Czy granice Europy są dziś trwałe?

Czy granice Europy są dziś trwałe?
(fot. EPA/ANDY RAIN)
PAP / kn

Nie tylko Szkoci chcą niepodległości; domagają się jej m.in. Katalończycy, Baskowie, Sabaudczycy i północne Włochy. Eksperci obserwują te ruchy z niepokojem. Jeśli unia Wielkiej Brytanii i Szkocji się rozpadnie, to czy inne granice w Europie okażą się trwałe?

Należy obserwować szkockie referendum i ruchy separatystyczne w innych częściach UE, bo "mogą nam dać pojęcie o tym, dokąd zmierza świat" - pisze amerykański ośrodek Stratfor w analizie poświęconej ruchom niepodległościowym w Europie, które zdają się zmierzać w odwrotnym kierunku niż europejska integracja. 
Nie mają one "żadnego sensu ekonomicznego", ale w wystarczającym stopniu karmią się uczuciami narodowymi, by podać w wątpliwość trwałość współczesnych granic - ocenia Stratfor. W końcu unia Szkocji i Anglii trwa od 307 lat; jeśli gdzieś jakaś granica, a raczej jej brak miał być trwały, to właśnie w Zjednoczonym Królestwie.
Stratfor widzi w tym trendzie oznaki niepokojącego nasilania się nacjonalizmów, które mogą prowadzić w Europie do rewizji porządku ustalonego stosunkowo niedawno. "Przecież jeśli gdzieś miały zatrzeć się różnice narodowe, to właśnie w Wielkiej Brytanii" - przypomina Stratfor, podkreślając, że wiele granic ustanowiono w Europie po wojnie.
Siła rozpędu, jakiej nabrała inicjatywa niepodległościowa w Szkocji, budzi wielkie nadzieje we wszystkich europejskich ruchach separatystycznych - pisze "Financial Times".
W Hiszpanii - wśród Katalończyków i Basków, a może również w Andaluzji; we Włoszech w regionach północnych, którym marzy się autonomiczna lub wręcz niepodległa Padania, oraz w Tyrolu Południowym, Wenecji Euganejskiej i na Sardynii. We Francji - w Sabaudii, Bretanii, na Korsyce oraz Kraju Basków, a nawet w Alzacji. Flamandowie chcą się w Belgii oderwać od Walonów. Na Cyprze nieuznawana przez całą niemal społeczność międzynarodową Turecka Republika Cypru Północnego jest państwem de facto. A to nie koniec listy buntujących się regionów.
Ruchy separatystyczne zaczęły się nasilać w Europie w latach 70., ale jeszcze w raporcie z 2007 roku "Economist" napisał, że tracą one dynamikę. Od tego czasu trend najwyraźniej się odwrócił. 
Prof. Józef Łaptos, politolog, szef Katedry Stosunków Międzynarodowych w Instytucie Politologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie mówi PAP, że przynależność do UE umocniła tendencje separatystyczne. "Łatwiej o tego rodzaju dezintegrację, gdy domagające się niepodległości regiony mają jednak zapewnione bezpieczeństwo ekonomiczne w obrębie Unii. W razie problemów gospodarczych regiony takie mogą się oprzeć o szerszą (europejską) strukturę" - wyjaśnia. "Również panujący od ponad pół wieku pokój w Europie nasila ruchy separatystyczne" - mówi politolog. Podobnie brzmi diagnoza Stratforu: UE daje Europejczykom poczucie bezpieczeństwa, a przy braku zewnętrznego, integrującego zagrożenia, dążenia separatystyczne mogą zyskiwać na znaczeniu. 
O ile jednak UE dążyła niegdyś do popularyzacji koncepcji Europy regionów, to ze względu na kryzys ukraiński wycofała się ostatnio z takich postulatów - przypomina politolog.
Prof. Łaptos zwraca też uwagę na względy materialne, które przemawiają do wyobraźni separatystów. W Hiszpanii Katalończycy uważają, że płacą zbyt wiele do wspólnego budżetu, a Madryt obciąża ich podatkami na rzecz uboższych regionów. W Belgii zamożna Flandria uważa, że łoży nieproporcjonalnie dużo na rzecz Walonii - wylicza prof. Łaptos. Zwolennicy utworzenia Padanii domagają się - z tych samych względów - autonomii fiskalnej.
Według "FT" referendum ws. niepodległości domaga się 59 proc. Basków (o 5 pkt proc. więcej niż rok wcześniej); takie samo głosowanie chcą przeprowadzić w listopadzie Katalończycy; w Barcelonie 11 września w manifestacji na rzecz niepodległości wzięło udział 1,8 mln osób. A z nieformalnych referendów przeprowadzonych w ubiegłym roku on line w Tyrolu Południowym i Wenecji Euganejskiej wynika, że większość mieszkańców tych regionów opowiada się za oderwaniem od Włoch. Trendy te zdają się z roku na rok nabierać impetu - konkluduje "FT".
Według prof. Łaptosa jest jednak wysoce prawdopodobne, że ocena ruchów separatystycznych w UE ulegnie wkrótce zmianie i nastawienie do nich będzie mniej przychylne, ze względu na poczucie zagrożenia, jakie wywołuje kryzys na wschodnich granicach Unii. 
Prof. Irena Stawowy-Kawka z Uniwersytetu Jagiellońskiego zwraca uwagę w rozmowie z PAP, że cały rozgłos wokół dążenia Szkotów do oderwania się od Wielkiej Brytanii, czy głośne żądania Katalończyków domagających się niepodległości przesłaniają znacznie bardziej niepokojące i bliższe nam trendy separatystyczne i niepodległościowe, które "utrzymują Bałkany w stanie wrzenia". 
Tam nie grają roli względy ekonomiczne, "ruchy te napędzane są czystym nacjonalizmem, nie ma przyczyn innej natury i nikt nie zastanawia się nad więziami gospodarczymi" łączącymi regiony. "Niepokoje na Bałkanach nie skończyły się" - ostrzega prof. Stawowy-Kawka, która kieruje katedrą Historii Współczesnej w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Uważa, że "to, co się dzieje na Zachodzie" - dążenia niepodległościowe regionów Hiszpanii czy Włoch - nie ma wpływu na ruchy narodowe na Bałkanach, co nie zmienia faktu, że sytuacja może się tam szybko pogorszyć. 
Prof. Robert Reich z Uniwersytetu Berkeley tłumaczy wrzenie regionów tempem i skalą globalizacji. Z jednej strony państwa narodowe tracą na znaczeniu, w świecie, w którym wszystko jest jakoś współzależne i powiązane; z drugiej - łatwiej w takiej sytuacji utożsamić się z mniejszą ojczyzną, regionem, językiem, czy gwarą i tradycją, które w sumie dają jakieś poczucie tożsamości - pisze na swej stronie internetowej Reich, minister pracy USA za prezydentury Billa Clintona. Tendencje separatystyczne w UE są w jego opinii wyrazem trwałości "myślenia plemiennego".
Teraz, gdy globalizacja sprawia, że państwo narodowe jest czymś mniej istotnym, należy się spodziewać, że ruchy separatystyczne będą zyskiwały na znaczeniu; nawet tam, gdzie - jak w Szkocji - nie przemawia za tym rachunek ekonomiczny. Jeśli Szkocja zyska niepodległość, precedens będzie niebezpieczny pod jednym względem - ostrzega Stratfor - powojenny ład w Europie, nawet jeśli niedoskonały, miał być gwarantem spokoju.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy granice Europy są dziś trwałe?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.