Bill Clinton mówi, że Hillary naprawdę zmienia świat

Bill Clinton mówi, że Hillary naprawdę zmienia świat
(fot. shutterstock.com)
PAP/ ed

W głęboko osobistym, ocenianym jako arcydzieło retoryki przemówieniu, Bill Clinton mówił na konwencji Demokratów o swej żonie Hillary jako o życiowej partnerce, matce ich córki i wybitnej przywódczyni, która wprowadzi rzeczywiste, pozytywne zmiany w Ameryce.

Wkrótce potem, ku zaskoczeniu zebranych, Hillary Clinton ukazała się na zawieszonym w hali Wells Fargo wielkim ekranie i przywitała delegatów na konwencję. Poprzedziła to sekwencja portretów wszystkich kolejnych prezydentów USA, z których ostatni - Baracka Obamy - rozpadł się na kawałki jak stłuczone szkło i na jego miejscu ukazała się kandydatka.

Tym specjalnym efektem reżyserzy wtorkowego widowiska zilustrowali metaforę "rozbitego szklanego sufitu", czyli oczekiwanego rozbicia przez Clinton - pierwszą kobietę-kandydatkę do Białego Domu z głównej partii w USA - niewidzialnej bariery nie dopuszczającej dotąd kobiet do awansu na najwyższy urząd w kraju.

"Nie mogę uwierzyć, że spowodowaliśmy właśnie dziś wieczorem największe pęknięcie w tym suficie!" - powiedziała Clinton z ekranu.

DEON.PL POLECA

Hillary została we wtorek oficjalnie nominowana kandydatką Demokratów na prezydenta. W czwartek, w ostatnim dniu konwencji, wygłosi programowe przemówienie.

"W 1971 roku poznałem pewną dziewczynę. Miała okulary w grubej oprawie i żadnego makijażu" - zaczął były prezydent swą opowieść o Hillary. W następnym zdaniu wyznał, że "od razu wiedział", że będzie to poważna znajomość.

Okraszając swe wystąpienie anegdotami, opowiadał o tym, jak długo musiał prosić Hillary o rękę, jak się w końcu pobrali i jak jego żona była oddana działalności w służbie publicznej. Przypomniał jej pracę na rzecz praw kobiet, dzieci i mniejszości rasowych, reform edukacji i ochrony zdrowia. "Przeszliśmy przez dobre i złe czasy" - powiedział melancholijnie, czyniąc aluzję do problemów w ich małżeństwie.

Wspominał, że jako Pierwsza Dama w latach 90. Hillary była bojowniczką o prawa człowieka, wysyłaną w misje nieoficjalnego ambasadora rządu USA do licznych krajów. Jako senator ze stanu Nowy Jork wywalczyła odszkodowania dla ofiar ataku terrorystycznego z 11 września 2001 r. i sponsorowała ustawę ułatwiająca adopcje dzieci z biednych rodzin. Kiedy kierowała Departamentem Stanu - przypomniał Clinton - negocjowała układ START z Rosją, przeforsowała w ONZ sankcje na Iran i doprowadziła do zawieszenia broni między Hamasem a Izraelem.

Ponad półgodzinne wystąpienie Billa Clintona było polemiką z powielanym często stereotypem Hillary Clinton jako polityka status quo, który z oportunistycznych pobudek nie dąży do zasadniczych zmian, jakich pragną Amerykanie w czasach buntu przeciw establishmentowi.

Za polityków wyrażających takie tendencje, obiecujących radykalne zmiany ludziom sfrustrowanym i "zapomnianym", chcą uchodzić: kandydat Republikanów do Białego domu, prawicowy populista Donald Trump, i były rywal Hillary do nominacji w Partii Demokratycznej, senator Bernie Sanders.

"Hillary zawsze pragnie posuwać sprawy do przodu. Możecie posłać ją wszędzie, gdzie są jakieś problemy, ona tam pojedzie i w jakiś sposób spowoduje, że się tam poprawi. Taka już jest" - powiedział były prezydent.

Demokraci popierający Hillary Clinton potępiają Trumpa jako kłamliwego demagoga obiecującego wyborcom gruszki na wierzbie i hipokrytę, którego działalność w biznesie przeczy temu, co głosi z mównicy na wiecach.

Sanders, który prowadził kampanię pod hasłami "politycznej rewolucji" dążącej do zmniejszenia nierówności dochodów i ukrócenia potęgi wielkiego biznesu, uważany jest za utopistę o szlachetnych intencjach, którego postulaty nie mają w Ameryce szans realizacji.

Przemówienie Clintona komentuje się jako oratorski tour de force, który może pomóc Hillary w oczach opinii publicznej. Amerykanie są bombardowani czarnym PR Republikanów, którzy nieustannie przypominają o korzystaniu przez nią z prywatnego serwera mailowego w Departamencie Stanu, kontrowersjach z fundacją charytatywną Clintonów i innych sprawach, które podważyły zaufanie do jej osoby.

Konwencja w Filadelfii, która ma pomóc w "sprzedaży" opinii wizerunku kandydatki Demokratów, jest efektownym medialnie widowiskiem dzięki udziałowi najwybitniejszych gwiazd ekranu i muzyki popularnej.

We wtorkowy wieczór na scenie w hali Wells Fargo wystąpili: słynna aktorka filmowa Meryl Streep, która wygłosiła przemówienie, i piosenkarka Alicia Keys. W następnych dniach pojawi się tam Lady Gaga i raper Snoopy Dog.

Na ubiegłotygodniowej konwencji GOP w Cleveland nie było tylu celebrytów show-businessu, gdyż przeważająca większość tego środowiska popiera Demokratów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bill Clinton mówi, że Hillary naprawdę zmienia świat
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.