - 8 marca 1964 roku - powiedział: "Zdajemy sobie wszyscy dobrze sprawę, że wejść do tej katedry nie można bez wzruszenia. Więcej powiem: nie można do niej wejść bez drżenia wewnętrznego, bez lęku, bo zawiera się w niej - jak w mało której katedrze świata - ogromna wielkość, którą przemawia do nas cała nasza historia, cała nasza przeszłość".

Już jako papież Jan Paweł II, w roku 1978, napisał: "w tej katedrze bije serce Polski". W książce pt. "Dar i tajemnica" papież Jan Paweł II skreślił te ważkie słowa o naszej katedrze: "Katedra wawelska jest niezwykłym fenomenem. Jest bowiem, tak jak żadna świątynia w Polsce, nasycona treścią historyczną, a zarazem teologiczną. Spoczywają w niej królowie polscy, poczynając od Władysława Łokietka. W tej świątyni byli oni koronowani i tu składano później ich doczesne szczątki. Ten, kto nawiedza katedrę wawelską, musi stanąć twarzą w twarz wobec historii Narodu. (...) Ci ludzie, których sarkofagi znajdują się w katedrze wawelskiej, także czekają tam na zmartwychwstanie".

Katedra krakowska to świątynia szczególna, skupiająca kiedyś funkcje koronacyjne, funeralne i trofealne. Wielki historyczny cmentarz z grobami królewskimi, bohaterów narodowych i wieszczów. Katedra nasza zawsze uczyła narodowych dziejów, była też symbolem niezniszczalności narodowej i państwowej. Tak jak w minionych wiekach katedra krakowska jest symbolem naszej przeszłości i narodowej dumy. To Majestat Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wawel - święte miejsce Narodu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.